Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LGP w Wiśle: Biało-czerwoni znów niepokonani

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Polska drużyna (od lewej): Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot
Polska drużyna (od lewej): Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot
Polacy po raz trzeci z rzędu wygrali konkurs drużynowy na skoczni im. Adama Małysza. - Jak tak dalej będzie to nikt nie będzie chciał do nas przyjeżdżać - żartuje Łukasz Kruczek.

Biało-czerwoni po raz kolejny w Wiśle udowodnili, że skaczą w zupełnie innej lidze. Wygrywać trzy razy z rzędu w tym samym miejscu w konkursie drużynowym - tak potrafią tylko nieliczni. Co z tego, że przed własną publicznością? Drugich Niemców Polacy wyprzedzili o ponad czterdzieści punktów. - Żartujemy sobie, że za rok to tu nikt nie będzie chciał przyjeżdżać - mówi Łukasz Kruczek.

Polacy w pierwszej serii zachowywali się jak doświadczony pięściarz - decydujące ciosy zostawili dopiero na finał. Druga seria to istny popis podopiecznych Kruczka. Zaczęło się od skoku na 130,5 m Kota. Później Żyła dołożył pół metra, a rewelacja letniego sezonu, Dawid Kubacki zaliczył aż 133,5 metra. Nikt już wtedy na skoczni im. Adama Małysza nie miał wątpliwości, kto dziś stanie na najwyższym stopniu podium. Kamil Stoch tylko dopełnił formalności skokiem na 129,5 metra.

- Jak nas nakręcili tak skaczemy - żartował po swoim drugim skoku Piotr Żyła, co jednak pokazuje, że biało-czerwoni byli jak dobrze naoliwione tryby w maszynie. W dodatku przy fantastycznej aurze. - Rozmawiałem po konkursie z Walterem Hofferem i obaj stwierdziliśmy, że ostatni raz tak wyrównane warunki były podczas konkursu mistrzostw świata w Sapporo 2007, w którym Adam Małysz zdobywał złoty medal - powiedział Kruczek.

To nie była jedyna szczęśliwa analogia. Polacy w tym konkursie zaprezentowali się w podobnym składzie jak w zeszłorocznych zawodach drużynowych. Ten sam skład ponadto zdobył pierwszy w historii medal Mistrzostw Świata w Val di Fiemme. Chciałoby się rzec - ekipa na medal. - To taka nasza szczęśliwa czwórka - podkreśla Dawid Kubacki.

I aż dziw bierze, że połowa polskiego zespołu zasila szeregi teoretycznie słabszej kadry B. Dawid Kubacki i Maciej Kot zmagali się w zeszył sezonie z problemami, dla tego drugiego miniony Puchar Świata był już dawno spisany na straty. Dziś udowodnili, że cierpliwość i wytrwałość w skokach to rzecz ważna. - Najbardziej cieszę się z tego, że mam możliwość startować w zawodach. To sprawdzian tego, co udało mi się wypracować na treningach. Takie zawody dają potężnego kopa do dalszej pracy - przyznał Kubacki.

- Rośnie nam fajna, wyrównana drużyna - cieszy się Łukasz Kruczek, który jednak przekonywał, że dzisiejsze zwycięstwo nie przyszło tak łatwo, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. - Kilku zawodników miało problem z wejściem w sezon, m.in. Kamil Stoch i Piotr Żyła, dlatego ważne było odpowiednie przygotowanie do tego pierwszego startu - powiedział szkoleniowiec.

Dlatego cieszy fakt, że mimo problemów biało-czerwoni odnieśli przekonywające zwycięstwo. Polacy ponownie świetnie rozpoczęli Letnią Grand Prix, a może być jeszcze lepiej. Jutro o 20.15 odbędzie się rywalizacja indywidualna, w której listę faworytów otwierają nasi skoczkowie. Gdyby dziś odbyła się rywalizacja indywidualna, zawody wygrałby Dawid Kubacki, a Maciej Kot znalazłby się tuż przed nim.

Wyniki zawodów

1. Polska - 1042,7 pkt
2. Niemcy - 1000,7 pkt
3. Norwegia - 982,7 pkt
4. Czechy - 955 pkt

5. Austria - 954,9 pkt

6. Słowenia - 945,7 pkt
7. Finlandia - 928 pkt
8. Japonia - 885,3 pkt

Z Wisły dla "Wiadomości24.pl" Dawid Bożek

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto