Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto potrzebuje "żałoby narodowej"?

Redakcja
Ktoś kiedyś wymyślił, że prezydent będzie wyznaczał dni żałoby dla całego kraju, jeżeli wydarzy się coś tragicznego. Taka "żałoba narodowa" to czas bez rozrywki. Nic nie może ludzi bawić. I tyle. Zamyka się wszystko, co odpędza smutek.

Domyślam się, że chodzi tutaj o podkreślenie wagi tragicznego wydarzenia, okazanie solidarności z poszkodowanymi rodzinami, zmobilizowanie narodu do złączenia się myślą i emocjami z tym, co się stało. Kondolencje i wsparcie samych władz państwowych nie wystarczą. Muszą być wyznaczone dni. Im większa katastrofa, tym dłuższy okres żałobny. Chociaż niekoniecznie, bo taką "powódź tysiąclecia" w 1997 r. i tsunami w południowej Azji w 2005 r. (zginęło 300 tys. ludzi) prezydent wycenił na 1 dzień żałoby, a zawalenie się dachu hali w Katowicach w 2006 r. i pożar hotelu w Kamieniu Pomorskim - na 4. Ważne jest także, kto został ofiarą. Żałoba po śmierci Jana Pawła II trwała 7 dni, po katastrofie smoleńskiej - 9, a katastrofy w kopalniach Halemba i "Wujek" zasłużyły zaledwie na 2. Widać, że kryteria mają charakter spontaniczny i polityczny.

Co naród robi w okresie żałoby narodowej? Robi to samo co zawsze. Może trochę więcej dyskutuje i psioczy na telewizję, która cały dzień pokazuje te same tragiczne obrazki. Czy to narodowi potrzebne? Wątpię. Co więcej, taka okresowa "żałoba narodowa" dyskryminuje i uderza finansowo w określone instytucje i grupy społeczne, narażając je na wymierne straty. Dlatego nie dziwi mnie irytacja artystów, narzekających, że utracili zarobki i instytucji kulturalnych, które straciły wpływy i zawiedzionych widzów. Dziwi mnie natomiast, że nie nakazuje się zamykania restauracji, miejskich parków, Sejmu... wszelkich innych miejsc, gdzie człowiek może się rozerwać. Czy to aby nie nadaje się do Trybunału?

Pomysł z "żałobą narodową" służy wyłącznie politykom. To taki ich "wentyl bezpieczeństwa". Żeby pokazać, że są razem z nami w nieszczęściu, że dbają o nas, że bratają się z nami z wyżyn swojego majestatu. To także swoisty kamuflaż ich niekompetencji, błędów i zaniechań. Spacery po rozmytych powodziowych wałach w towarzystwie kamer i mikrofonów i oglądanie ludzi tracących dorobek całego życia, ma oddalić od nich podejrzenie o braku urzędniczej odpowiedzialności.
Katastrofa kolejowa w Szczekocinach to już czternasta żałoba narodowa ogłoszona w III RP. Prezydent od razu stwierdził, że "winny jest człowiek". Dokładnie tak, jak z katastrofą smoleńską. Rządzący nie czują się odpowiedzialni za totalny bałagan na kolei, za który przecież odpowiadają i który przyczynił się pośrednio do tej katastrofy. Pociągi uprawiają slalom po torach i zwrotnicach, tory są raz po raz zamykane... Od marca do maja planuje się 401 wyłączeń z ruchu, rozkład jazdy na te trzy miesiące ma 2344 strony! Opóźniają się roboty na torach, bo wykonawcy nic sobie nie robią ze zbyt niskich kar. Rząd naraża użytkowników kolei na niebezpieczeństwo. Jak to możliwe, żeby do tej pory nie wyznaczono szefa Urzędu Transportu Kolei i szefa departamentu bezpieczeństwa? Co tam - nie ma osoby bezpośrednio odpowiedzialnej za Urząd Lotnictwa Cywilnego czy za Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. To wręcz prowokowanie nieszczęścia. Ale zawsze możemy włożyć ciemny garnitur do telewizji i ogłosić "żałobę narodową", której nikt tak naprawdę nie potrzebuje. Poza tymi, którzy ogłaszają. Żeby umyć ręce jak Piłat.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku. Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto