Choć sama nowelizacja nie wydawała się najszczęśliwszym sposobem na surowsze karanie kierowców, to nie ulega wątpliwości, że zmiany są konieczne. Szybka jazda to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków, w których giną tysiące ludzi rocznie. Nie każdy siedzący za kółkiem zdaje sobie sprawę, że kieruje maszyną o masie od kilkuset do kilku tysięcy kilogramów. Zważywszy na to - im wyższa prędkość, tym większe prawdopodobieństwo nieszczęścia. Skutki można oglądać codziennie choćby w drodze do pracy czy w mediach.
To jednak nie pomaga. Wyobraźnia podpowiada kierowcom, że ich maszyny są niezawodne, a umiejętności ponadprzeciętne. Niestety, intuicja płata nam figle. Dlatego w ciągu pięciu lat na polskich drogach straciło życie więcej ludzi, niż licząc obywateli takie miasta jak Zakopane, Sandomierz czy Kłodzko.
Jeśli ten argument jest mniej skuteczny niż mandat, to gołym okiem widać, że kary finansowe powinny być dużo surowsze. Zatem, ile można zapłacić za przekroczenie prędkości o 25 km/h? Taryfikator przewiduje sumę od 100 do 200 złotych. Co oznacza ta kwota dla właściciela malucha, a co dla kierowcy luksusowego auta? Tu rozsądek nakazuje uzależnić wysokość mandatów od dochodów sprawcy wykroczenia.
Wydaje się, że nie ma innego sposobu na radykalne ograniczenie liczby nieszczęść na drogach, tym bardziej, że sami nie potrafimy przewidzieć skutków brawurowej jazdy. Jasnym tego dowodem są reakcje na orzeczenie Trybunału, które umocniły podział na "nas - kierowców" jeżdżących zgodnie z przepisami i "ich – piratów drogowych" łamiących prawo. Dlaczego zatem my - kierowcy boimy się wyższych mandatów?
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?