Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Love me Gender, love me be

Darek Szczecina
Darek Szczecina
Po Polsce grasuje kosmaty stwór – jak to określił jeden z redaktorów muzycznych, któremu na imię Gender. Nikt go nie widział, ale wszyscy o nim mówią. Kim jest ten straszny Gender?

Kiedy słyszę obcojęzyczne terminy to na plecach włos mi się jeży. Po prostu nie lubię, jak zanieczyszcza się naszą mowę ojczystą. A tu jakiś gender. Czy nie ma normalnego słowa, aby określić to coś? Dopiero propaganda i histeria z nią powiązana zainteresowała mnie, o co ten spór toczą? Temat jest tak nośny, że nawet autorzy Wiadomości24 go podjęli. Jak się wkrótce okazało, są to przedstawiciele dwóch stron sporu o gender. Ale mimo licznych publikacji nadal nie wiem, czym lub kim jest ten Gender. Postanowiłem wiedzę o gender usystematyzować samemu.

Ponieważ dostępne dla mnie encyklopedie pamiętają czasy cenzorów PRL-u, sięgnąłem do encyklopedii wirtualnej, Wikipedii, a tam podano, że jest to: „płeć kulturowa, płeć społeczna, społeczno-kulturowa tożsamość płciowa – suma cech, zachowań, stereotypów i ról płciowych przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego […] kulturowy komponent tożsamości płciowej, przekazywany jest poszczególnym jednostkom w sposób performatywny, czyli poprzez uczenie się, odgrywanie i powtarzanie zachowań innych osób tej samej płci. Na płeć społeczną składać się…” blebleble, jakieś tam banialuki nie dające odpowiedzi na interesujące mnie pytanie ani nie tłumaczące zasadności sporu jaki powstał wokół gender. W tym samym miejscu przytoczono definicję sporządzoną przez WHO, czyli Światową Organizację Zdrowia: „stworzone przez społeczeństwo role, zachowania, aktywności i atrybuty, jakie dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla mężczyzn i kobiet”. Nadal nie rozumiem, dlaczego gender wzbudza takie emocje. Najwidoczniej coś jest z tym nie tak.

A może chodzi o badania naukowe nad społeczno-kulturową tożsamością płciową, jakie prowadzi się na kierunku gender studies? No dobrze, ale przecież dokładnie takie same badania można prowadzić na studiach socjologicznych, kulturoznawstwie i tym podobnych. Skąd więc te emocje? Może ktoś boi się ujawnienia prawdy o tych tam jakichś społeczno-kulturowych tożsamościach? Okazuje się, że, tfu, Gender studies – jak podaje Wikipedia to „interdyscyplinarny obszar badawczy obejmujący sposoby przejawiania się płci kulturowej, czyli męskości i kobiecości w społeczeństwach, oraz to, jak łączy się ona z instytucjami społecznymi, gospodarką, władzą, tożsamością, seksualnością”. I tu gender jest pogrzebany! Chodzi o gospodarkę i władzę, czyli o pieniądze, dostęp do dużych pieniędzy; bo mędrcy powiadają, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Jeżeli wysnułem prawidłowe wnioski, to ośrodki pożądania władzy i pieniędzy powinny wspierać gender, zaś towarzystwo trzymające władzę zakazywać i utajniać. A tu jest wręcz odwrotnie, rządy powołują genderowskie instytucje, a przed gender ostrzegają nawet księża z ambony. Pojawia się też termin „Ideologia Gender”. Niestety, Wikipedia nie tłumaczy, czym jest ta ideologia. Czyżby jakiś spisek masoński? Muszę więc sięgnąć do innych publikacji i słów znawców gender. Otóż jest to mroczna ideologia nastawiona na seks, w myśl której w przedszkolach należy przebierać chłopców w sukienki. Rewolucja seksualna z końca lat sześćdziesiątych minionego stulecia to dopiero początek ekspansji ideologii gender, a to co dzisiaj się wyprawia to dopiero widoczny czubek góry lodowej. Natomiast szczegółów, co takiego mrocznego i złego w tej ideologii nigdzie nie mogłem wyczytać. Czyżby przeciwnicy gender coś wiedzieli, co skrywają przed światem?

Zwolennicy gender odpierają ataki i tłumaczą, że w tym wszystkim nie o to chodzi. Oto przykład gender w praktyce, jaki w toku dyskusji przytoczyła pani Marta: "Wczoraj czytałam wywiad z Barbarą Limanowską, konsultantką ONZ i OBWE w dziedzinie polityki genderowej. Zwróciłam uwagę na przykład rodem ze Szwecji: W miejscowości Karlskoga piesi zimą ulegali licznym wypadkom spowodowanym opadami śniegu. Chodniki odśnieżano bowiem w ostatniej kolejności, najpierw pługi wyjeżdżały na drogi. Okazało się, że najczęściej wypadkom ulegają kobiety. Odprowadzały dzieci do szkoły, chodziły po zakupy, rzadziej niż mężczyźni wsiadały do samochodów, częściej szły do komunikacji miejskiej, do przystanków. Postanowiono zmienić harmonogram działań: najpierw odśnieżać chodniki, dopiero potem ulice. W rezultacie było mniej wypadków."

Czyżby jednak gender miało ludzką twarz i przydawało się w życiu codziennym? Tyle czasu były wypadki, aż to genialny Gender przyszedł, zobaczył, zbadał, zmierzył i poprawił stan bezpieczeństwa. Genialne…, zaraz zaraz, u nas w Polsce od lat wypadkami zajmują się służby BHP. Badają, analizują, opracowują procedury, zarządzenia i dyrektywy, które mają poprawić stan bezpieczeństwa. Tak było już za komuny. A jednak…, że też wcześniej tego nie zauważyłem. Gender działał już w PRL-u pod przykrywką BHP. A może ten straszny obcojęzyczny Gender to nasz polski produkt? Przebierać chłopców w sukienki…, skąd to znamy?

Wszystko wskazuje na to, że prekursorem tego całego genderyzmu jest nasza rodaczka, Hanna Ożogowska. To ona napisała i opublikowała już w 1960 roku (jeszcze przed rewolucją seksualną) kultową książkę genderyzmu „Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek”. Książka doczekała się ekranizacji telewizyjnej i kinowej. Czy zwolennicy gendr o tym pamiętają?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto