Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Las poradzi sobie sam”. Mądrości opowiadacza-fantasty

Artur Hampel
Artur Hampel
opowiadacz-fantasta
opowiadacz-fantasta Artur Hampel
W odmętach Internetu można natrafić na wiele ekscentrycznych a niekiedy wręcz szokujących wypowiedzi, pomysłów, wywiadów. Tym razem trafiłem na fantastykę godną nagrody literackiej lub przynajmniej poddania jej rzetelnej krytyce.

Otóż nie dalej jak wczoraj, na łamach natemat.pl, spod pióra Pawła Średzińskiego wyszedł wywiad z niejakim Marcinem Kostrzyńskim.
Przedstawiony jako leśnik, myśliwy i pasjonat przyrody udzielił bardzo ciekawego wywiadu prezentując swoją wizję przyszłości łowiectwa w Polsce w wersji 1.0 nieco okrojonej i zapewne nie do końca dopracowanej, którą z powodzeniem programiści mogliby nazwać wersją „beta”.

Kolejność prezentacji zdaje się nie być przypadkowa, gdyż prawdopodobnie chodziło prowadzącemu wywiad na podkreśleniu kompetencji swojego rozmówcy. Z zaciekawieniem więc ruszyłem na podbój niniejszego wywiadu analizując zdanie po zdaniu.

Na samym wstępie znajdujemy "twierdzenie", iż najwartościowszym lasem w Polsce jest rezerwat ścisły Puszczy Białowieskiej, któremu jednocześnie towarzyszy formuła, że „Las, jako ekosystem, bez leśników poradzi sobie znakomicie”.

Uwielbiam takie półprawdy. Nie ze względu jednak na ich medialną nośność, ale na obnażenie poziomu intelektualnego i zasobu wiedzy osoby wypytywanej.
Wystarczy zadać pytanie, w jakim sensie najwartościowszy, by cała misternie tworzona retoryka legła w gruzach. Podobnie ma się rzecz w odniesieniu do ekosystemu, który oczywiście poradzi sobie sam, dostosowując się do wszelkich zmian cywilizacyjnych z zanieczyszczeniem środowiska, obniżeniem się wód gruntowych, urbanizacją i rozwojem komunikacji włącznie. W końcu ruchome wydmy a nawet pustynia, to również ekosystemy, które w rzeczy samej doskonale dają sobie radę bez pomocy człowieka.
Sięgam więc oczyma dalej, do następnego akapitu i czytam – „To co zrobili leśnicy jest największą katastrofą ekologiczną w powojennej historii Polski. Lasy są zdewastowane. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia satelitarne. Jest to jedyna grabież majątku narodowego widoczna z kosmosu.” – Nie bardzo wiem, co pan Kostrzyński miał na myśli wypowiadając te fantasmagorie, ale chętnie dowiedziałbym się więcej na temat wspomnianej katastrofy ekologicznej. Rozwinięcie tejże myśli do poziomu przedstawienia konkretów mogłoby być cenne dla niemal wszystkich środowisk naukowych na Świecie, gdyż najwyraźniej coś im umknęło.

Rozbawiło mnie za to do łez przejście w wymiar przestrzeni kosmicznej, gdzie rzekomo grabież majątku narodowego jest z niej dostrzegalna.
Podążając niniejszą kosmiczną teorią spiskową trafiłem tym razem na pytanie dziennikarza, które to pytanie podobnie jak odpowiedzi osoby udzielającej wywiadu obnażają określony poziom dziennikarski a może raczej jego brak.
No bo jak skomentować pytanie? – „Z wykształcenia jesteś leśnikiem, ale leśnik nie musi pracować w Lasach Państwowych?”
Infantylność tego pytania mnie osobiście zdjęła uśmiech z rozbawionej wywiadem twarzy i przyprawiła niemal o przygnębienie. Jednocześnie zadałem sobie retoryczne pytanie. Skąd urwał się ów dziennikarz? Jaka jest jego wiedza o społeczeństwie? Jaka jest jego wiedza w ogóle o rzeczywistości?
Jestem przekonany, że 99% społeczeństwa w Polsce (wyłączając z tej liczby osoby do 10 roku życia) doskonale wie, że nie ma w Polsce przymusu wykonywania zawodu, w którym się kształcono. Pytanie więc, które zadał dziennikarz albo jest obrazą dla inteligencji czytelników, albo też, jest reprezentatywne w odniesieniu do inteligencji dziennikarza.
Zostawmy jednak te piekące rany i pójdźmy dalej.

Otóż pan Kostrzyński jako samozwańczy ekspert od ekologii, leśnictwa i łowiectwa twierdzi, że Lasy Państwowe powinny zostać włączone do sfery budżetowej naszego państwa. Była to odpowiedź na pytanie dziennikarza, której sens brzmiał tak - co dalej z lasami, które stanowią „naszą” własność.

Naszą, czyli czyją? Nieodparcie nasuwa mi się takie pytanie, gdyż osobiście nie odnoszę wrażenia, iż lasy nie są społeczeństwa - nasze, zupełnie inaczej w stosunku do parków narodowych a w nich rezerwatów ścisłych, gdzie wrażenie jest całkowicie odmienne. Za robienie zdjęć i filmów dyrekcje parków narodowych żądają opłat, podobnie za wstęp do nich jak i innych wszelkich usług dodanych.
A lasy zarządzane prze PGL LP takich opłat nie pobierają. Można je przemierzać wzdłuż i wszerz ciesząc się niemal każdym ich zakątkiem, zbierać grzyby, jagody, biegać, skakać, robić zdjęcia i to wszystko za darmochę!
Co więc miał na myśli redaktor mówiąc- „nasze lasy”?

Kolejne pytanie i kolejna odpowiedź. Leśnicy rzekomo tną lasy dla kasy i traktują je jak bankomat ustalając sobie samemu limit wypłat.
No cóż. W tym miejscu opowieść s-f najwyraźniej opuszcza już naszą galaktykę i pozwala panu Kostrzyńskiemu tworzyć całkowicie nowy świat pełen zmyślonych potworów i kreatur.
Gdyby ów fantasta-opowiadacz był lepszym uczniem szkoły leśnej, lub choćby lepszym obserwatorem rzeczywistości, to doskonale wiedziałby on, że limit cięć dla Lasów Państwowych nie ustalają Lasy Państwowe podlegające ministrowi środowiska, ale sporządza je po konsultacjach społecznych Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej podlegające pod ministra skarbu. Czyli? Zupełnie inna jednostka, podlegająca całkowicie innemu resortowi.
Gdyby ów opowiadacz-fantasta znalazł chwilę czasu i oderwał się nieco od fantastyki, to i on może również w takich konsultacjach uczestniczyć i tam swoje merytoryczne wnioski złożyć, by później wypiąć pierś do orderu wyrzekając słowa znamienne – „Jam tego dokonał”.

Jednak jak przystało na mniej lub bardziej dobrą fantastykę, zarówno dziennikarz jak i jego gość brną dalej w wizję lepszej Polski, lepszego gospodarowania lasami i lepszej gospodarki łowieckiej.

Redaktor płynnie przeszedł do powiązań leśników z myśliwymi, by skoncentrować uwagę na tych ostatnich.
Otóż pan Kostrzyński, myśliwy zapewne z powołania twierdzi, iż polowania zbiorowe stanowią nie mniej nie więcej jak znęcanie się nad zwierzyną.
Starałem się doszukać rzeczowych argumentów w jego wypowiedzi i już prawie przyznałem mu rację, gdy nagle padają stwierdzenia, których nijak nie mogę dopasować do rzeczywistości, a mianowicie:
- że myśliwym mylą się spusty
- że nie ma czasu szukać postrzałków
- że patroszenie konających zwierząt to norma
- że z zasady strzela się poza miot do zwierzyny pędzącej ze znaczną prędkością

Hasła te choć chwytliwe medialnie, to jednak nie potwierdzają przynajmniej moich obserwacji. Pozostaje mi jedynie ubolewać nad tym, w jakim środowisku poluje Pan Kostrzyński, no chyba, że powyższe przykłady oparł wyłącznie na własnych czynnościach. W tym miejscu proponował bym panu Kostrzyńskiemu odwiesić honorowo fuzję na przysłowiowy kołek. Nie powinien być myśliwym, nie nadaje się.

Najwyraźniej też objawiają się osobiste animozje a może nawet i urazy do tak zwanych OHZ-etów, gdzie nie potrafi ich zbytnio bohater wywiadu ukryć, rzucając populistyczne hasełka typu polowanie tylko dla notabli, polowania dla wybranych, wysokie opłaty, przeciętnego „Kowalskiego” nie stać itp., itd. … .
Pomińmy jednak rozgoryczenie pana myśliwego tym stanem rzeczy i przejdźmy do kwintesencji fantastycznych opowieści, czyli do tego, jak powinno wyglądać łowiectwo w Polsce w wersji „1.0 beta”.
Otóż rozmówca widzi to tak:
1. Skrócenie okresów polowań.
2. Polowania na zwierzynę drobną (kaczki , zające) powinny być dozwolone tylko w jeden weekend w roku.
3. Zabronić polowania przy nęciskach . Obecnie wystarczy paśnik nazwać nęciskiem i można polować na dziki, które podchodzą by się najeść. Ten precedens otwiera furtkę do polowań przy paśnikach na wszystkie inne gatunki. W sieci jest masa zdjęć jeleni i danieli upolowanych w ten sposób.
4. Zakazać strzelania do zwierzyny grubej będącej w ruchu. Od sprawdzania sprawności strzeleckiej są strzelnice a nie czujące ból zwierzęta.
5. Polowania zbiorowe z naganką powinny być zabronione z wyjątkiem jednego polowania zbiorowego w roku, w jeden ściśle określony dzień dla całego kraju. Pod warunkiem uczestniczenia obserwatora ( -ów) z organizacji ekologicznych.
6. Powołać niezależną Straż Leśną i Łowiecką, która by nadzorowała gospodarkę leśną i łowiecką.
7. Lasy Państwowe nie mogą prowadzić gospodarki łowieckiej. Pracownicy nie mogą zasiadać we władzach kół łowieckich ze względu na konflikt interesów.
8. Obwody łowieckie powinny dzierżawić wyłącznie gminy.

Swoją wypowiedź kończy autokratycznym stwierdzeniem, jak na „specjalistę” przystało, czyli - „… Oczywiście są to zmiany kompromisowe, ale w dobrym kierunku.”

Dlaczego w dobrym panie Kostrzyński? Aż ciśnie się na usta takie pytanie.

Otóż przebrnąwszy przez tą łowiecko-leśną fantastykę wypowiedzianą ustami leśnika-myśliwego-kamerzysty-przyrodnika bujającego w przestrzeni kosmicznej, proponuję osobie obdarzonej tą wyjątkową wyobraźnią albo zejść na Ziemię, albo się dokształcić, albo też skorzystać z niewątpliwego talentu i zająć się pisarstwem powieści s-f, gdzie upatruję w tej dziedzinie możliwość osiągnięcia spektakularnego dla twórcy sukcesu wypełniającego niszę chłonnych miernej fantastyki ćwierćinteligentów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto