Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Meldować czy nie meldować - oto jest pytanie...

Piotr Biegała
Piotr Biegała
W Polsce obowiązuje od 1974 roku "Ustawa o ewidencji ludności i dowodach osobistych"
W Polsce obowiązuje od 1974 roku "Ustawa o ewidencji ludności i dowodach osobistych" Wojciech Trzcionka/Dziennik Zachodni
W Polsce obowiązuje od 1974 roku "Ustawa o ewidencji ludności i dowodach osobistych". Była ona wielokrotnie zmieniana i poprawiana, ale nie usunięto z niej absurdalnych, nieprzystających do rzeczywistości przepisów.

Pierwszym z nich jest tzw. obowiązek meldunkowy. Zgodnie z nim po przybyciu do miejsca w którym mamy zamiar czasowo lub stale przebywać - powinniśmy zgłosić się do właściwego organu w celu dokonania zameldowania. Teoretycznie nic trudnego. Praktycznie - klasyczna urzędnicza bzdura. Dopóki dowody osobiste miały postać zielonej książeczki - urzędnik po prostu wpisywał nowy adres, oznaczał czy jest stały czy tymczasowy i przybijał pieczęć. Z końcem 2007 roku zielone książeczki stracą ważność. Większość z nas i tak ma już nowoczesny dowód z plastiku. Więc aby zameldować się na pobyt stały - trzeba dokonać wymiany dowodu - co kosztuje.

Sytuacja o wiele ciekawsza jest z meldunkiem tymczasowym - otóż w zieloną książeczkę również wystarczyło go wpisać, z określeniem terminu na jaki obowiązuje. W przypadku dowodu z plastiku - dostajemy urzędowe zaświadczenie które powinniśmy nosić wraz z nim. A co jeśli wrócimy na stare śmieci przed upływem czasu na jaki określono meldunek tymczasowy? Trzeba się wymeldować. Na tą okoliczność w zielonej książeczce pojawi się wpis, a posiadacz plastiku dostanie kolejny papierek. Bardzo to logiczne i wygodne... W przypadku meldunku tymczasowego, dłuższego niż powiedzmy rok można wymienić dowód plastikowy na nowy - z wpisanym doń meldunkiem czasowym. Wyjeżdżając - znowu wymiana dowodu na nowy - błędne koło za niemałe pieniądze. O czasie oczekiwania na taka operację nawet nie wspominam.

Problem byłby zdecydowanie mniejszy gdybyśmy nie zostali zmuszeni do wymiany dowodów na plastikowe, lub gdyby plastikowy miał mikrochipa w którym dodatkowe informacje można by zawrzeć. Takie jak właśnie adres zamieszkania (zameldowania) obywatela, jego grupa krwi, zgoda na pobranie organów, itp. Jednak tego nie uczyniono i każdorazowa wymiana dowodu - aby być w zgodzie z przepisami - kosztuje. A wyobraźmy sobie sytuację kiedy przeprowadzamy się, przemeldowujemy i czeka nas wymiana dowodu osobistego, prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego auta. Atrakcji co niemiara - każdy z tych dokumentów wytwarzany jest w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i załatwienie tego jedną wizytą w urzędzie jest awykonalne. Na każdy potrzebne jest około 30 dni - muszą zostać wydrukowane. Kwestia opłat za wymianę też nie jest bez znaczenia. Stare prawo jazdy i dowód rejestracyjny miały miejsce na wpisanie takiej zmiany - nowe nie mają.

Pytanie dodatkowe brzmi - po co posiadaczowi prawa jazdy - dowód osobisty? Jakim problemem byłoby uznanie prawa jazdy za dokument tożsamości równorzędny z dowodem osobistym? Dane zawiera te same, ma swój numer i serię, też jest wielkości karty kredytowej, ma nawet dwa zdjęcia a nie jedno.

W XXI wieku, kiedy ludzie masowo podróżują za pracą, coś takiego jak meldunek stało się przeżytkiem. Widzą to Urzędy Skarbowe, ZUS, banki, firmy. W każdym niemal formularzu jaki wypełniamy są rubryki na adres zameldowania i adres do korespondencji. Czyli faktyczny adres zamieszkania. Nie ma najmniejszego problemu - listy od urzędów, banków, operatorów komórkowych - dochodzą do adresata. A jest to przecież adres nie ujęty w oficjalnych dokumentach typu dowód osobisty. Podany dobrowolnie przez obywatela. W dowolnej chwili obywatel może go zmienić bez najmniejszego problemu i telefonicznie lub pisemnie powiadomić o tym fakcie.

Jak sobie radzą inni? W Wielkiej Brytanii nie ma "meldunku" - jest adres faktycznego zamieszkania. Potwierdzany w najprostszy możliwy sposób - poprzez pocztę. Interesant wysyła do urzędu wniosek o wykonanie jakiejś operacji (np. wydanie lub wymianę prawa jazdy), podaje adres zwrotny. Na dokumencie pojawia się ten sam adres i jest on odsyłany do petenta. W interesie każdego leży przecież to aby otrzymać pożądany dokument. Potwierdzeniem adresu jest też np. rachunek za gaz lub prąd. W USA jest jeszcze prościej - potwierdzeniem zamieszkania pod danym adresem jest pusta koperta, ostemplowana przez amerykańską pocztę - jako dowód że list doszedł pod wskazany adres. W Polsce nadal mamy przepis jasno świadczący o tym że władza nie ufa obywatelowi. Skutkiem jest drukowanie w dowodzie osobistym adresu nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością. Prawo o ewidencji ludności jest chyba najczęściej łamaną ustawą w Polsce. Owszem - można wszystkich ukarać, ale skala zjawiska wskazuje jasno że problem jest w nieżyciowym przepisie.

Niestety - przepisy stanowione w naszym kraju są ułomne i nie widać aby coś miało się w tej materii zmienić...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto