Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lance Armstrong - bezprawne uśmiercenie legendy

tino71
tino71
W24
Stało się! Kolarska legenda przeszła - nomen omen - do legendy, a właściwie została strącona w niesławie w historyczny niebyt.

Lance Armstrong, kolarz, sportowiec, którego nazwisko znają nie tylko kibice kolarstwa, oświadczył, że nie zamierza dalej udowadniać swojej niewinności w kwestii dopingu w swoim sportowym życiorysie. Na to oświadczenie jak sęp rzuciła się Amerykańska Agencja Antydopingowa, błyskawicznie pozbawiając kolarza wszystkich zwycięstw w Tour de France i dożywotnio dyskwalifikując. A warto przypomnieć, że Armstrong wygrywał Wielka Pętlę siedem razy z rzędu, od 1999 do 2005 roku. To te zwycięstwa przyniosły mu sławę, tym bardziej, że uczynił to chwilę po wygraniu z nowotworem. Sam fakt zwycięstwa z chorobą już wymaga wielkiego samozaparcia, a wdrapanie się na sam szczyt w sporcie, w tak wyczerpującej konkurencji jak zawodowe kolarstwo na blisko dekadę, to wyczyn niespotykany w historii.

Nie chcę jednak dziś rozwodzić się nad karierą sportową Armstronga. Kolarstwo to sport, w którym "szpryca" rządzi w jak mało której konkurencji. Co rusz organizowane na wyścigach kontrole wyłapują mniejsze lub większe dopingowe afery. Znane są przypadki, że w nocy między etapami wielkich imprez zgarniano z hoteli liderów ekip, wiele znaczących w kolarskim peletonie. Nie wiem i nie mnie oceniać, czy Armstrong jeździł w czasach swojej świetności na "szprycy". Jedno jest pewne, organizm kolarza w trakcie choroby i kuracji był jedną wielką hurtownią chemiczną. W jaki sposób normalny człowiek potrafił w tak krótkim czasie doprowadzić spustoszony lekami organizm na szczyty wydolności pozostaje zagadką i tą zagadką z pewnością już pozostanie. Czy w trakcie "szykowania formy" Lance korzystał z wszelkiej maści chemikaliów, leków i niedozwolonych dopalaczy? Być może tak. Każdy kto choćby amatorsko biega, zdaje sobie sprawę, jak ciężko dojść do formy nawet po zwykłej grypie. Tempo powrotu do zdrowia Armstronga wydaje się zatem dziwne i jednocześnie... może wzbudzać zazdrość kolegów - rywali z kolarskiego peletonu. To właśnie oskarżenia innych kolarzy, między innymi jego kolegów z grupy U.S.Postal - Tylera Hamiltona i Floyda Landisa, były powodem postępowania Amerykańskiej Agencji Antydopingowej.

Hamilton i Landis byli najbliższymi pomocnikami Armstronga w czasach jego triumfów. Po zakończeniu kariery przez Lance'a nie zbliżyli się nawet do sukcesów kolegi. Landis co prawda zaraz po "epoce Armstronga", w 2006 roku wygrał Tour de France, ale udowodniono mu doping i zwycięstwo odebrano. Czyżby to utwierdziło kolarzy w przekonaniu, że po nowotworze nie można bez dopingu wejść na sportowy Olimp?
Dochodzimy do sedna sprawy. Ewenementem jest, że Lance'owi Armstrongowi nigdy, podczas licznych kontroli antydopingowych w czasie sportowej kariery... nie udowodniono stosowania dopingu! Kontrolowano go w czasach startu... 500 razy! Nigdy wynik nie był pozytywny! To niespotykany precedens, że człowiek, któremu nie udowodniono winy, musi udowodnić niewinność, bo zostały na niego rzucone oskarżenia. Nie spotkałem się nigdy z podobną interpretacją prawa w żadnym cywilizowanym kraju. W USA, gdzie obowiązuje zasada domniemania niewinności, takie potraktowanie sprawy Armstronga to paranoja. I naprawdę nie ma znaczenia, że chodzi o ikonę sportu, gwiazdę, autorytet, który powinien być traktowany inaczej. Nie, bez względu na osobę - nie ma winy, nie ma kary! Oświadczenie Agencji Antydopingowej, że zrezygnowanie Armstronga z bronienia niewinności jest z automatu przyznaniem się do winy, to kpina z obowiązującego prawa. Trudno dziwić się sportowcowi, że po latach sportowej rywalizacji, ciężkiej chorobie, wielokrotnych oskarżeniach, powiedział wreszcie "stop" i w wieku 41 lat chce skorzystać z życia, które wywalczył sobie praktycznie po raz drugi. Ale fajnie by było, jakby zebrał się jeszcze raz i oskarżył Amerykańską Agencję Antydopingową o zniesławienie. Nie ma winy - nie ma kary! Tylko czy to mu jest potrzebne do szczęścia?

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto