Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Łowca" - samotna zemsta na Sowietach

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
okładka
okładka Dom Wydawniczy PWN
"Jam jest jak skała, co ponad żywioły. Dumne swe czoło z granitu unosi. Z dumą swą sama zostaje pospołu. Miłości nie zna, nie pragnie, nie prosi..." - głosi w wierszu Zbigniew Lubieniecki, bohater książki "Łowca".

"Łowca. Samotna zemsta na Sowietach okupujących polskie Ziemie odzyskane" to wstrząsające wspomnienia Zbigniewa Lubienieckiego, który jako dziecko wraz z matką i rodzeństwem został zesłany na Syberię. Był tam poniżany i bity przez rosyjskich rówieśników. Jednak powoli zaczął wyrównywać z nimi rachunki i obiecał sobie, że zabije stu swoich wrogów. Ja was jeszcze utłukę. Nie spocznę, dopóki nie ubiję co najmniej stu.

Po latach trafił na Ziemie Zachodnie i był rozczarowany nową rzeczywistością w ojczyźnie. Postanowił rozpocząć samotny bunt przeciwko sowieckiej okupacji. Był to odwet za krzywdy, jakich doświadczyła rodzina Lubienieckich...

"Łowca" składa się z 6 rozdziałów, które pokazują różne etapy kształtowania się charakteru Lubienieckiego w latach 1937-1946. Książka została wydana w formie pamiętnika. Niektóre fragmenty były spisywane na bieżąco (w czasie teraźniejszym), inne - po latach (w czasie przeszłym). Mimo niekonsekwencji czasów, fabuła jest przystępna i wciągająca.

Publikacja ta nie mogła zostać wydana wcześniej, ani w latach 40. ani w czasach PRL-u, ani w pierwszym ćwierćwieczu III RP. Musiało minąć prawie 70 lat od ostatniego wpisu, by książka mogła wyjść na światło dzienne. A to z uwagi na jej kontrowersyjny temat. Lubieniecki sam wymierza sprawiedliwość na Rosjanach. W dodatku jest jeszcze dzieckiem, które napatrzyło się na okrucieństwo wojny, przez co zaciera się w nim granica między dobrem a złem.

Lubieniecki nie wstydzi się żadnych wspomnień. Ani tych dotyczących zabójstw, ani tych wcześniejszych, tuż po wybuchu wojny. W jednym z nich opisany jest zachwyt 9-letniego Lubienieckiego nad zjawiskiem, jakim były spadające bomby: Szczególnie piękny jest widok, gdy bomba wpada do Sanu. Wówczas unosi się olbrzymi słup wody. Jeszcze ładniej jednak wygląda trafiony samolot. Tworzy się za nim wówczas podłużny obłoczek. Samolot jakby waha się, potem długim łukiem jak ciśnięty kamień wali się w dół. Raz widziałem, jak wybuch nastąpił w powietrzu – może pocisk trafił w bombę. Samolot rozprysnął się jak bańka mydlana. Jeden płat, szybując jak latawiec, spadł na naszą ulicę.
Jednak nie jest to najbardziej wstrząsające wspomnienie. Dla przykładu podam inny, który może zmrozić krew w żyłach: pierwszy strzał. Huk i jeden z nich, trafiony w głowę, leci na ziemię. Zarepetowałem, drugiemu wypada z dłoni butelka, podrywa się, zaczyna machać ręką, a może po coś sięga. Trwa to wszystko najwyżej dwie sekundy. Rozlega się drugi strzał. Ponieważ był w fazie odwracania się, trafiam go ze skosu w piersi. Zwijając się, pada bezwładnie na podwórze. Obaj nie wydali żadnego krzyku. Tylko dwa strzały pośród ruin. Nic dziwnego się nie wydarzył.

Bohater był cierpliwy, tropił swoją "zwierzynę" i atakował w najmniej spodziewanym momencie: Wszystkie te akcje przypominały do złudzenia zwyczajne polowania. Nieraz się czekało, siedziało i nic z tego nie wyszło, ale czy było wtedy rozczarowanie? Raczej nie. Traktowałem to o wiele poważniej. Chodziło o konsekwencję i zachowanie systematyczności. Potem przyszły dopiero wahania, pytania – czy to ma sens?

Książkę Lubienieckiego czyta się szybko, choć jej tematyka do łatwych nie należy. "Łowca" zmusza do refleksji na temat granic zemsty i wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Oczywiście trudno potępiać lub pochwalać zachowanie Lubienieckiego, gdyż wtedy była inna rzeczywistość. Sam bohater twierdzi, że nigdy nie spotkał się z potępieniem. Trwała wojna, potem okupacja. W naszych czasach zostałby uznany za mordercę. W tamtych był pewnego rodzaju bohaterem, który nie bał się postawić Sowietom.

Polecam tę książkę miłośnikom autobiografii oraz książek historycznych, dotyczących czasów wojny i sowieckiej okupacji.

Zbigniew Lubieniecki po wojnie pracował na budowach i w kopalni węgla. Ukończył studia ekonomiczne, po których pracował w Urzędzie Morskim w Gdyni, Głównym komitecie Kultury Fizycznej i Turystyki, Zarządzie Głównym PTTK. Cała spuścizna autora przechowywana jest w Archiwum Wschodnim Ośrodka KARTA.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto