Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magiczny musical nie tylko dla najmłodszych

Marta Szloser
Marta Szloser
Na ziemi trwa wielka przeprowadzka.
Na ziemi trwa wielka przeprowadzka. Bartłomiej Sowa / Teatr Muzyczny Capitol
W Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu w Dniu Dziecka miała miejsce polska prapremiera spektaklu dla najmłodszych „Pewien mały dzień”. To magiczna opowieść o wyjątkowym dniu 23 kwietnia. Usiądźcie wygodnie i posłuchajcie…

Dzień Dziecka, ciepłe niedzielne popołudnie, tłumy dzieci wraz z rodzicami i dziadkami zmierzają w stronę wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol. W tym niezwykłym dniu teatr przygotował dla swoich widzów, zwłaszcza tych najmłodszych, wyjątkową premierę. „Pewien mały dzień” to niemiecki musical autorstwa Rolfa Zuckowskiego, Wolframa Eicke i Hansa Niehausa, w przekładzie polskim Ryszarda Wojtyłły, który miał swoją premierę w Niemczech w 2002 roku.

O czym jest ta historia? Usiądźcie wygodnie i posłuchajcie…

Za niebem, za gwiazdami, w Królestwie Światła żyją wszystkie dni

Gdzieś daleko w przestrzeni kosmicznej, za niebem i za gwiazdami, znajduje się Królestwo Światła. To miejsce, w którym mieszkają wszystkie dni – te, które już minęły oraz te, które dopiero nadejdą. Społeczność dni jest odpowiednio zorganizowana – w pierwszym rzędzie siedzą najważniejsze dni, zachowujące się niczym szkolni lizusi. To bardzo istotne dni w dziejach świata, na przykład dzień pojawienia się pierwszego człowieka, odkrycia Ameryki czy zakończenia wojny. Im dalszy rząd, tym mniej ważne dni zasiadają w jego ławach.

Dni przebywają w swojej siedzibie przez cały czas i tylko jeden jedyny raz każdy z nich, kiedy nadchodzi w końcu jego kolej, może zejść na Ziemię. Na jeden dzień. Są wtedy świadkami przeróżnych wydarzeń – dobrych i złych. Mogą zobaczyć wojnę, trzęsienie ziemi, uliczną strzelaninę lub trafić na czas pokoju i radości, zostać świadkiem wymyślenia zamka błyskawicznego albo okularów. Po powrocie do Królestwa Światła każdy dzień opowiada pozostałym o tym, co ciekawego i ważnego wydarzyło się na Ziemi. Wtedy też następuje przyznanie miejsca „nowemu” w hierarchii dni.

23 kwietnia – dzień, w którym nie wydarzyło się nic złego

Pewien Mały Dzień (w tej roli świetna 16-letnia Monika Malec, w drugiej obsadzie Ilona Krawczyk) to 23 kwietnia. Nie może się doczekać, kiedy przyjdzie jego kolej. Gdy w końcu nadchodzi czas podróży, jest podekscytowany, ale i pełen obaw. Stoi nad czarną, kosmiczną dziurą i czeka. Kończy się dzień 22 kwietnia, Mały Dzień skacze i… trafia prosto na Ziemię. A tam zastaje go smutny, deszczowy poranek. Ludzie stoją na przystanku, przeklinają pogodę i spóźniający się autobus. Nie mają wesołych min. W ich odczuciu dzień jest paskudny. Mały Dzień próbuje coś zrobić, ale nikt go nie słyszy i nikt nie widzi. Prawie nikt, z wyjątkiem sympatycznej postaci narratora (Maciej Maciejewski) objaśniającego maluchom to, co dzieje się na scenie. Gdzieś dalej trwa zamieszanie związane z przeprowadzką, przerzucanie pudeł, dźwiganie, przekładanie, w dodatku pod domem zjawiają się robotnicy, którzy akurat teraz i akurat tutaj muszą coś naprawić… Dzień jest okropny!

Po jakimś czasie wychodzi słońce, na ulicy spotykają się znajomi sprzed lat, dziecko dostaje psa na urodziny, uczniowie bawią się podczas przerwy w szkole, chłopak i dziewczyna zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, ojciec w końcu rozumie swojego syna, fana „ostrej” muzyki, i razem z nim zaczyna grać na gitarze, rodzice wraz z dziećmi śpiewają na pikniku i palą ognisko. Mały Dzień jest zachwycony! Przygląda się wszystkim uważnie i czuje się wyjątkowo. Chłonie każdą chwilę swojej obecności wśród ludzi.
Po prostu jest szczęśliwym dniem.

Zbliża się czas powrotu. Mały Dzień jest smutny, że jego czas już się kończy, ale i szczęśliwy, ponieważ będzie mógł opowiedzieć kolegom, jak fantastycznym był dniem! Jednak reszta mieszkańców Królestwa Światła nie podziela jego entuzjazmu. Dni uważają, że 23 kwietnia nie wydarzyło się nic ważnego, nie było żadnej wojny, kataklizmu, zabójstwa czy napadu rabunkowego. To był zwykły dzień. Nasz bohater zostaje odesłany do ostatniego, najgorszego rzędu.

Mija rok, do Królestwa Światła powraca kolejny dzień 23 kwietnia. Okazuje się, że w tym dniu ludzie bawili się i świętowali! Dlaczego? Tego już nie zdradzę. Powiem tylko, że Mały Dzień staje się Wielkim Dniem i w końcu trafia na należne mu miejsce w pierwszym rzędzie.

Świetna zabawa i cenna lekcja

Musical „Pewien mały dzień” to świetna zabawa dla dzieci (dla dorosłych także). To także znakomita lekcja. Mały Dzień pokazuje pozostałym, zadufanym w sobie dniom, zwłaszcza tym z pierwszego rzędu, że najważniejsze w życiu są miłość, rodzina, przyjaźń i radość życia, a nie zło, konkurencja, samolubstwo i konflikty. Mały Dzień uczy młodych widzów tego, że należy doceniać nawet najdrobniejsze gesty, każdą przeżytą chwilę. Spektakl porusza kwestie dobra i zła, niepewności ludzkiego losu, mówi o konfliktach międzypokoleniowych i braku akceptacji oraz o tym, jak ważne i często niedoceniane są rzeczy małe.

Przedstawienie podobało się chyba wszystkim. Nie widziałam na twarzach maluchów nic prócz zaciekawienia i uśmiechu. Również dorośli byli zadowoleni. Niektórzy być może poczuli się jak dzieci… Na scenie było dużo tańca i śpiewów, jak na musical przystało. Piosenki były bardzo melodyjne, nieco starsze dzieci próbowały więc śpiewać, młodsze bujały się w takt melodii lub wstawały z miejsc, żeby jeszcze dokładniej widzieć to, co aktorzy wyczyniali na scenie. A działo się tam bardzo dużo! Na ziemi było kolorowo i dynamicznie. Natomiast w Królestwie Światła było świetliście, a to za sprawą oszczędnej, ale ciekawej scenografii (do jej realizacji wykorzystano fragmenty XVII-wiecznych miedziorytów przedstawiających gwiazdozbiory z dzieła Jana Heweliusza „Prodromus astronomiae”). Wszystkie dni były ubrane w czarno-białe stroje (białe z przodu, czarne z tyłu). Tu narratorem był kosmonauta w prawdziwym skafandrze, raz unoszący się nad sceną, raz delikatnie po niej stąpający. Ale nie tylko on unosił się w powietrzu. Mały Dzień latał w przestworzach jak ptak, co wzbudziło u dzieci nieskrywany zachwyt.

Polską wersję sztuki oglądali jej autorzy: Rolf Zuckowski, Wolfram Eicke i Hans Niehaus, którzy po burzliwych oklaskach i wielu ukłonach zaśpiewali po niemiecku, a capella, piosenkę ze spektaklu zatytułowaną „W pierwszym rzędzie”. Młoda Monika Malec zachwyciła profesjonalizmem i siłą głosu. Aktorzy bawili się świetnie, a wraz z aktorami bawiła się publiczność. Dzieci oglądały musical z wielkim zainteresowaniem. Dorośli również. To cudowny prezent na Dzień Dziecka. Kolejne spektakle odbędą się już 10, 11 oraz 13 czerwca.

Autorzy libretta: Rolf Zuckowski, Wolfram Eicke
Tekst i muzyka: Hans Niehaus, Rolf Zuckowski, Wolfram Eicke
Tekst polski: Ryszard Wojtyłło
Reżyseria: Andrzej Gałła
Scenografia i kostiumy: Ewa Gdowiok
Choreografia: Małgorzata Fijałkowska-Studniak
W roli tytułowej:
Monika Malec/Ilona Krawczyk

Więcej informacji na stronie Teatru Muzycznego Capitol

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto