Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Micronation, czyli państwo to ja

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Flaga "Republiki Muszli"
Flaga "Republiki Muszli"
Kto z nas nie narzeka na rząd czy polityków? Są jednak na świecie tacy, którzy ze swoim niezadowoleniem poszli o krok dalej. Postanowili stworzyć własne państwa, w których ustanowili swoje prawa. Mowa o zjawisku określanym jako Micronation.

Państwo to trwała wspólnota ludzi zamieszkujących określone terytorium oraz poddana władzy zwierzchniej. Musi posiadać takie cechy jak społeczny charakter, władza państwowa, terytorium czy suwerenność - taka definicję możemy spotkać w niejednym podręczniku do WOS-u. Do powyższych kryteriów z całą pewnością możemy przyporządkować 193. niepodległe kraje, które należą do Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Mało kto z nas jednak zdaje sobie sprawę, że istnieją na świecie twory państwowe, które trudno zaliczyć do jakiejkolwiek kategorii. Eksperci stosunków międzynarodowych nie zajmują się ich tematyką zbyt poważnie, traktując je raczej z przymrożeniem oka. Czym zatem są Micronation (w tym przypadku używa się zapożyczenia z języka angielskiego, by nie mylić z pojęciem "Mikronacja" używanego by określić wirtualne państwa, które dość prężnie działają w polskim internecie)?

O prawdziwych piratach, którzy chcieli kupić wyspę

Jak podpowiada nam praźródło wszelkiej wiedzy pod nazwą Wikipedia, są to podmioty, które uważają się za niezależne państwa lecz nie są uznawane przez żadne rządy czy organizacje międzynarodowe na świecie. Jednak co najistotniejsze - Micronation często istnieją tylko na papierze czy w umysłach ich twórców. W przeciwieństwie do np. Cypru Północnego czy Somalilandu (de facto kontrolujących w pełni swoje terytoria ale nie uznanych na świecie za niepodległe państwa), Micronation nie przejawiają skłonności separatystycznych - są raczej ekscentrycznym "wybrykiem natury" na politycznej mapie świata.

Aby dobrze poznać, o co w tym wszystkim chodzi, warto przyjrzeć się procesowi powstania przykładowego "wirtualnego państwa". Za wzór będzie nam służyć Key West na południu Florydy, gdzie prawie 29 lat temu powstała Republika Muszli (Conch Republic).

W 1982 r. administracja USA postanowiła zablokować główną drogę numer 1, która jest najważniejszym mostem łączącym karaibskie wyspy ze stałym lądem. Powodem takiej decyzji było zmniejszenie przepływu narkotyków i nielegalnych narkotyków na Florydę. Wówczas rada miejska Key West wielokrotnie interweniowała do władz stanowych o utrudnieniach drogowych na trasie numer 1, ale bez żadnych rezultatów. W odpowiedzi na brak zainteresowania problemem ze strony rządu federalnego, 24 kwietnia 1982 r. burmistrz Dennis Wardlow, ogłosił "odłączenie się" miasta Key West od Stanów Zjednoczonych.

Proklamowanie "Republiki Muszli" nie wystarczyło - jej urzędnicy wypowiedzieli USA "wojnę", która skończyła się po... minucie (burmistrz Wardlow symbolicznie przełamał bochenek czerstwego kubańskiego chleba ponad głową człowieka ubranego w mundur marynarski wojennej Stanów Zjednoczonych, ale zaraz po tym poddał się temu samemu mężczyźnie). To całe zamieszanie spowodowało wzrost liczby turystów odwiedzających Key West. "Republika Muszli" posiada własną flagę, paszporty czy święto niepodległości obchodzone każdego roku, 23 kwietnia.

Micronation powstają według bardzo podobnego schematu. Istnienie większości z nich jest formą pewnego sprzeciwu wobec nieskutecznej działalności aparatów prawdziwego państwa. Twórcy Micronation na swoich prywatnych posesjach czy działkach ogłaszają ustanowione przez siebie przepisy, które mają być lekarstwem na nieudolność funkcjonowania realnych struktur demokracji. Są jednak takie Micronation, które długo funkcjonowały tylko w umysłach swoich założycieli, tak jak Republika Molossi (Republic of Molossia).

Powstała w 1977 r. jako wytwór dziecięcej wyobraźni dwóch braci - Baugha i Jamesa Szpilmana, mieszkających wówczas w pobliżu Dayton w stanie Nevada. Marzenia o stworzeniu własnego państwa przetrwały jednak próbę czasu i 3 września 1999 r. James ogłosił powstanie Republiki Molossi, która dziś jest zamieszkiwana przez 12 obywateli i zajmuję powierzchnię prawie 6 hektarów. Prezydent Baugh ustanowił w swoim pseudo-państwie zakaz palenia tytoniu czy używania żarówek żarowych oraz zniósł wymogi wizowe dla obywateli takich krajów jak San Marino czy Monaco.
Republika Molossi jak i również podobne jej twory państwowe nie mają jednak z demokracją wiele wspólnego - przez wiele długich lat są rządzone przez samych założycieli, którzy w swoich działaniach podobni są do dyktatorów niż do zwolenników oddawania władzy. Warto w tym momencie sobie zdać pytanie jakie działania podejmują np. Stany Zjednoczone czy Australia by poradzić sobie w "ekscentrycznymi separatystami"? Odpowiedz jest prosta - nic. Jakakolwiek reakcja Waszyngtonu czy Canberry była by dla twórców Micronation wielkim zwycięstwem ponieważ zostali by zauważeni a na to niestety nie mogą liczyć. Pseudo-państwa przez całe swoje istnienie walczą o to by nawet w części stać się podmiotami prawa międzynarodowego nikt jednak zbytnio nie przejmuje się ich losem.

A pierwsze Micronation pojawiły się już w XIX wieku jednak prawdziwy bum na tą specyficzną formę sprzeciwu wobec prawdziwej państwowości rozpoczął się na przełomie lat 60. i 70 ubiegłego stulecia. Wówczas powstało pierwsze współczesne Micronation - Sealandia, która do dziś funkcjonuje i jest wzorem dla podobnych inicjatyw na całym świecie. Jej powstanie, 2 września 1967 r. ogłosił Roy Bates, który uciekł na nieczynną platformę przeciwlotniczej Fort Roughs by stamtąd przez przeszkód nadawać swoje pirackie radio. Księstwo Selandii obecnie składa się z dwóch stałych mieszkańców i utrzymuje się głównie ze sprzedaży paszportów po 5700 dolarów za sztukę oraz niezwykle cennych dla filatelistów znaczków pocztowych. Co ciekawe, Selandia posiada nawet własną reprezentację piłkarską, którą de facto jest duński klub Vestbjerg Vintage IF. Micronation stworzone przez Roya Batesa faktycznie, znajduje się na wodach międzynarodowych a nie znajduje się na lądzie, więc nie można go uznać za państwo.

The Pirate Bay chciało kupić Sealandię

Istniejące Micronation można podzielić ze względu na charakter istnienia jako: społeczna lub polityczna symulacja (np. Nova Roma stworzona by wskrzesić idee Cesarstwa Rzymskiego), źródło rozrywki dla jego twórcy (np. wcześniej wspominana Republika Molossia), wyraz twórczej fikcji (np. ogrodzony drutem kolczastym w Wiedniu Republik Kugelmugel), atrakcja turystyczna (np. wcześniej wspominana "Republika Muszli"), jednostka stworzona dla celów przestępczych (np. Dominion of Melchizedek oskarżana jest o dokonywanie oszustw finansowych), historyczna ciekawostka (np. Seborga, która nigdy formalnie nie stała się częścią Włoch) czy próba stworzenia utopii (np. Republika Minervy została stworzona przez miliardera Michaela Olivera, który chciał stworzyć państwo pozbawione m.in. podatków).

Prawdziwą ojczyzną wszelkiego rodzajów Micronation zdecydowanie jest Australia i Nowa Zelandia. Na ich terenie istnieje co najmniej 14 takich pseudo-państw. Najbardziej prężnym jest Księstwo Hutt River. 21 kwietnia 1970 r. farmer Leonard George Casle, ogłosił secesję swojej farmy (75 km2 powierzchni) ze Związku Australijskiego. Obecnie liczy sobie ok. 200 mieszkańców stałych, ale na całym świecie władze Micronation nadały obywatelstwo 13 000 osób (otrzymuje je każdy kto wyśle wniosek i zapłaci 300 dolarów australijskich za wydanie ważnego przez 5 lat paszportu). Hutt River bije własne monety, które są prawdziwą gratką dla numizmatów i turystów, którzy odwiedzają zbuntowaną farmę w Australii Zachodniej.

Kto, mając na celu (...) oderwanie części obszaru Rzeczypospolitej Polskiej (...) podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności - mówi jasno artykuł 127. punkt pierwszy Kodeksu Karnego. Póki co nikt nie zdobył się na to aby w Polsce powołać do życia Micronation np. na terenie swojej działki. Ale kto wie, czy kolejne kłótnie na rodzimej scenie politycznej nie zmuszą obywateli nad Wisłą do tworzenia własnych państw?

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto