Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ludzie przychodzą do mnie z problemami"

Piotr Andrzejak
Piotr Andrzejak
Przewodnicząca w insygniach władzy.
Przewodnicząca w insygniach władzy. Piotr Andrzejak
Czas najwyższy na podsumowanie pracy Rady Miejskiej w Sieradzu. W tym celu umówiliśmy się na rozmowę z jej przewodniczącą - Beatą Jacyszyn.

Jak pani jako przewodnicząca Rady Miejskiej w Sieradzu ocenia pracę rady w roku 2007?

- Jestem zadowolona. Mamy w radzie pięć komisji stałych i jedną doraźną. Najważniejszą komisją jest komisja rewizyjna, która zajmuje się między innymi pracą prezydenta, jednostek pomocniczych i rozpatrywaniem różnorakich skarg.

Jesteśmy zadowoleni z uchwały o stypendiach dla dzieci wybitnie uzdolnionych i dla sportowców. Udało nam się również zatrudnić osobę do teatru, która zajmuje się tylko kwestiami inwestycji. W efekcie zaoszczędziliśmy 400 tysięcy złotych, co pozwoli nam na wykorzystanie tych pieniędzy w mieście. Chcemy wyremontować amfiteatr, wymienić siedziska oraz zakupić dwa projektory.

A porażki? Rzeczy, które się nie udały?

- Porażką jest fakt, że nie ma kuchni w Szkole Podstawowej nr 1. Decyzją prezydenta będzie tam zrobiona tylko sama stołówka, a posiłki będą dowożone z Gimnazjum nr 2.

Jakie zdania stoją przed Radą w roku 2008?

- Będziemy realizowali uchwały które będą nam przedstawiane, rozpatrywać wszystkie bieżące sprawy, skargi, zażalenia.

Czy mogłaby pani skomentować sprawę zespołu "Sieradzanie"?

- Dwa miesiące temu przedstawiłam na sesji wniosek, który był składany do prezydenta, z prośbą o przejęcie przez Urząd Miasta Sieradz opieki nad "Sieradzanami". Uważam, że jest to zespół, który kultywuje nasze tradycje. Powinniśmy się cieszyć, że mamy taki zespół i młodzież, która chce w nim pracować. Dlatego uważam, że powinniśmy zrobić wszystko, aby ten Sieradzanie działali dalej pod patronatem naszego miasta. Widzę też inne rozwiązania. Mamy dwa duże zakłady na naszym terenie "Medane" i "Tubądzin". Myślę, że powinniśmy porozmawiać z właścicielami tych firm i w drodze negocjacji poprosić ich o wsparcie finansowe, a co za tym idzie, o patronat nad tym zespołem.

A jak pani godzi życie prywatne z życiem zawodowym?

- Chcę podziękować mojemu mężowi, który musiał przejąć część moich obowiązków w domu. Teraz już zaczyna się układać, a rodzina jest już przyzwyczajona, że jako przewodnicząca mam wiele obowiązków do spełnienia.

Poniedziałki to dzień otwarty dla petentów. Czy zjawia się dużo osób i z czym najczęściej przychodzą?

- Są bardzo rożni interesanci. Jedni przychodzą po to, aby się wyżalić, czy też porozmawiać np. jak kobieta z kobietą. Inni przychodzą w sprawie pracy czy też mieszkania. Niektórzy z problemami, z którymi sobie nie potrafią poradzić.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Współautor artykułu:

  • Zbigniew Nastarowicz
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto