Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Książki, które przyczyniły się do rozwoju mojej osobowości

Beata Gumienna
Beata Gumienna
Okładka książki
Okładka książki .
Od kiedy sięgnę pamięcią nie widzę czytających książki rodziców czy dziadków, choć to elokwentne osoby. Pamiętam za to, jak z pamięci cytowali mi długie wiersze i jak bardzo lubiłam ich słuchać..

Pierwszą książką, którą bardzo polubiłam była "Winnetou" Karola Maya. Znalazłam ją na półce z książkami w naszym rodzinnym domu. Należała do mojego taty, który w dzieciństwie pochłaniał książki przygodowe. Pamiętam jak dziś: jest już późna godzina nocna, a ja z latarką pod pierzyną czytam tę książkę. Ukrywałam się przed rodzicami, którzy kazali mi już dawno spać. Nie ważne wtedy były ani lekcje, ani lektury szkolne, bo zafascynował mnie świat na Dzikim Zachodzie, a także Indianie. I choć "Winnetou" to książka przeznaczona przede wszystkim dla chłopców, to właśnie od niej zaczęła się moja fascynacja literaturą. Być może to właśnie dzięki niej poszłam na Polonistykę, obroniłam dwie prace dyplomowe o tematyce literatury przygodowo-podróżniczej i z przyjemnością czytam teraz mnóstwo książek swoim dzieciom. Z książki po prawie 20 latach zapamiętałam wielkiego wodza Apaczów - Winnetou i jego przyjaciela - Old Shatterhanda. To oni zostali moimi autorytetami przez długie lata, ze względu na ich dobroć, szlachetność i waleczność. Zazdrościłam im ich nieskazitelnej przyjaźni, przygód, a przede wszystkim osobowości. "Winnetou" nauczyła mnie wrażliwości, miłości do bliźniego, a także ukazała jak wielkie znaczenie ma siła, która drzemie w każdym z nas.

Drugą książką, diametralnie różniącą się od "Winnetou", jest "W domu najlepiej", napisana przez Scotta i Kimberly Hahn. To wzruszająca opowieść o poszukiwaniu prawy i drogi życiowej przez bardzo kochające się małżeństwo. Jako nastolatka miałam szereg wątpliwości na temat religii, którą zaszczepili we mnie rodzice. "W domu najlepiej" poprzez świadectwo przede wszystkim Scotta - kalwińskiego pastora i wykładowcy, który odnalazł moc w katolicyzmie - rozwiązało moje wątpliwości. Do dziś podziwiam siłę tego małżeństwa. Moment, w którym Scott przeszedł na katolicyzm był dla Kimberly prawdziwym dramatem. Nie mogła się z tym pogodzić, znajomi proponowali, aby rozwiodła się z mężem. I nagle, pewnego dnia, studiując pisma teologiczne, odkryła, że w niektórych kwestiach to kościół katolicki, a nie protestancki ma rację. Scott i Kimberly, nawróceni z protestantyzmu, nie wstydzą się swojej wiary, nie mają także obaw przed głoszeniem jej wielkości. Są rzeczywiście szczęśliwi, że mogą być w Kościele, bo wiedzą, co oznacza bycie poza nim i znają wartość Eucharystii, sakramentu pokuty czy kierownictwa duchowego. Interakcje współmałżonków względem siebie są nacechowane życzliwością, akceptacją, empatią, tolerancją i wrażliwością, warto więc brać z nich przykład.

Trzecią książką, dzięki której wiem, że nigdy nie zostanę pisarką, jest "Interwencja" Robina Cooka. Kiedy pierwszy raz ją przeczytałam, nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Cały czas żyłam w opisywanej historii. Robin Cook jest lepszy od kawy, od której jestem w stanie się odzwyczaić. Od książek tego autora niestety nie. Teraz, kiedy mam bardzo mało czasu na czytanie literatury innej niż dziecięcej, nie ma dnia, w którym nie pomyślałabym jak wspaniale byłoby przeczytać kolejną jego książkę. Boję się jednak, że zaniedbam przez to moje maleńkie dziecko. Wróćmy jednak do książki. "Interwencja" jest bardzo inteligentnym thrillerem, którego akcja toczy się w Kairze, w Rzymie i Nowym Yorku. Bohaterem jest patomorfolog Jack Stapleton, którego przyjaciel Shawn Daughtry, znany archeolog, całkiem przypadkowo odkrywa kości z DNA Maryi. Jego znalezisko podważa dogmat o Wniebowzięciu Marii Panny. "Interwencja" wciąga jak szalona. Nie wiem jakim cudem, ale zapomniałam, że to fikcja literacka. Robin Cook ma niesamowity dar. Gdybym nie miała styczności z jego książkami, pewnie napisałabym swoją, a tak wiem, że nigdy mu nie dorównam. Za co szczerze i ja i Wy możemy mu podziękować :)

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto