Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz z Niemcami tuż-tuż. Błaszczykowski wraca do domu!

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Jakub Blaszczykowski
Jakub Blaszczykowski EPA Jacek Bednarczyk
W austriackim Bad Waltersdorf piłkarska reprezentacja Polski spędza ostatnie dni przed niedzielnym meczem z Niemcami, inaugurującym nasze zmagania w Euro 2008. Niestety, w ostatniej chwili ze składu wypadł Jakub Błaszczykowski, któremu odnowiła się kontuzja.

Do niedawna wszystko wskazywało na to, że wszystkie problemy zdrowotne kadrowiczów dobiegły końca. Z drużyną normalnie trenowali Michał Żewłakow i Jakub Błaszczykowski, których zabrakło w towarzyskim spotkaniu z Danią. Niestety, temu drugiemu podczas czwartkowych ćwiczeń odnowił się uraz mięśnia dwugłowego. Po badaniach okazało się, że pomocnik Borussii Dortmund nie będzie w stanie zagrać w fazie grupowej turnieju i musi opuścić zgrupowanie. W jego miejsce powołany ma zostać Łukasz Piszczek z Herthy Berlin. W wyjściowej jedenastce Polaków na mecz z Niemcami znajdzie się więc Wojciech Łobodziński, natomiast na ławce rezerwowych zasiądzie najprawdopodobniej naturalizowany przed mistrzostwami Roger Guerreiro.

Ofensywny kwartet biało-czerwonych poza Łobodzińskim stanowić mają Euzebiusz Smolarek, Jacek Krzynówek i najbardziej wysunięty Maciej Żurawski. Ostatnich trzech ma zresztą wymieniać się pozycjami na boisku. Pod znakiem zapytania stoi obsada lewej strony obrony. Pierwszy wariant zakłada wystawienie do gry od pierwszych minut Jakuba Wawrzyniaka, nie mającego doświadczenia w spotkaniach o tak dużą stawkę, lecz coraz lepiej komponującego się w zespół. Drugi - postawienie na Pawła Golańskiego, który z kolei poza 45 minutami w meczu z Danią na tej pozycji w reprezentacji grał mało. Trzeci - przesunięcie na bok Żewłakowa. Wtedy jego miejsce na środku defensywy zająłby Mariusz Jop. W pozostałych przypadkach trudno spodziewać się niespodzianek i prawdopodobne ustawienie Polski w starciu z Niemcami prezentować się powinno następująco:

Boruc - Wasilewski, Bąk, Żewłakow (Jop), Wawrzyniak (Żewłakow) - Łobodziński, Lewandowski, Dudka, Smolarek - Krzynówek - Żurawski

O tym, jak duże znaczenie ma pierwsze spotkanie, polscy kibice boleśnie przekonywali się w ciągu ostatnich lat. Przed mundialami, w Korei i Japonii w 2002 roku i cztery lata później w Niemczech, nadzieje polskich kibiców były ogromne. Porażki z traktowanymi bez należytego respektu Koreańczykami i Ekwadorem znacznie przyczyniły się do tego, że biało-czerwoni przedwcześnie musieli pakować walizki i wracać na tarczy do kraju. Tym razem ma być inaczej. Zmianie uległa przede wszystkim mentalność piłkarzy, głównie za sprawą prawd wpajanych im na każdym kroku przez Beenhakkera. - Jak nie teraz, to nigdy, jak nie z tym trenerem, to z żadnym nie osiągniemy już sukcesu - powtarzają kadrowicze niemal od początku pracy z Holendrem.

Na kilkadziesiąt godzin przed pierwszym w historii startem na mistrzostwach Europy te słowa nabierają szczególnego znaczenia. Głód zwycięstwa wśród Polaków jest niewyobrażalny, o strachu przed silniejszym przeciwnikiem nie może być mowy. Leo sprawił, że zawodnicy uwierzyli we własne siły, wzbudził w nich sportowego ducha walki, a mozolną pracą pozwolił uzyskać dobrą formę. Nawet Żurawski, jeszcze niedawno najbardziej krytykowany gracz reprezentacji, dziś kreowany jest na jednego z jej liderów na boiskach Austrii i Szwajcarii.

Polacy ufają Beenhakkerowi do tego stopnia, że bez większego echa przeszły nawet kontrowersje związane z wyborem ostatecznej kadry na Euro. Głosy krytyki wobec braku powołania dla Arkadiusza Radomskiego czy perspektywicznego, aczkolwiek dla Leo zbyt młodego Radosława Majewskiego (podczas gdy w drużynie znalazł się jeszcze młodszy Michał Pazdan) ucichły. Holender wielokrotnie podkreślał, że na Euro jego piłkarze jadą po zwycięstwo.

Zakrwawione głowy, czyli dziennikarski idiotyzm

Emocje przed niedzielnym spotkaniem sięgają zenitu. Media prześcigają się w podgrzewaniu atmosfery, niestety nie zawsze w sposób mający cokolwiek wspólnego ze sportem. Mnóstwo kontrowersji wzbudziły okładki "Faktu", nawiązująca do żądzy rewanżu za bitwę pod Grunwaldem oraz "Super Expressu", przedstawiająca Leo Beenhakkera trzymającego w rękach ociekające krwią głowy lidera Niemców Michaela Ballacka i trenera Joachima Loewa.

- To gówno. Widać, że wśród nas żyją chorzy ludzie - krótko stwierdził holenderski szkoleniowiec, zaznaczając że zarówno on, jak i piłkarze stanowczo odcinają się od tego typu gestów. Sprawa obiegła jednak całą Europę, wywołując głosy potępienia nawet wśród przedstawicieli UEFA. Przykre, że idiotyzm i wybryk dziennikarskiego nietaktu w pewien sposób rzutuje na opinię o całym narodzie. Na szczęście na boisku w Klagenfurcie słowne przepychanki nie będą miały żadnego znaczenia, a o wyniku zadecydują umiejętności i szczęście. Oby więcej tych czynników było po stronie Polaków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto