Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Madame z Greka Zorby

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Pamiętam ją od zawsze. Byłam w średniej szkole, kiedy pani R., wraz ze swym mężem przychodziła do zaprzyjaźnionego małżeństwa w sąsiedztwie.

Spotykali się na imieninach, urodzinach, większych i mniejszych popijawach z jakiejkolwiek, lub bez żadnej okazji. W czasach przedtelewizyjnych wystarczało sobotnie popołudnie, aby zorganizować przyjacielskie spotkanie, zakąsić byle czym, popić czymś konkretniejszym i pobalować do niedzielnego ranka.

Pani R. była żoną człowieka, należącego do przedwojennej kadry urzędniczej, który wiekiem odstawał dość znacznie od reszty towarzystwa. Asystował młodej żonie wszędzie, gdziekolwiek miała ochotę iść. Podobno bywał zazdrosny, ale ona niewiele sobie z tego robiła. Różnica lat w tym małżeństwie była przedmiotem nieustających deliberacji i lekkich kpinek zarówno w damskim, jak w męskim gronie znajomych.
- Co taka ładna dziewucha widziała w tym starym dziadu? - zastanawiano się okazjonalnie.

Coś tam jednak widziała i wydawała się ze swego losu całkiem zadowolona. W przeciwieństwie do swego męża, nie miała przedwojennej matury, ale odznaczała się olśniewającą urodą zdrowej, wiejskiej dziewuchy, o nadzwyczaj udatnie rozmieszczonych wypukłościach. Wyskubane w cienką kreskę czarne brwi, ogromny warkocz upięty w ”koronę”, obcisła spódniczka, zgrabne nogi, piękny dekolt i karminowe, kapryśne w zarysie usta, były przedmiotem westchnień niejednego pana.

Zdawała sobie doskonale sprawę z wrażenia, jakie wywiera na mężczyznach, flirtowała więc zawzięcie, nie przekraczając jednak, ku rozczarowaniu wścibskich, granic, zakreślonych małżeństwem. Była wierna człowiekowi, który wydobył ją z zakutej dechami wsi, zapewnił mieszkanie w mieście, przyzwoity byt, posłał do szkoły i wreszcie – nie wymagał rodzenia dzieci. Dzieci bowiem państwo R. nie mieli, za co winę przypisywano solidarnie mężowi, plasując jego męskie walory wśród zepsutego nabiału.

Z czasem okazało się, że piękna główka pani R. zamieniła się w tak zwany łeb do interesu, i pani R. z powodzeniem zaczęła pracować w handlu. Na szczęście – bo właśnie jakoś w tym czasie została wdową. Nosiła rok czasu przepisowa żałobę, żyjąc spokojnie, pracowała solidnie i sobie tylko znanymi sposobami bardzo długo utrzymywała piękną, gładką cerę, podczas gdy jej rówieśnice zaczynały na twarzach nosić wyraźne piętno upływającego czasu. Tylko z włosami było coraz gorzej. Zbierała jednak starannie wszystko, co zostawało na szczotce, aby mieć uzupełnienie marniejącego warkocza. Przestała z czasem być obiektem pożądania, nie szukała drugiego towarzysza życia. Nie wyszła ponownie za mąż.

Mijały lata, mijały mody, na zmęczonych latami pracy nogach pojawiły się żylaki i pani R. musiała wydłużyć spódniczki. To było jedyne ustępstwo jakie uczyniła w swej garderobie, pozostając niezmiennie przy stylu ubierania, jak przed laty. Niestety. Z biegiem lat stała się coraz bardziej charakterystycznym elementem krajobrazu na swojej ulicy.

Nigdy nie zdecydowała się na zmianę fryzury; podtrzymuje uparcie żałosną iluzję warkocza, który z biegiem lat przybrał wygląd ptasiego gniazda, mocowanego na głowie niezliczoną ilością wsuwek i szpilek. Na tle postarzałej już, posiekanej gęstą siatką zmarszczek twarzy, rażą ostre łuki przesadnie czarnych, rysowanych kredką brwi, razi - wykraczający daleko poza zapadnięte wargi, ostry zarys niegdyś pięknych ust.

Spotykam czasem panią R. na ulicy. Porusza się żwawo, jak zwykle wesoła, rezolutna i przyjazna. Wypisz, wymaluj, istna Madame z Greka Zorby. Ale nie narzeka, nie szlocha za przeszłymi czasy. Dobiega osiemdziesiątki i w dalszym ciągu prowadzi – daj Boże zdrowie – własny mały sklepik z garderobą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto