Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódź. Kartony i kurczak, czyli festiwalu tandety ciąg dalszy

Redakcja
Przez miesiąc zmieniła się "scenografia" placu, na którym miał stanąć hotel Hilton.
Przez miesiąc zmieniła się "scenografia" placu, na którym miał stanąć hotel Hilton. Daniel Siwak
Wielki baner na naczepie tira, dmuchana reklama dilera samochodowego oraz postój taksówek. Tak ten teren wyglądał kilkanaście dni temu. Dziś postoju już nie ma, ale za to jest buda z kurczakami i nowa reklama - tym razem ledowa.

O sprawie terenu, na którym miał stanąć pięciogwiazdkowy Hilton, pisałem w serwisie Wiadomości24.pl dwa tygodnie temu. Łódzki hotel Hilton miał przyjąć pierwszych gości w kwietniu tego roku. Deweloper - Bacoli Properties, który zdecydował się wybudować światowej klasy obiekt miał zakończyć prace na wiosnę 2010.

Mijały kolejne miesiące a po wyburzeniu kamienicy, która znajdowała się w tym miejscu kilkanaście miesięcy temu, nic się nie działo. A tym bardziej nie powstał hotelowy obiekt światowej sieci. Za niedotrzymanie terminu wynikającego z warunków przetargu miasto zażądało od inwestora kary umownej w wysokości 10 mln zł. Teraz prowadzone są negocjacje w sprawie przesunięcia terminu oddania inwestycji na 2013 rok.

Póki co inwestor zamiast postawić właściwy obiekt na terenie zamkniętym kwadratem ulic: Piotrkowskiej, alei Mickiewicza, alei Kościuszki i alei ZHP, stawia co raz to nowe "obiekty", które w żaden sposób nie przypominają hotelu. Zaraz po ogrodzeniu płotem zaczęły pojawiać banery reklamowe rożnych firm, dmuchana reklama dilera samochodowego oraz prowizoryczny parking.

Niedługo potem od strony skrzyżowania Piotrkowskiej i Mickiewicza pojawiła się na krótko budka z kurczakami, potem budka jednej z sieciowych piekarni oraz firmowy postój taksówek.

Po kilku tygodniach wielki baner sieci telewizji kablowej na naczepie zamienił się na reklamę ledową na przyczepie, stojąca kilka metrów dalej przyczepa gastronomiczna się otworzyła, a przy przyszłej cukierni wyrósł namiot pudlarzy. Zniknął wspomniany wcześniej postój taxi bo jak się dowiedziałem nieoficjalnie prawdopodobnie był niezgodny z prawem drogowym.

Co zaskakujące budka z kurczakami stanęła w dawnym przejściu między klombami i prowadzi tam zebra namalowana na ścieżce rowerowej. Czyżby dwuśladowcy teraz będą musieli zatrzymywać się przed kupującymi udko i kebab? Z resztą problem dotyczy całego fragmentu po stronie Hiltona, ponieważ handel odbywa się tuż przy ścieżce rowerowej.

Miasto: możemy tylko zasugerować

W biurze prasowym Urzędu Miasta Łodzi postanowiłem zapytać jak wygląda sprawa negocjacji z firmą Bacoli Properties, która jest właścicielem terenu. A także jakie są wyniki postępowania w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w sprawie szpetnego płotu.

- Co do pytań o różne obiekty, które się tam znajdują, to jest to teren prywatny i nie możemy nakazywać nic jego właścicielom. Prowadzimy też dalsze negocjacje z inwestorem, ponieważ naszym celem jest doprowadzenie do zakończenia tej inwestycji - powiedział serwisowi Wiadomości24.pl Wojciech Janczyk, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi. - Jeśli chodzi o postępowanie w nadzorze budowlanym, dotyczące płotu, już wkrótce się zakończy i najprawdopodobniej zakończy się pozytywnie. Natomiast Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego podjął czynności w sprawie parkingu, który się tam znajduje - dodał rzecznik.

Menadżer Piotrkowskiej: jestem wobec tego bezsilny

Teren, na którym miał stanąć Hilton graniczy z ulicą Piotrkowską, zapytałem czy może jakąś moc sprawczą ma Pełnomocnik Prezydenta Łodzi ds. ulicy Piotrkowskiej, którego notabene okna wychodzą na szpetną działkę.

- Tutaj jak pan widzi jest wszystko; reklamy, banery, parking. Powiem tak, jestem wobec tego problemu bezsilny. Począwszy od uruchomienia Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, Referatu Architektury i Urbanistyki, Miejskiego Konserwatora Zabytków i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, nie dało się nic zrobić. Jedynie Wojciechowi Szygendowskiemu udało się tylko wywalczyć przesunięcie dmuchanej reklamy bliżej Kościuszki - mówił Włodzimierz Adamiak, menadżer ulicy Piotrkowskiej. - To jest negatywne oddziaływanie na przestrzeń miejską, przestrzeń publiczną - dodaje.

Konserwator Zabytków: praktyka tylko w teorii

Ponieważ ulica Piotrkowska objęta jest w całości nadzorem konserwatorskim postanowiłem jeszcze tam uzyskać informacje. Być może ze strony tego urzędu jest jakiś sposób na niesfornego właściciela.

- Teren, na którym miał stanąć Hilton jest objęty ochroną konserwatorską nie tylko we fragmencie przylegającym do ulicy Piotrkowskiej, ale jako całość zespołu urbanistycznego do najbliższej ulicy (aleja Kościuszki - przyp. autora) - wyjaśnia Ewa Szelągowska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. - Moglibyśmy złożyć doniesienie do prokuratury na właściciela terenu, ale takie sprawy są umarzane w związku z niską szkodliwością czynu - dodaje.
Dwa tygodnie temu pisałem, że aż strach pomyśleć co jeszcze zarządca tego terenu ustawi do momentu rozpoczęcia prac budowlanych. To chyba były prorocze słowa - niestety. Co prawda zniknął niezgodny z prawem postój taksówek, ale za to pojawiła się następna reklama, buda z kurczakami i sprzedawcy kartonowi. Z tymi ostatnimi walczy miasto, jednak w tym przypadku może być trudno.

Jeśli nic nie pokrzyżuje planów urzędników, w przyszłym roku odbędzie się pierwszy etap remontu ulicy Piotrkowskiej - do alei Piłsudskiego. Kostka brukowa zostanie zastąpiona płytami kamiennymi, pojawią się nowe meble miejskie oraz oświetlenie ulicy. Prawdopodobnie po oddaniu tego rejonu, z uwagi na podwyższenie estetyki, trudniej będzie stawiać to co komu się podoba. Zasady przyznawania zezwoleń na ingerencję w nową przestrzeń miejską na reprezentacyjnej ulicy mogą zostać zmienione.

K O M E N T A R Z

Chyba zaczynam żałować... Żałować, że mamy w Polsce tak kiepskie prawo, pozwalające na samowolkę w przestrzeni publicznej nawet na terenach prywatnych konserwatorsko chronionych. No i może żałować, że ten Hilton w ogóle ma powstać, o ile powstanie za te trzy lata. Z drugiej strony mam wrażenie, że te negocjacje to tak naprawdę niekończąca się gra w kotka i myszkę.

Kotem jest miasto, które goni uciekającą myszkę - dewelopera. "Goni", aby wyegzekwować karę 10 mln złotych za niedotrzymanie warunków przetargu oraz goni, aby nakłonić do wybudowania hotelowego obiektu. Nie jestem przeciwnikiem nowych inwestycji w mieście, bo te są jak najbardziej potrzebne. Jednak od tego festiwalu tandety wołałbym już chyba jakiś szary czy granatowy płot budowlany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto