Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto zadba o Jeziorko Czerniakowskie?

Alicja MP
Alicja MP
Jeziorko Czerniakowskie na warszawskiej Sadybie - niestety to tutaj wydarzyła się ta tragedia
Jeziorko Czerniakowskie na warszawskiej Sadybie - niestety to tutaj wydarzyła się ta tragedia A.Pionkowska
Przerażający jest fakt, że musiał utonąć chłopak, aby dzielnica Mokotów zainteresowała się jeziorkiem na Sadybie i znalazła pieniądze dla ratowników i na sprzęt.

Kilkanaście dni temu (9 lipca) nad Jeziorkiem Czerniakowskim na warszawskiej Sadybie wydarzyła się tragedia - utonął 16-letni Adam. Czy musiało tak być? Pewnie nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę się stało. Pozostaje pytanie: "dlaczego?". Przecież od zawsze był tu WOPR i ratownicy. Dlaczego to się zmieniło?

Poszłam dzisiaj nad Jeziorko, aby zobaczyć czy - zgodnie z medialnymi zapowiedziami władz dzielnicy Mokotów - coś się zmieniło na lepsze. Zobaczyłam, że tak jak kiedyś, znowu jest wyznaczone kąpielisko, pływają boje czerwone i żółte. Żółte wyznaczają część dalszą od brzegu, a czerwone bliższą, gdzie jest do 1,20 m głębokości. Są dwaj ratownicy, mają łódź, koła ratunkowe i tzw. SP (takie jak w serialu Słoneczny Patrol) czyli płaskie boje, które mają specjalne pasy. Ratujący znacznie bezpieczniej dla siebie i dla tonącej osoby może udzielić pomocy - jest mniejsze ryzyko wciągnięcia pod wodę.

Rozmawiałam z jednym z ratowników - Michałem, który jest pracownikiem stołecznego WOPR. Od kilku dni codziennie w godzinach 9-19 wraz z kolegą strzeże bezpieczeństwa kąpiących się. - Teraz jest trochę chłodniej więc kąpiących jest niewiele, ale jednak są trzy osoby, które nie zważając na wytyczone kąpielisko pływają poza bojami, daleko od brzegu. Niestety nie mamy na to wpływu, zwracamy uwagę, ale to niewiele pomaga - opowiada. Mówi także o tym, że być może w czasie wakacji, tu na plaży Jeziorka, uda się zrobić pokaz udzielania pierwszej pomocy. Dzisiaj przyjechali strażacy, aby trenować specjalne pływanie i nurkowanie. Jeziorko w wielu miejscach jest głębokie, ma tzw. podwójne dno i są to szczególnie niebezpieczne miejsca. Również dlatego musi tu być wydzielone miejsce do bezpiecznej kąpieli.

Przerażający jest fakt, że musiał utonąć chłopak, aby dzielnica Mokotów zainteresowała się jeziorkiem na Sadybie i znalazła pieniądze dla ratowników i na sprzęt. Tylko dlaczego ciągle nie jest tak jak być powinno? Przecież to rezerwat przyrody, a jest zaniedbany. Od razu widać, że ciągle nie ma gospodarza. Nie wiadomo dlaczego niedawno zdjęto ogrodzenie - siatkę, bramy i furtki. Chociaż były zniszczone, jednak może należało je naprawić, albo zrobić nowe ogrodzenie, a nie likwidować. Wydaje się, że np. opłata za wejście, choćby złotówkę, pozwoliłaby na systematyczne dbanie o czystość.
Mieszkańcy Sadyby organizują akcje zbierania śmieci wokół Jeziorka, ale sami nie są w stanie zapewnić tu choćby względnego porządku i czystości. Pomimo zakazu, ludzie wchodzą tu z psami. Oczywiście wszędzie są psie kupy, bo większość warszawiaków nie chce sprzątać po swoich pupilach. Poza tym nie są systematycznie opróżniane kosze na śmieci, a budynek dawnego właściciela jest w opłakanym stanie.

W czasie upałów, ale nie tylko, nad Jeziorkiem jest dużo ludzi: młodzież, rodziny z małymi dziećmi, starsi, no i zawsze wędkarze. Zapewnienie im bezpieczeństwa to podstawa. To jedno z niewielu miejsc w Warszawie, gdzie można odpocząć w otoczeniu zieleni, popływać - przecież warto zadbać o ludzi i o ten urokliwy kawałek natury nieomal w środku miasta.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto