Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Letnia GP w Wiśle: Polacy najlepsi w rywalizacji drużynowej!

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Polscy skoczkowie w konkursie drużynowym odnieśli wspaniałe zwycięstwo przed własną publicznością. Biało-czerwoni na skoczni w Wiśle byli klasą sami dla siebie.

Dominacja, deklasacja, wyższość - takich i innych słów można użyć opisując to, co działo się dziś w Wiśle. Niewiele jest takich konkursów zarówno w lecie, jak i w zimie, gdzie drużyna od początku zawodów nie schodzi z fotela lidera, wciąż powiększając przewagę nad resztą stawki. Do takiej sytuacji oczywiście zdążyliśmy się przyzwyczaić, spoglądając wstecz na występy drużyny Austrii podczas imprez rangi mistrzowskiej, jednak tak stabilnie skaczących polskich zawodników nie widzieliśmy od ich występu na mistrzostwach świata w Val di Fiemme.

Wczoraj Łukasz Kruczek trochę zaskoczył wyborem zawodników do dzisiejszego konkursu, rezygnując z Piotra Żyły, dla którego końcówka poprzedniego sezonu była piorunująca. Zawodnik Wisły Ustronianki, choć przygotowania do sezonu letniego rozpoczął najwcześniej z wszystkich naszych reprezentantów, skacze obecnie nierówno i potrzebuje jeszcze czasu, by dojść do zadowalającej formy. Kruczek wielokrotnie podkreśla, iż w konkursach drużynowych wielką rolę odgrywa stabilność ekipy i to, czy każdy jej członek potrafi utrzymać równą dyspozycję przez cały konkurs. Dlatego mając wybór między skaczącym w kratkę Żyłą a stałym, ale średnio prezentującym się Kubackim wybierze tego drugiego. Wolne miejsce zapełnił Krzysztof Biegun, który od początku sezonu letniego prezentuje wysoką dyspozycję, o czym świadczy pozycja lidera w klasyfikacji Letniego Pucharu Kontynentalnego.

Ta regularność znalazła swoje odzwierciedlenie na przestrzeni całego konkursu. Polacy nie zaliczyli absolutnie żadnych wpadek, które mogłyby zaważyć na końcowym rezultacie, a trzech z czterech muszkieterów, jak żartobliwie określają biało-czerwonych polscy komentatorzy, oddało najdłuższe skoki w swoich grupach (Kot, Biegun i Stoch). Nasza ekipa nie musiała spoglądać za siebie – była już tak daleko przed pozostałymi drużynami, że tylko kataklizm mógł pozbawić Polskę drugiego w historii zwycięstwa w konkursie drużynowym rozgrywanym w ramach Letniej Grand Prix. Zresztą przewaga, jaką zanotowali nasi nad Niemcami, wynosząca ponad 35 punktów mówi sama za siebie.

Nie zawiódł oczywiście lider ekipy, Kamil Stoch. W obu seriach oddawał najdłuższe skoki, a jego druga próba, w której osiągnął 136 metrów była ukoronowaniem wspaniałego występu biało-czerwonych. Mistrz świata o 1,5 metra pobił należący również do niego letni rekord skoczni. – To była wisienka na torcie – zachwycał się Łukasz Kruczek – Przed skokiem Kamila zastanawialiśmy się, czy czasem nie skrócić dla niego rozbiegu, ponieważ belka była ustawiona wysoko [Kamil skakał z 25. platformy startowej, przyp. red.]. On sobie jednak poradził – relacjonuje polski szkoleniowiec.

Choć zawody w Wiśle były tak naprawdę występem, w którym główną rolę grał tylko jeden aktor (a właściwie czterech) to w sobotni wieczór nie zabrakło emocjonujących momentów. Do walki o najniższy stopień podium włączyły się ekipy Słowenii, Japonii i Czechów, którzy podczas czwartkowych treningów i piątkowych kwalifikacji plasowali się niespodziewanie wysoko. Choć podopieczni Davida Jiroutka po pierwszej serii zamykali pierwszą trójkę i byli blisko wspaniałego wyniku, upadek Antonina Hajka skaczącego w drugiej grupie uniemożliwił im utrzymanie tej pozycji. Wtedy obudzili się ubiegłoroczni zwycięzcy, Słoweńcy, których na pudło wprowadzili udanymi próbami Peter Prevc i Matjaz Pungertar.

Forma biało-czerwonych napawa optymizmem nie tylko przed jutrzejszym konkursem indywidualnym, ale również w perspektywie całego lata. Choć do tej pory media i kibice krytykowali polski sztab szkoleniowy za to, że zbyt mocno w porównaniu do innych drużyn skupia się na Letniej Grand Prix, (w konsekwencji świetne wyniki odniesione na igielicie paradoksalnie zamiast cieszyć, martwią), może się okazać, że w tym roku może być inaczej. W wypowiedziach Łukasza Kruczka ostatnio bardzo często pojawia się stwierdzenie: „najważniejsza jest zima”, a Maciej Kot twierdzi, że ich forma nie jest jeszcze optymalna: – Nasze skoki nie są aktualnie na najwyższym poziomie. Powiedziałbym, że są takie normalne. Jednak na dziś to wystarczyło – powiedział po konkursie. Jeżeli Polacy skaczący na mniej niż sto procent swoich możliwości deklasują pozostałych rywali to co będzie potem?

Tym bardziej, że lato dla wielu ekip już nie jest kontynuacją sezonu ogórkowego, gdzie o solidnym treningu nie ma mowy, a opuszczanie zawodów jest normą. Poprzednio letnie skakanie traktowano po macoszemu, co znacznie utrudniało ocenę rzeczywistego potencjału każdej z ekip. Jednak ten sezon może być pod tym względem zupełnie inny. Już po inauguracyjnych konkursach w Hinterzarten Maciej Kot przyznał, że był bardzo zaskoczony wysokim poziomem tych zawodów, co może wskazywać, że coraz więcej zespołów nie patrzy lekceważącym okiem na lato. Oczywiście wciąż w tej grupie nie ma Austriaków i Norwegów. Oni dalej przechodzą obok igielitu obojętnie.

Wyniki zawodów

1. Polska - 1058,4
2. Niemcy - 1022,6
3. Słowenia - 990,2
4. Czechy - 972,4
5. Japonia - 968,5
6. Szwajcaria - 957
7. Norwegia - 954,6
8. Austria - 941,4
9. Włochy - 451
10. Rosja - 367,8
11. Kazachstan - 333,6

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto