Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łaźnia w Moulin Rouge. Relacja z koncertu

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Płyta "Thr!!!er" jeszcze się nie ukazała, więc usłyszenie nowojorskich wykrzykników na żywo wczoraj wieczorem było nie lada gratką - chętni mogli dostać pierwsze egzemplarze i przedsmak obiecującego skądinąd wydawnictwa.

Niemiecki Sizarr dostał nie lada szansę zagrania swojego pierwszego francuskiego koncertu, a być może i jednego z pierwszych dużych występów w ogóle, przed ChkChkChk wczoraj na Moulin Rouge. Szczęściarze, mogli pokazać się dość mocno wyselekcjonowanej i obeznanej publiczności, która od ponad dekady podąża za taneczno-punkowymi eksklamacjami (przynajmniej w sporej części, sądząc po koszulkach i rozmowach), co w ich młodym wieku można poczytywać za sporą szansę. Niestety, nie do końca wykorzystaną, ale to już problem estetyki: wyraźne piętno Foals zmieszanego z Alt-J pozostawiało mikroprzestrzenie na jakąkolwiek orginalność. W efekcie jest rytmicznie, trochę tanecznie, ze zróżnicowanymi perkusjami, z gitarą rzecz jasna, i wiodącym wokalem, który jest takim właśnie półmówiącym, brytyjskim, wycofanym głosem i przypomina mi wspomniane grupy. Obyło się więc bez niespodziewanego odkrycia muzycznego. Ale kogo to obchodzi, kiedy za chwilę na scenie w szał wpadną ChkChkChk?

Pięć lat od ich pierwszego i jedynego jak na razie koncertu w Polsce w karierze amerykańskiej grupy wydarzyły się jedna płyta, całkiem niezła, choć gdzieś gubiąca brudne brzmienia debiutu, a później długa, posępna cisza. Przerwa trwała długie trzy lata, by wreszcie padła długo oczekiwana deklaracja: nowa płyta lada moment. "Thr!!!er" zapowiedziano już niezłym "Slyd" na początku roku, a wczoraj Pitchfork ogłosił, że można jej już przedpremierowo słuchać w sieci. Pierwsze egzemplarze były też dostępne na wczorajszym koncercie, na tydzień przed oficjalną datą wydania. A jak się ten nowy materiał sprawdza w bezpośrednim kontakcie? Wszystko wskazuje na powrót do "Louden Up Now" - po prawie dekadzie od wydania fenomenalnej, brudnej "Louden Up Now" wracają stare, dobre nawyki: nie brakuje taneczno-punkowej urody tamtych kawałków, pojawiły się elementy elektroniki, które podrasowują i podbijają basowość doświadczenia, buzują dęciaki, a już totalnym zwieńczeniem sytuacji jest spora doza gitarowych riffów rodem z lat 70-tych. Kompozycje tradycyjnie już są długie, kręte, wciągające i nie mało w nich nieoczekiwanych zwrotów. Dwie godziny koncertu, z dwoma bisami (w
sumie trzy utwory) zdawały się trwać zaledwie pięć krótkich minut amoku. Totalnie dobre doświadczenie: poddać się na dwie godziny pulsującym, ciekawym melodiom, poocierać się o trochę bardziej okrzesanego Nica Offera, (który ściął co prawda włosy i posiwiał, ale jego zwyczajowy erotyczny pląs na scenie nie uległ zmianie, może nawet chętniej zapuszcza się między ludzi, niż to było kiedyś), doświadczyć czegoś autentycznego. Pomiędzy całą masę nowości wtrącone zostały "Must Be The Moon", "Sunday" czy "Heart of Hearts", a więc totalne petardy i rzeczy obowiązkowe w ich dyskografii. Wykrzykniki zdecydowanie mają się świetnie - po raz drugi w tym miesiącu dostrzegłam, jak wielką rolę odgrywa tutaj wieloletnia praktyka. Zdecydowanie "Thr!!!er" to będą ciarki i dobre wrażenia.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto