Profesor Mieczysław Czechowicz z filmu Stanisława Barei "Poszukiwany poszukiwana", rugając Marysię graną przez Wojciecha Pokorę, próbował odpowiedzieć na pytanie - ile jest procent cukru w cukrze? Ja natomiast próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie - ile jest "Ziemi obiecanej" Reymonta w "Ziemi obiecanej" Klaty? I czy w ogóle jest sens takiego porównania?
To co zobaczyli widzowie czwartkowego, piątkowego i sobotniego wieczoru było zupełnie inne, niż można by się spodziewać, czytając dzieło naszego powieściopisarza. Od razu rozczaruję tych, którzy myśleli, że będzie to szkolna wersja w osnowie miasta, w którym faktycznie toczy się akcja powieści. Na pewno w murach dawnych zakładów włókienniczych Karola Scheiblera zobaczyliśmy znane książkowe postacie: Borowieckiego (Bartosz Porczyk), Bauma (Jakub Giel), Welta (Michał Majnicz), Mady Müller (Anna Ilczuk) czy Bucholca (Zdzisław Kuźniar). I tutaj wszelkie podobieństwo stety lub niestety się kończy.
Bohaterowie "Ziemi obiecanej" 112 lat później nie noszą charakterystycznych dla tamtych czasów strojów. Za to noszą jak najbardziej współczesne markowe garnitury a pod ręką zamiast skórzanych teczek z dokumentami, co chwila trzymają małe szare laptopy, w których kontrolują swoje zyski. Panie natomiast na pewno przyciągną wzrok męskiej części widowni nie tylko swoimi wdziękami, ale także strojem. Córki fabrykantów po scenie przechadzają się w gorsetach, kabaretkach by kilka chwil później pokazać swoje umiejętności tańca na... rurze.
Całościowa wizja spektaklu - do której oczywiście sam reżyser ma stuprocentowe prawo - poza nazwiskami bohaterów, wykrzyczanym przez Borowieckiego hasłem "Tak się bawi, tak się bawi cała Łódź" oraz fabryką Scheiblera, z Łodzią nie miała raczej nic wspólnego. A przecież reymontowska "Ziemia" jest osadzona w Łodzi, opisuje samą Łódź a spektakl jest grany na Festiwalu Dialogu Czterech Kultur w Łodzi. Mało powodów by spektakl miał mocniejszy akcent łódzki?
Bezterytorialna "Ziemia obiecana"
"Ziemia obiecana" pojmowana jako tytuł powieści Reymonta lub pojmowana jako wyrażenie, kojarzy mi się jednoznacznie z Łodzią. Ale może się mylę... Specjalnie zapytałem dziś kilkunastu łodzian z czym im kojarzy się ziemia obiecana. Odpowiedź była w większości jedna - z Łodzią.
- Od początku wiedzieliśmy, że w tym spektaklu nie będzie o Łodzi ani słowa, bo ten spektakl będzie grany także poza Łodzią. Ten koloryt, ten mikrokosmos, w którym jesteśmy być może nie będzie interesował widzów we Wrocławiu, które jest zupełnie innym miastem - powiedział na spotkaniu z widzami dramaturg Sebastian Majewski.
I tak się zastanawiam czy mimo nowocześnie podanej adaptacji, ten łódzki czy wrocławski widz nie będzie próbował doszukiwać się różnych wątków związanych z Łodzią czyli powieściową "Ziemią obiecaną". W końcu napisał ją sam Władysław Reymont. A Ci, którzy czytali powieść lub oglądali ekranizację Wajdy takich związków doszukiwać się mimo wszystko mogą. Nie wspomnę, że bohaterzy - Polacy, Niemcy, Żydzi nie nawiązują do swojej narodowościowej tożsamości.
No i ten neon "Greed is good" (Chciwość jest dobra - przyp. autora) wyświetlany podczas całego spektaklu, zupełnie jak motto życiowe. Pytanie czy to nasze motto, czy naszych bohaterów?
Niektórzy z widzów bardziej niż sens samego spektaklu, komentowali podejście reżysera. Wątpliwości widzów tuż po zakończeniu spektaklu było kilka. Pojawiał się m.in. brak pokory ze strony młodego twórcy, próba przeforsowania jego wizji i zdania na temat spektaklu ponad zdanie wszystkich oraz pominięcie tożsamości, z której wywodzi się "Ziemia obiecana". Ponawiam więc pytanie. Ile jest "Ziemi obiecanej" Reymonta w "Ziemi obiecanej" Klaty?
Na pewno bez wątpliwości pozostają dowcipne dialogi, dobrana gra świateł i muzyki oraz doskonała gra aktorów Teatru Polskiego z Wrocławia. Swoją drogą jestem ciekaw jak za dwa tygodnie dzieło adaptacyjne Jana Klaty odbierze tamtejsza publiczność.
W sobotę ostatni raz Łódź, za dwa tygodnie Wrocław
Już 25 września autorską adaptację reymontowskiej powieści będą mogli zobaczyć mieszkańcy Dolnego Śląska. W tym dniu Teatr Polski we Wrocławiu organizuje wrocławską premierę spektaklu Jana Klaty. Odbędzie się ona na terenie pompowni Świątniki należącej do Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego i Kanalizacyjnego przy ulicy Świątnickiej 1.
Dojazd na spektakl możliwy będzie tylko autokarami Teatru Polskiego. Zbiórka pod teatrem o godzinie 17.30. Odjazd o godzinie 18. Po przedstawieniu widzowie zostaną odwiezieni z powrotem pod teatr. Cena bilety na spektakl premierowy wynosi 100 zł. Potem "Ziemia obiecana" grana będzie 26 i 27 września oraz 3, 4, 17 oraz 18 października. Koszt biletów w tych terminach to 45 zł (normalny) i 35 zł (ulgowy).
Więcej informacji na temat spektaklu i biletów można uzyskać pod numerami telefonów 071 316-07-77 lub 071 316-07-78.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?