Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liga Europy. Lazio wygrało z Legią, oszczedzając siły

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Minimalna porażka z faworytem grupy nie wygląda źle na papierze, ale Legia przegrała mecz, którego przegrać nie musiała.

Większość spotkań z przedstawicielami Serie A można potraktować jako partię szachów. Nie liczą się niepozorne ruchy na środku szachownicy, liczy się tylko to, kto doprowadzi rywala do sytuacji bez wyjścia. W porównaniu z ostatnim meczem Serie A Vladimr Petković wymienił sześciu piłkarzy, w tym Antonio Candrevę i Miroslava Klose. Lazio przez 75 minut spacerowało po boisku, jakby realizując hasło: "nie daj po sobie poznać, na co cię stać". Przyspieszenie w pierwszym kwadransie po przerwie starczyło na zdobycie bramki, po której na ławce usiedli najbardziej kreatywni z przebywających na boisku Brazylijczycy Ederson i Hernanes. Szach mat.

Świadomość tego, że futbol minimum wystarczył na zwycięstwo z Legią, która mecze z takim rywalem gra raz na kilka lat, nie jest najlepszym prognostykiem. Można by było sądzić, że mistrzowie Polski wreszcie oswoili pierwszą połowę. W odróżnieniu od wyjazdowych meczów z Molde i Steauą długo, cierpliwie i fragmentami z pomysłem utrzymywali się przy piłce. Aktywny Dominik Furman, na przemian z Ivicą Vrdoljakiem, do tej pory chyba największym rozczarowaniem Legii w pucharach, schodzili do rozegrania nawet między stoperów, szukali gry krótkimi podaniami. Można by było sądzić, że kolejny dobry mecz zagrał duet Jakub Rzeźniczak-Dossa Junior, który pewnie przerywał akcje rywala i wygrywał pojedynki w powietrzu. Że Henrik Ojamaa i szczególnie Jakub Kosecki starali się szarpać na skrzydłach, a boczni obrońcy Lazio byli przez większość meczu byli najbardziej zapracowanymi zawodnikami.

Tyle tylko, że dość odważnej postawy nie udało się przekuć w wynik. Na nieco zamglonym Stadio Olimpico goście oddali dwa celne strzały, z czego naprawdę groźny tylko fantastyczny wolej Koseckiego. Łukasz Broź przy bramce Hernanesa dał się ograć jak junior, zaliczył dużo niewymuszonych strat i emanował niepokojem. Marek Saganowski od dłuższego czasu nie rozegrał dobrego meczu. Grając tyłem do bramki nie potrafi przytrzymać piłki, nie układała mu się współpraca z nieco przyblakłym wczoraj Miroslavem Radoviciem.

Legioniści zaczynają przygodę z Ligą Europy tak jak przed dwoma laty, gdy w tym samym stosunku ulegli PSV Eindhoven. Potem wygrali trzy mecze z rzędu, który wystarczył do zajęcia drugiego miejsca w grupie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto