Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz Niepodległości. Patrioci bez masek anonymous

Maria Czerw
Maria Czerw
11 listopada, rytualnie już, jak co roku, doszło do konfrontacji młodych ludzi z państwem. Demonstranci z Marszu Niepodległości to bardziej kontestatorzy, niż nacjonaliści.

Święto Niepodległości stało się pretekstem do zamanifestowania, zebranych w jednym miejscu i czasie, emocji rozczarowania stanem polskiej demokracji (ale nie tylko polskiej), z drugiej strony znakomitą sposobnością zawracania do szeregu wszystkich niezadowolonych z nowego ładu o akronimie ACTA (Apatia, Certolenie, Totalitaryzm, Asymilacja – o ich sensie kiedy indziej).

Poczciwi "obywatelscy" felietoniści nie posądzają nie przyobleczonych w maski anonymous kiboli o szczytne ambicje wyjęte z współczesnego antykorporacyjnego indeksu. Jednak chłopcy z barykad w obszarze wiedzy o ogrywaniu organizmów państwowych przez "kapitalizm" mogą niejednego liberalnego inteligenta w kozi róg zapędzić.

"Obywatelscy" felietoniści stroszą się na widok rocznicowo wylewanej z mediów ulicznej walki, mając na myśli identyfikowanych, jako złych kiboli, młodzieńców. Dziennikarzy i polityków, którzy w ten sposób ich definiują dobrzy obywatele postrzegają jako strażników praworządności i normalności. Ale normalności, a nawet praworządności po stronie systemowej przemocy nigdy nie było i nie będzie. Jak dawniej, nie powiemy, że media, policja, system podatkowy itd. są w sieci państwa. Państwo i jego struktury oraz media pływają w szerszej, zglobalizowanej sieci ekonomicznego i kulturowego szantażu.

Czytaj więcej: Dziś przejdą marsze dla życia. Po co?

Policja zaindukowana przekazem politycznym i medialnym zanim jeszcze umundurowana i uzbrojona po zęby, albo dla niepoznaki, prowokacyjnie udekorowana w kibolskie szaliki wyszła naprzeciw lub weszła ukradkiem w szeregi demonstrantów eksplodowała własną agresją, wcale mniej winną, niż krzykliwy entuzjazm zmobilizowanych męską wizją patriotyzmu chłopaków.

Jest to podstawowy błąd atrybucji, sprzedany - równie bezradnym i zagubionym co kibole policjantom - przez roszczących pretensje do kontroli społecznej polityków i dziennikarzy cieszących się jak dzieci z odprysku władzy, podarowanej im przez gremia, które mają polityków i dziennikarzy za najemników, a w najlepszym razie namiestników swojej dominacji.

Jeśli służby bezpieczeństwa generalizują przestępczy charakter marszu i przypisują jego uczestnikom wolę obalenia porządku wypracowanego przez praworządność, a w rzeczywistości wygenerowanego w długim absolutystycznym procesie przywłaszczania społecznej wolności, to z góry, same uruchamiają skrypt konfrontacji. Zapewne tak jest, ich zdaniem, lepiej, bo wówczas konfrontacja przebiega według rozpracowanego, oswojonego schematu. Prowokacja, świadoma czy nieświadoma, zawsze była na rękę jakimkolwiek służbom bezpieczeństwa.

Czytaj więcej: Edward Snowden w otchłani totalitaryzmu. Którego?

Różnica miedzy politykami i dziennikarzami a kilkunastoma, dosłownie, rodzinami sprawującymi monopol finansowy w świecie jest taka, że tych rodzin jakby nie było, nie rozpoznajemy ich wpływów w dyskursie politycznym, chociaż w imię ich interesu Tuski, Millery i Kopacze poniewierają własną cywilną godnością kłamiąc, że nie było więzień CIA w Polsce, forsując ACTA i podwyżkę wieku emerytalnego albo sprzedając za bezcen zasoby naturalne, które nie zasilą opłakanej w naszym kraju innowacyjności i edukacji. W czym przypominają dzieci z eksperymentu Bandury, które z obserwacji dorosłych autorytetów wynosiły naśladowanie brutalnego traktowania lalki.

Są jednak Cezarzy i Herodzi rozprawiający się z buntami i niezadowoleniem na prowincji mniej krwawo. Oprócz wyboru między bezkrwawym tłumieniem buntów a przyłączaniem się do nich czeka jeszcze na polityków rezygnacja z kontroli i ostentacyjnego ignorowania mas a wtedy Marsze Niepodległości czy inne protesty np. wobec ACTA prawdopodobnie przebiegałyby spokojniej. Ale ta ostatnia opcja, choć najbliższa sprawiedliwości społecznej jest też najbardziej ryzykowna dla władzy podtrzymującej wizerunek prawej i silnej. Dialog w satelickich krajach nigdy nie był w modzie.

Kredyt stabilności, na którym wegetuje Platforma będzie się musiał wyczerpać, jak bateria każdego rozrusznika, czym rodziny bankierskie w żadnym razie się nie martwią. Społeczeństwo też będzie wyczerpane i tym chętniej zagłosuje na jakąś partię z etykietą "Prawo i Siła".

Czytaj więcej: Bogaci jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto