Co w książce piszczy...
Rok 2012, niewielka wieś nad Bugiem - Dobratycze. Czytelnik wnikliwie zapoznaje się z życiem trzech głównych postaci, kobiet: Ałki, jej siostry Uljanki oraz babci Makryni. Pierwsza z nich to narkomanka i alkoholiczka pogrążona w wiecznych zmartwieniach. Po stracie córki odszedł od niej mąż, a wraz z nim jej honor i chęć życia. Śledząc jej losy ma się wrażenie, że bohaterka sama się prosi o złe traktowanie. Bita, wzgardzona, o włos od śmierci, nie potrafi wyciągać wniosków. Uljanka - jej siostra bliźniaczka - dzięki pracy i szacunku do siebie samej jest zupełną odwrotnością Ałki. Brak nałogów, trzeźwy umysł, a także unikanie kłopotów to cechy, dzięki którym można przetrwać w tym trzecim świecie. Babcia Makrynia zaś, to przykład pracowitości, wewnętrznej siły i spokoju. Uznawana za wiedźmę, zostaje otruta we własnym domu. Ten epizod staje się motywem przewodnim powieści, lecz nie to jest dla mnie najistotniejsze...
Język powieści...
Natalka Babina, autorka "Miasta ryb", dziennikarka "Nowej Niwy" – niezależnej gazety białoruskiej, opisuje historię Ałki bez ogródek. Pojawiają się niesmaczne i bulwersujące opisy, jak np. przegnanie czorta, które dokonało się poprzez rzucenie w niego zakrwawioną podpaską z prześcieradła, zaś w opisie narodzin sióstr bliźniaczek najistotniejsza dla narratora była macica obijająca się o kolana rodzącej. Jakby tego było mało, Ałka na temat własnych przodków mówi: "krajanie - stworzenia bez twarzy, zimne, pokryte łuskami i śluzem. Żyły w norach. Brudne i nieświadome. Na szczęście już ich nie ma. Postęp, higiena i rady ludowe zwyciężyły".
Podsumowanie...
"Miasta ryb" nie nazwałabym więc, tak jak jeden z recenzentów: "brawurową powieścią białoruską", lecz nieprzyjemną przygodą z literaturą: prostą, mało ambitną, zawierającą obrzydliwe opisy. Być może takie było zamierzenie autorki - napisać coś innego, czego jeszcze nie było, spowodować zgorszenie i niechęć do trzymania "Miasta ryb" na półce w swoim mieszkaniu...
Chwila prawdy...
Ani książki Markiza de Sade, ani film "Ciacho" nie napawały mnie aż takim niesmakiem, jak ta oto tzw. "brawurowa powieść"... Takie jest moje zdanie, warto jednak abyś Ty Czytelniku też sięgnął po tę pozycję i podzielił się własnymi odczuciami na temat tej książki. Być może akurat Tobie przypadnie ona do gustu.
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?