Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lublin zakodowany - relacja z ostatnich dni festiwalu

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Wiedeńska Orkiestra Warzywna
Wiedeńska Orkiestra Warzywna Wojciech Kornet, materiały organizatora
Arvo Part zamknął drugą edycję festiwalu tradycji i awangardy - Kody w Lublinie.

Zanim dojdziemy do kompozycji Arvo Parta, które zabrzmiały wczoraj, zostały do omówienia dwa dni kameralnych kodowych występów.

Po pierwsze - ostatni dzień na Wirydarzu u Dominikanów, a tam niemałe niespodzianki. W czwartek pod sceną tłoczyły się rodziny z dziećmi, ciekawe "Wyliczanek polskich" wrocławskiego zespołu w składzie: Paweł Romańczuk, Jędrzej Kuziela, Piotrek Łyszkiewicz, Tomasz Orszulak oraz Chóru „La Musica” z Lublina. Przedziwne, jak w akompaniamencie małych instrumentów, klarnetu, gitary etc. brzmieć potrafią tradycyjne, dziecięce wyliczanki - niepokojąca muzyka, odwołująca się do bajkowych kompozycji, pasowała doskonale do skandowanych, wyśpiewywanych, wyczytywanych wierszyków, których bohaterami były diabły, wiedźmy, cmentarzyska... "Wyliczanki polskie" grały na konwencji, wydobywając z oczywistych i utartych motywów nowe znaczenia.

Innym interesującym projektem był "Ogród warzywny" Wiedeńskiej Orkiestry Warzywnej. Godzinny performance, bo to chyba lepsze określenie na ten występ, składał się z odwołań do najróżniejszych gatunków muzycznych, zagranych na instrumentach prosto z warzywniaka. "Ogórkofony" czy "Marchewkowe ksylofony", fantazyjne połączenia kabaczków z selerami, liście, główki i bulwy posłużyły dziewięciu muzykom za instrumentarium. Dowcip doprawili zabawnymi zapowiedziami, rozdali też publiczności wszystkie warzywa (wtedy uwierzyłam, że to jednak gra) i pikantną zupę.

Piątkowe koncerty odbyły się w Bazylice Dominikanów, z przepięknym wystrojem i świetną akustyką. Gra świateł na ścianach podkreślała najpierw nostalgiczne - choć przerywane zabawnymi komentarzami muzyków - pieśni islandzkie w wykonaniu Steindóra Andersena, Hilmara Örna Hilmarssona oraz kwartetu smyczkowego. Poza wrażeniem, że panom nie do końca chce się grać ten koncert, było naprawdę przejmująco - Steindór ma znakomity głos, pasujący do żałobno-melancholijno-depresyjnych "rimurów", Hilmar z kolei potrafi pogodzić je z elektronicznymi podkładami, godząc tradycję ze współczesnością w najbardziej dosłowny i trafiony sposób.

Po "Przełamując lody" nastąpiły "Gorzkie Żale" - Aleksandra Kościówa, Andrzeja Bauera, Warszawskiej Grupy CELLONET i Zespołu Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej. Przepiękne partie wiolonczeli, smutne, przejmujące, powtarzalne motywy robiły ogromne wrażenie, podobnie jak czysty, wyćwiczony, doskonały technicznie śpiew biały wokalistek. Były jednak dwa mankamenty tego koncertu - zdecydowanie zbyt długi (ostatniej części trudno już było wysłuchać), a głosy ośmiu solistek, jakkolwiek piękne, nie były przejmujące, brakowało pierwotnej, podstawowej dla gorzkich żalów emocji.

Wreszcie niedziela - godzina 19, publiczność znów wypełnia Filharmonię Lubelską. Z niewielkim opóźnieniem rozpoczął się koncert finałowy, w którym Cem Mansur pod swoją batutą kierował najpierw zespołem rytmicznym oraz smyczkowym, w drugiej zaś części dodatkowo potężną sekcją dętą i chórem. Dwa zespoiły - Orkiestra Filharmonii Lubelskiej i Chór Filharmonii Krakowskiej - po mistrzowsku zinterpretowały pięć kompozycji Arvo Parta, w tym premierowe "Veni Creator" i "Los Angeles", ostatnie dedykowane Michaiłowi Chodorkowskiemu.

Oszczędniejsza część pierwsza operowała dramatycznymi przerwami i pojedynczymi dźwiękami, tworzącymi kolejne nastroje. W drugiej części pięknie współbrzmiały chór i fantastyczna orkiestra kilkunastu instrumentów dętych, konwersujących ze skrzypcami, kontrabasami i wiolonczelami. Cem Mansur tańczył na środku, dowodząc prawie stuosobowym zespołem i wydobywając z niego minimalistyczne, przejmujące brzmienia. Szkoda tylko, że koncert tak prestiżowego zespołu, zamykający ten znakomity festiwal, trwał niecałe półtorej godziny. Tak czy inaczej, Kody zamknięte światową i polską premierą kompozycji Arvo Parta pozostawiają spójne wrażenie - zaczęło się awangardowo, skończyło klasycznie, klamra wielkich gwiazd zapięła się na festiwalu... Pozostaje tylko życzyć sobie, żeby trzecia edycja Kodów zachwyciła nas nie mniej niż tegoroczna.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto