Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto powinno mieć herb a nie logo

Andrzej Nowak
Andrzej Nowak
Herb miasta jest i powinien być w działaniach promocyjnych, najlepszym znakiem rozpoznawczym, swoistym znakiem towarowym, rozpoznawalnym elementem tożsamości miasta lub regionu.

Z zaciekawieniem przeczytałem kilka dni temu w gazecie Wiadomości24.pl artykuł Marcina Nowaka pt. „Znane logo miasta znaczy jego sukces?”. Nie mam zamiaru polemizowania z autorem tekstu, a jedynie pragnę odnieść się do informacji w nim zawartych. Od pewnego czasu zauważam, że niektóre samorządy lokalne popadają w manierę tworzenia logotypów promocyjnych. Argumentują to właśnie tym, że takie logo pomoże im „wykreować nową, mocną markę”. Kiedy to widzę, słyszę i czytam, załamuję ręce i wznoszę wzrok w niebiosa, aby rajcom miejskim Najjaśniejszy przywrócił sprawność marketingowego myślenia. Otóż proszę Państwa – to herb miasta jest i powinien być w działaniach promocyjnych najlepszym znakiem rozpoznawczym, swoistym znakiem towarowym, rozpoznawalnym elementem tożsamości miasta lub regionu.

Herb wizytówką miasta

Herb i flaga to najważniejsze symbole jednostki samorządowej, jej wizytówka. Od nich zależy wizerunek gminy. Herb jest na wizytówkach przedstawicieli władz, radnych i urzędników gminy, na papierze listowym, na winietach stron internetowych, na folderach promocyjnych i na „witaczach” na granicy gminy. – Jaki jest herb, takie będzie zdanie o gminie ludzi, którzy go zobaczą – uważa heraldyk Alfred Znamierowski. Tymczasem, co widać także w ilustracjach do artykułu Marcina Nowaka, mamy graficzne potworki nie zachęcające do kontaktu z miastem. Odnoszę wrażenie, że jest to "przypinanie kwiatka do kożucha ". Mówiąc inaczej to tak, jakby ktoś majstrował przy logo Coca-Coli. Niby można, tylko po co? W takich przedsięwzięciach prym wiodą duże aglomeracje. Kiedy widzę syrenkę warszawską", czy też łódzkie znaczki, przypominające bardziej plakat muzyczny, że o “kwadracikowej” propozycji śląskiej nie wspomnę, nabieram przekonania, że władze miasta zapraszają nas na imprezkę, a nie do miasta.
Mam wrażenie, że w tym interesie chodzi o własną samorealizację samorządowców, którzy mogą się chwalić jak zależy im na promocji regionu. Tworzenie logo, które ma zastąpić herb, przypomina mi dorabianie ideologii do łopaty lub wyważanie otwartych drzwi. O wydanej kasie nie chcę nawet wspominać.

Logotypy są marnotrawieniem publicznych pieniędzy

Logotypy mogą powstawać – niech sygnują krainy geograficzne np. Warmia i Mazury, ale niech nie zastępują oficjalnych wizerunków herbowych. Warto przypomnieć, że logotyp wrocławski autorstwa Pawła Pawlaka powstał w 1996 roku, a intensywnie wykorzystywano go w czasach ubiegania się Wrocławia o organizację światowej wystawy EXPO. Z racji swoich zainteresowań, intensywnie kibicuję wszystkim małym miasteczkom, gminom a nawet sołectwom, które robią wszystko, by móc szczycić się własnym herbem. Przykładem niech będzie mała wieś Balin w województwie małopolskim (nota bene wsiom oficjalny herb nie przysługuje), której władze lokalne od dłuższego już czasu nie idą na łatwiznę, wymyślając logotyp, a za wszelką cenę poszukują historycznych korzeni i tradycji, by mieć podstawy do jego posiadania. Trzeba bowiem podkreślić, że herby miejskie, których historia sięga na naszych ziemiach często XIII - XV wieku, są częścią naszej kultury i dziedzictwa narodowego.

Heraldyki miejskiej materii pomieszanie

Prawdą również jest, co potwierdza Alfred Znamierowski - autor wielu publikacji z zakresu heraldyki - że władze niemal połowy jednostek samorządowych w Polsce wykazują zupełny brak zainteresowania kwestią wyglądu lokalnego herbu. Nie chodzi tylko o to, by herb był zgodny z miejscową tradycją historyczną i zasadami sztuki heraldycznej, ale także, by odpowiadał ogólnie przyjętym zasadom estetyki. I tak mamy niezgrabnego ptaszka zamiast dumnego orła, choinki rysowane ręką dziecka i różne warianty słoneczka, nie mówiąc już o pozostałościach po dawnym systemie w postaci fabryk, kominów, kopalnianych wież, a nawet traktora. Setki gmin wiejskich mają zamiast herbów kolorowe obrazki, na których dominują krajobrazy i różne figury w herbach niespotykane. Problemem nie jest tylko to, że samorządy nie mają herbów, ale także to, że stosują ich różne wersje. Herb, który jest symbolem miasta powinien być wykorzystywany we właściwy sposób. Tymczasem w wielu samorządach w praktycznym codziennym użyciu jest kilka wariantów tego samego herbu, różniących się kolorystyką tła, detalami rysunkowymi, a nawet kształtem tarczy. Apeluję więc do władz samorządowych – zadbajcie o swój herb, to jest wasze najlepsze logo!

P.S.

Gwoli uzupełnienia artykułu Marcina Nowaka: w logo Lizbony elementem nie jest kotwica, a żaglowiec z dwoma krukami. Według legendy ciało świętego Wincentego, który zginął męczeńską śmiercią w Walencji, przypłynęło do brzegów portugalskiej prowincji Algarve w łodzi, eskortowanej przez dwa kruki. Ptaki wróciły potem na miejsce zbrodni, aby wyłupić oczy oprawcom Wincentego. Do dziś są też symbolem Lizbony (dwa kruki na żaglowcu zdobią właśnie tego herb miasta). Również Kraków posiada swój logotyp promocyjny. Jest on związany z 750 rocznicą lokacji miasta. Ten znak graficzny to symboliczne przedstawienie planu rynku krakowskiego, gdzie dolny prawy prostokącik symbolizuje Kościół Mariacki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto