27 czerwca o godzinie 12 sala Trybunału Koronnego wypełniła się słuchaczami i uczestnikami. Spotkanie otworzył prezydent miasta i, nie wdając się w kolejne dyskusje na temat wyboru, zaproponował etapową realizację programu zawartego w lubelskiej aplikacji i rozłożenie go na okres kilku lat. Istotnym punktem ciężkości dla Lublina ma być także Europejskie Centrum Partnerstwa Wschodniego, które ma odegrać istotną rolę zarówno w polityce Unii Europejskiej, jak i w zmianie geopolitycznej sytuacji w naszym regionie.
Ważne pytania postawił w swoim wystąpieniu wiceprezydent Włodzimierz Wysocki -
o to, jaki procent przedsięwzięć i które z nich realizować na pewno, czy pomysł powołania instytucji kultury, która miała nadzorować wdrażanie i realizację aplikacyjnych projektów, jest wciąż zasadny (powołując się na przykład krakowskiej instytucji, która do tej pory pełni podobną funkcję, wydaje się, że nie jest to bezzasadne) oraz zaznaczył konieczność rewizji i być może redukcji ram finansowych do tego potrzebnych. 120 mln zadeklarowanych środków w sytuacji nierealizowania programu Europejskiej Stolicy Kultury może bowiem okazać się wydatkiem przewidzianym na wyrost.
Zamiast tego, wspomniał o rozmowach prowadzonych z organizatorami Biennale Manifesta, które - o ile obie strony zgodzą się - ma mieć miejsce właśnie w Lublinie w 2014 lub 2016 roku. Innym wydarzeniem, które stać się ma sztandarową inicjatywą, jest rok Johna Cage'a w 2012 roku, który "mamy zrobić lepiej niż Nowy Jork".
Inny nurt w dyskusji zapoczątkował Krzysztof Czyżewski, odpowiedzialny za lubelską aplikację. Odrywając się już od kwestii Europejskiej Stolicy Kultury, stwierdził, że potencjał rozbudzony w tym mieście powinien nie tyle wystarczyć na powielanie kulturalnych wydarzeń i przywożenie ich do miasta, ale ich produkcję. Uważa on, że miejsce Lublina jest w szeregu miast przechodzących właśnie kulturalną rewolucję - i liczy na to, że będzie on jednym z tych miejsc, które wyznaczy nowy model miasta, o zupełnie innej skali. Zaznaczył także, że już to, co znalazło się w aplikacji, świadczy o nowatorskiej energii, która ma szansę przeistoczyć Lublin w "Porto Alegre kultury".
Marcin Skrzypek z Teatr NN wskazał na istotną funkcję pewnego napięcia, jakie wywołał konkurs o ESK - pomogło ono nagłośnić kulturę lubelską i zainteresować nią opinię publiczną, oraz wyzwolić inne myślenie o mieście. Zaznaczył także, że nie widzi takiego potencjału w obchodach 700-lecia Lublina, które miały być "planem b" po starciu w ESK, ale równie dobrze mogą okazać się jednym z wielu takich wydarzeń.
Dla Rafała Kozy Kozińskiego wielkie znaczenie ma umiejętność wykorzystania stworzonych więzi kulturalnych ze Lwowem - jako przykład pionierskiego wyjścia poza granice Schengen, oraz jako wypracowany, silny potencjał mediacyjny w dalszej współpracy. Przekazanie części wydarzeń Wrocławiowi na rzecz Europejskiej Stolicy Kultury zaprojektowanych razem ze Lwowem pozwoli bowiem wykorzystać powiązania Lublina, a tym samym dać szansę udziału w tych działaniach.
W ponad dwugodzinnej dyskusji pojawiło się wiele innych głosów, pochodzących od reprezentantów najróżniejszych środowisk zaangażowanych w lubelską kulturę. Wiele z komentarzy, przemyśleń i nowych koncepcji świadczy o tym, że wszyscy zaangażowani w prace w Lublinie są rzeczywiście gotowi na wyciągnięcie wniosków z przegranej i pójście tropem Wrocławia - podobnie jak on dotychczas, podnosząc i wzmacniając po porażkach.
Moc pomysłów, jakie zostały już dzisiaj zasygnalizowane, może tę tendencję potwierdzać.
Interesująca była propozycja stworzenia centrum kultury fizycznej w Lublinie (które nota bene działało do czasu remontu w ramach Centrum Kultury) i odnoszący się do niej Europejski Festiwal Żonglerów, który Lublin organizuje w 2012 roku. Rafał Sadownik, opowiadając o wygranej z Tuluzą i Lommel konkurencji o organizację tego wydarzenia, zaznaczył, że jego prestiż w środowisku żonglerskim i nowego cyrku "jest nie mniejszy niż prestiż ESK". A to jest już pewne i ma ściągnąć do miasta od 3 do 6 tysięcy pasjonatów.
Nie zabrakło także pragmatycznego aspektu, zaakcentowanego przez profesora Jana Hudzika z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, który zapytał wprost o obecność posłów na sali i wskazał na praktyczne, przyziemne i skuteczne działania polityczne Wrocławia, które uczyniły go zwycięzcą. Potencjał społeczny, nawet w bardzo aktywnym społeczeństwie obywatelskim skłonnym do ubiegania się chociażby o wybudowanie krajowej drogi, nie zagwarantował jak na razie wygranej.
Koncepcją muzyczną, wciąż otwartą, jest uczczenie wielkich muzyków pochodzących z regionu - Wieniawskiego i Lipińskiego, oraz postaci Jana z Lublina, których miasto promuje niedostatecznie. Alternatywą dla roku Johna Cage'a byłby festiwal poświęcony profesorowi Andrzejowi Nikodemowiczowi, polskiemu kompozytorowi.
Spotkanie to było dopiero początkiem dyskusji pod tytułem "Miasto w Dialogu" - kolejne ma się odbyć w najbliższym czasie, a konkretne decyzje zaczną zapadać już we wrześniu.
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?