Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marika: "Gonię za zawodową doskonałością"

Redakcja
Marta "Marika" Kosakowska
Marta "Marika" Kosakowska fot. Maciej Kaniuk
W 2005r. wystąpiła jako support Macy Gray, w 2007r. wylansowała przebój "Moje serce". Zdobyła nominacje m.in. do Fryderyków i Superjedynek. Moim ostatnim rozmówcą była Marika, a właściwie Marta Kosakowska. Zapraszam do lektury wywiadu.

"Udało mi się odnaleźć drogę do Boga"

Adam Sęczkowski: W ubiegłym miesiącu widziałem Twój występ podczas koncertu "Betlejem w Łodzi". Razem z TGD, Natalią Niemen, Kubą Badachem, Piotrem Cugowskim, Mate.O. Śpiewaliście kolędy z różnych stron świata, pieśni uwielbieniowe. Dla mnie osobiście to nie był zwykły koncert, ale ogromne duchowe przeżycie. Jak Ty przeżywasz te koncerty w ramach trasy "Betlejem w Polsce"?

Marta "Marika" Kosakowska: Dla mnie to nie była zwykła trasa koncertowa. Oprócz pracy doświadczyłam czegoś, co mogę nazwać miesięcznymi rekolekcjami. Zawsze między próbą, a koncertem my wszyscy: wokaliści i instrumentaliści, a nierzadko i technika sceniczna, spotykaliśmy się na półgodzinnej modlitwie. Dzięki temu wychodząc na scenę nie byliśmy tak bardzo skupieni na samych sobie, przejęci własną rolą. Wszyscy na scenie i wokół niej czuli, że koncentrujemy się na Bogu, o którego wcieleniu i obecności w naszym życiu śpiewaliśmy. W tych koncertach nie do końca chodzi o to, aby było spektakularne show, choć było bardzo widowiskowo. To po prostu się działo, natomiast myśmy nie musieli jej generować, mogliśmy się po prostu modlić. To jest coś, co mnie najbardziej ujęło, gdy rok temu zobaczyłam koncert "Betlejem w Poznaniu". Poczułam, że nie zawsze Ci artyści na scenie chcieli robić performance, śpiewając do publiczności, ale czasami byli sam na sam z Bogiem. To było niezwykłe odczucie. Po tym przeżyciu zapragnęłam być częścią tego projektu. Cieszę się, że moje marzenie w tym roku się spełniło.

Na jakie swoje pytania skierowane do Boga chciałabyś najbardziej uzyskać odpowiedź?
- Kim jestem? Czy dobrze rozpoznałam swoje powołanie i czy je spełniam? Jak kochać ludzi?

Co najcenniejszego udało Ci się odnaleźć w życiu, a za czym nadal gonisz?
- Udało mi się odnaleźć drogę do Boga. A za czym gonię? Hmm… pewnie za potrzebą sprawdzenia się, wykazania i akceptacją innych. Wskazuje na to choćby dokonany przeze mnie wybór profesji. Występuję, aby ciągle mierzyć się z publicznością, zawsze coś jej przynosić, jak kot ułowioną właśnie mysz. Jest w tym chęć przypodobania się, zyskania przyjaciela, opowiedzenia o sobie i wysłuchania też czyjejś opowieści. Gonię też za zawodową doskonałością. Chcę lepiej pisać i śpiewać swoje piosenki. Poza pracą mam też oczywiście prywatne pragnienia.

Czy są czyny, których nie byłabyś w stanie wybaczyć sobie albo innym ludziom?
- "Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono" - napisała Szymborska. Ja się z tym w pełni zgadzam. Dziś jeśli miałabym odpowiedzieć na to pytanie to powiem optymistycznie, że nie ma takich czynów. Byłabym natomiast bardzo chełpliwa, gdybym powiedziała, że tak będzie na pewno. Nie wiem jak bym się zachowała w sytuacji kiedy ja lub ktoś zrobiłby coś co byłoby dla mnie przekroczeniem wszelkich granic. Mam nadzieję, że byłabym w stanie to wybaczyć.

"Najtrudniej jest przejść do porządku dziennego nad tym, co nam się nie udaje"

Cher w jednej ze swoich piosenek śpiewa "If I could turn back time" ("Gdybym mogła cofnąć czas"). Gdybyś mogła zmienić jedno wydarzenie w Twoim życiu to co by to było?
- Strasznie ciężkie pytania dziś przygotowałeś, ale to dobrze. Oczywiście popełniłam w życiu masę błędów, ale myślę, że każda ludzka historia jest niezwykle złożona. Gdyby zacząć w niej grzebać i przestawić choćby najdrobniejszy klocek, mogłoby to pociągnąć konsekwencje, z którymi niekoniecznie bylibyśmy szczęśliwsi. Na wszelki wypadek niczego w swoim życiu bym nie ruszała.

Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?
- Czuję się szczęśliwa kiedy wyperswaduję sobie przejmowanie się rzeczami, na które nie mam wpływu. Gdy to mi się uda, uświadamiam sobie, że jestem super szczęściarą: żyję, jestem w miarę zdrowa, w miarę młoda, mieszkam w kraju, w którym mogę myśleć i mówić, co chcę. Mam wokół siebie ludzi, którzy mnie kochają i ja mogę im powiedzieć to samo. Jeśli zatem nie zajmuję się pierdołami, jestem szczęśliwa.

Przygotowując się do dzisiejszej rozmowy przeczytałem, że w jednym z wywiadów porównałaś swoje życie do slalomu. Które wydarzenia z życia określiłabyś przeszkodami, które udało Ci się wyminąć?
- Porażki życiowe i zawodowe były tymi tyczkami, w które człowiek wjeżdżał i tak bardzo chciał je zgiąć, a najlepiej połamać i jechać dalej. Najtrudniej jest przejść do porządku dziennego nad tym, co nam się nie udaje. Nie dać się zatrzymać tej tyczce, nie koncentrować na niej, szamocząc z nią nieustannie. Tyczki nie są, jak sądzę istotą jazdy. Istotą jest jazda. Każdy tego na swój sposób doświadcza. Życie zmusza nas do tego, abyśmy się tego slalomu nauczyli.

"Przeważnie widzę w ludziach rodzeństwo, istoty odrębne, ale złączone ze mną więzami krwi"

Dzisiejsza rzeczywistość, szczególnie w świecie showbiznesu, często każe nam traktować drugiego człowieka jako rywala, nie jako swego bliźniego. Jak Ty się na to zapatrujesz? Kim są dla Ciebie ludzie?
- Masz rację wystosowując taki wniosek. Łapię się na tym, że czasem myślę o ludziach jak o rywalach i te chwile mnie zawstydzają, to niskie i nieludzkie. Nie musimy przecież nikomu wydzierać pożywienia, terytorium i samicy. Jesteśmy ludźmi i wcale nie musimy ze sobą walczyć. Jest wystarczająco dóbr dla wszystkich, tak aby każdy czuł się szczęśliwy i spełniony. Przeważnie widzę w ludziach rodzeństwo, istoty odrębne, ale złączone ze mną więzami krwi. Istoty, które posiadają różne właściwości i talenty, które mnie zachwycają, z których ja korzystam i pragnę podzielić się swoimi. Oczywiście czasem spotyka nas ludzka frustracja, małostkowość, grubiaństwo, okrucieństwo. Tłumaczę to tym, że ludzie bywają pokiereszowani przez los i dlatego, głęboko nieszczęśliwi, takie cechy okazują. Trzeba im pomagać z tego wychodzić. Ja też bywam jednym z tych słabych ludzi i mnie też czasem potrzebna jest pomoc. Wracając do rywalizacji - myślę, że wszystkiemu jest winien strach i niepewność własnej wartości. To wtedy zaczynamy widzieć w ludziach zagrożenie, obawiając się, że są mądrzejsi, ładniejsi, bogatsi, szybsi itp.

Wiem, że po koncertach ludzie w rozmowie z Tobą zwierzają się ze swoich przeżyć, radości, problemów. Gdy spytano kiedyś parę staruszków, jak wytrzymali ze sobą 50 lat. Odpowiedzieli: "Urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza". Czy uważasz, że teraz brakuje rozmów między ludźmi, chęci znalezienia wspólnej płaszczyzny, chęci dotarcia do myśli drugiego człowieka?
- Zarówno nasze czasy, jak i te wcześniejsze miały swoje mankamenty. Zawsze byli ludzie, którzy wykazywali się większą lub mniejszą cierpliwością do siebie nawzajem. Dziś jest większe przyzwolenie społeczne na związki partnerskie czyli, że jesteśmy ze sobą tak długo dopóki jest nam dobrze, a jeśli coś się zepsuje, to się od siebie odwracamy. Dawniej formą przyjętą społecznie było małżeństwo, które wymagało kompromisów i napraw. Często jednak te małżeństwa niby trwały, ale w kształcie, którego dziś ludzie nie chcą znosić. Była hipokryzja, zdrady, milczenie, a czasem nienawiść wobec siebie, ale "nie rozstajemy się i formalnie nadal jesteśmy małżeństwem, bo nie wypada postąpić inaczej". Szczerze mówiąc nie wiem, co gorsze, ale wiem, że z pewnością warto próbować naprawiać relacje.

Jesteś autorką książki pt. "Antydepresanty". Czy napisanie książki dla osoby z wykształceniem polonistycznym to coś trudnego? Czy wykształcenie pomogło Ci czy przeszkadzało w pisaniu?
- Bardzo swobodnie pracowało mi się nad książką. Pewnie dlatego, że od samego początku nie miałam ambicji, żeby napisać epokowe dzieło. Pisałam opowieść o moich piosenkach, o których mogę mówić godzinami. W związku z tym poruszałam się w tym temacie bardzo naturalnie, jak bym rozmawiała z kimś bliskim. Polonistyka na pewno mi pomogła i w pisaniu tekstów piosenek i książki. Nie musiałam przechodzić ostrej korekty stylistycznej, bo mam autokorektę na niezłym poziomie.

"Najważniejszą piosenką wciąż jest "Moje serce""

Jaka jest dla Ciebie najważniejsza piosenka z Twojego repertuaru?
- Najważniejszą piosenką wciąż jest "Moje serce". Ostatnio sprawdzałam gdzie, w jakich godzinach i jak często były grane moje piosenki w stacjach radiowych. Okazało się, że "Moje serce" jest wciąż w czołówce. Ludzie chcą słuchać tej piosenki. Pomimo, że uważam tę ostatnią płytę za najdojrzalszą i najbardziej wartościową, to jednak ta piosenka singlowa, od której zaczęła się moja solowa kariera jest wciąż najważniejszą pozycją w mojej dyskografii.

Czy Marta Kosakowska odczuwa jeszcze tremę przed wyjściem na scenę?
- Okrutną. Kilka dni temu w drodze na koncert "umierałam" ze strachu i prosiłam moich muzyków w busie żeby opowiadali mi dowcipy dla rozluźnienia. Czułam się jak pięcioletnia dziewczynka, która ma zaraz się wdrapać na swoją pierwszą w życiu scenę i zaśpiewać. Dość dawno nie koncertowaliśmy z tym repertuarem, swoje koncerty zawiesiliśmy jesienią, a teraz grałam w styczniu dwanaście koncertów kolędowych. Trochę zapomniałam, jak to jest wchodzić do klubu, w którym nie wiadomo czy będą ludzie, którzy kupują bilety tylko na mnie. Zawsze drżę, czy sprostam oczekiwaniom publiczności, czy będę dla niej wystarczająco dobra. Czuję ekscytację, jak przed pierwszą randką!

Jak wyglądają Twoje najbliższe plany artystyczne?
- W marcu gramy kolejne koncerty. 3-go marca gramy w Legnickim Centrum Kultury, 11-go marca w legendarnym Klubie Żak w Gdańsku, a 14-go marca w Blue Note w Poznaniu. Kolejne koncerty wiosną i latem już wkrótce pojawią się w rozpisce. W międzyczasie zasiadłam już do zeszytu z rymami, mam trzy gotowe teksty, kilka rozgrzebanych piosenek. Jesienią i zimą mam zamiar prezentować nowe piosenki. Życz mi weny, otwartej głowy i otwartego serca.

Tego oczywiście Ci życzę ja, a myślę, że nasi czytelnicy dołączą się do tych życzeń. Dziękuję Ci za dzisiejszą rozmowę i z niecierpliwością czekam na dzisiejszy koncert w Łodzi.
- Dziękuję za ciekawą rozmowę. Pozdrawiam czytelników i zapraszam na koncerty mojego zespołu.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto