Gdańsk stroi się do swojego święta. Na ulicach Głównego
Miasta stawiane są stragany. Urzędnicy przygotowują ulice
do najazdu turystów, a dominikanie, współorganizujący jarmark, myślą o duchowej
strawie. Cisza przed burzą. Jeszcze senna ul. Mariacka, przestronna św. Ducha,
zastawiona pustymi kramami ul. Szeroka. Atmosfera oczekiwania ...
Czy gdańszczanie rzeczywiście czekają na doroczną imprezę?
Ulica Mariacka nie kocha jarmarku
Właściciele sklepików z
bursztynem od lat narzekają na jarmark. Niechętnie widzą przed swoimi
przedprożami obce stragany. W zeszłym roku było ich dwanaście, tego lata będzie
jeszcze mniej. Powód? Żeby zabezpieczyć własne interesy, dzierżawią na czas
jarmarku działki przed swoimi sklepami, zamykając tym samym możliwość
handlowania innym. Czy można im się dziwić?
-
Stragany stojące pod przedprożami nie tylko zabierają nam
klientów, lecz również utrudniają dojście do naszych sklepów. Zarobki podczas
jarmarków drastycznie nam maleją, musimy się bronić – mówią "bursztyniarze"
Ale konkurencja czyha również na sąsiedniej ul. św. Ducha.
Tutaj zwyczajowo handlują
producenci, a
ich ceny kuszą ...
Ludzie z hali targowej
Są dwa obozy. Ci, którzy handlują owocami z niecierpliwością
czekają na otwarcie jarmarku. Turyści zdecydowanie podreperują ich budżety.
Gorzej z tymi, którzy na swoich straganach mają ziemniaki, marchew czy
buraki.
-
Stały klient, który przyjeżdża po zakupy samochodem, unika w
sierpniu centrum miasta, a turysta warzyw nie kupi – skarżą się kupcy.
Zwykli mieszkańcy miasta
Większość oczywiście cieszy się, że Gdańsk w tym czasie się ożywi. Ci, którzy
mieszkają poza centrum, korzystają z uroków jarmarku wedle swojej woli.
Gdańszczanie zamieszkujący historyczną część miasta zrozumieli, że mieszkanie w
centrum to nie tylko nobilitacja, ale również związane z tym uciążliwości.
Coraz częściej godzą się na hałas, tłok,
na snujące się po
ulicach kulinarne zapachy. Stanowcze „nie” mówią natomiast koczującym w
samochodach sprzedawcom, którzy mieszkając trzy tygodnie „pod chmurką”,
zanieczyszczają miasto. Stanowcze „nie” mówią też bandom kieszonkowców
zagrażających turystom.
Mieszkańcy Gdańska zadają sobie pytanie, czy zbliżająca się impreza nie jest zbyt długa oraz czy nie przyszedł już czas, by zakazać sprzedaży chińskiej odzieży
podczas jarmarku. Ale to już pytania do organizatorów.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?