Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liga hiszpańska. Valencia - raczej ucieczka niż pościg

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Carlos RM/CC BY 2.0
Choć mistrzostwo Hiszpanii pozostaje wewnętrzną sprawą dwóch zespołów, rozpalających globalną wyobraźnię, to nie mniej pasjonująca rywalizacja toczy się tuż za ich plecami. Od trzech sezonów wygrywa ją Valencia.

W odróżnieniu od Kastylijczyków i Katalończyków nie wyznaje filozofii, wedle której podstawą sukcesu jest rozmach. Zaakceptowała życie w cieniu sławniejszych i możniejszych. Jest świetną trampoliną do lepszego piłkarskiego świata, co sezon konkurencja w kraju i zagranicą podbiera jej gwiazdki, kusząc nieporównywalnym honorarium, wyzwaniami z najwyższej półki i obietnicą statusu gwiazdy pełnego formatu: Real zaprosił do siebie Raula Albiola, Barcelona Davida Villę i Jordiego Albę, Manchester City Davida Silvę, Chelsea Juana Matę. Tuż przed zamknięciem okna transferowego straciła cenionego skrzydłowego Pablo Hernandeza, któremu bardziej opłacało się grać w Swansea, jedenastej drużynie Premier League.

Od początku kadencji prezydenta Manuela Llorente (2009 r.) poprzeczka oczekiwań ustawiana jest na tej samej wysokości - trzeciego miejsca w tabeli. Ani tarzający się dziś w Segunda Division Villareal, ani Sevilla i Atletico, które dwukrotnie triumfowały w Pucharze UEFA/Lidze Europy, ani przeżywające w ubiegłym sezonie renesans Athletic Bilbao i dotowana katarskimi petrodolarami szejka Al-Thaniego Malaga nie są w stanie jej dosięgnąć.

Systematyczne redukowanie gigantycznego zadłużenia (w 2008 r. mówiło się o 450 mln euro, dziś jest o około połowę mniejszy) bez uszczerbku na jakości zespołu to wyczyn niespotykany w skali europejskiej. Valencia zawdzięcza to imponującej skuteczności na rynku transferowym. Za mało poważne kwoty pozyskiwała poważnych zawodników: Roberto Soldado, najlepszego hiszpańskiego strzelca Primera Division z ubiegłego sezonu, artystę środka pola, krnąbrnego Tino Costę, stopera reprezentacji Francji Adila Ramy'ego (o którego pytał sam Alex Ferguson), jego rodaka, świetnego lewego obrońcę Jeremy'ego Mathieu oraz specjalistę od obrony rzutów karnych (na boiskach hiszpańskich na 19 prób dał się pokonać tylko 7 razy) Brazylijczyka Diego Alvesa. Wszelkie predyspozycje, by godnie zastąpić Miguela na prawej stronie defensywy ma sprowadzony ze Sportingu Lizbona Joao Perreira. Żaden z nich nie kosztował więcej niż 10 mln euro.

Kontynuując politykę zatrudniania młodych trenerów, zarząd klubu obdarzył zaufaniem 41-letniego Mauricio Pellegrino. Argentyńczyk (jako piłkarz grał w Valencii w latach 1999-2005) zastąpił swojego rówieśnika Unaia Emery'ego, swego czasu największego showmana na ławce trenerskiej w La Liga, dziś szkoleniowca Spartaka Moskwa. O jego dymisji zadecydowały przede wszystkim zbyt częste wahania formy i słabe wyniki w europejskich pucharach, które negatywnie odbiły się na frekwencji - na mieszczącym 55 tys. Estadio Mestalla zasiadało przeciętnie ok. 20 tys. widzów. Władze Valencii uznały, że stać ją na wyższe niż trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów i półfinał Ligi Europy, która traktowana jest nawet nie jako nagroda pocieszenia. W tegorocznej edycji Champions League "Los Ches" trafiły na Bayern Monachium, Lille i BATE Borysow, wyjście z grupy z drugiej pozycji wydaje się jak najbardziej realne.

Do szczęśliwego końca powoli zdaje się zmierzać budowa Nou Mestalla, która pierwotnie miała się zakończyć przed sezonem 2009/2010, ale wobec ogromnego zadłużenia klubu utknęła w martwym punkcie na ponad dwa lata. Dopiero pod koniec ubiegłego roku zarząd podpisał gwarancje bankowe, które umożliwiają dalsze finansowanie prac w zamian za grunty, na których stoi obecny stadion. Nowoczesny obiekt o pojemności 75 tys. miejsc ma być oddany do użytku w 2014 r. Działacze już zacierają ręce na myśl o potężnym zastrzyku gotówki do klubowej kasy.

Na początku sezonu terminarz nie był łaskawy dla "Nietoperzy". Remis w meczu z Realem, w którym niewiele brakowało do zwycięstwa, i porażka w meczu z Barceloną, w którym niewiele brakowało do remisu, tylko pozornie świadczą o skróceniu dystansu, który na koniec minionego sezonu wyniósł odpowiednio 39 i 30 punktów. Nie pogoń za nimi, a odparcie ataków wygłodniałych rywali, będzie zadaniem zespołu Pellegriniego.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto