Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miejsce docelowe: koniec świata. „Kieruj się na...”

Jerzy Cyngot
Jerzy Cyngot
Są tacy, co z uporem twierdzą, że ziemia jest płaska.W takim wypadku podróż na kraniec świata byłaby wciąż możliwa, choć z pewnością nie łatwa – właściwie to kwestia wyobraźni.Trzeba jednak uważać, poszukując tego krańca np. w Bieszczadach.

Do 1522 roku nic jeszcze nie było przesądzone. Co prawda starożytni udowodnili, że ziemia jest okrągła, taki też pogląd w chrześcijańskim średniowieczu był w mocy. Ale empirycznie dowiodła tego faktu dopiero ekspedycja dookoła świata, na czele której stanął portugalski żeglarz w służbie hiszpańskiej – Ferdynand Magellan. Teoretycznie można było do tego roku jeszcze upierać się – niczym Sumerowie – że ziemia jest płaskim dyskiem lub krążkiem, ewentualnie piramidą, kwadratem otoczonym oceanem. W związku z tym można było również mówić o krańcu świata, za którym wpadało się w otchłań. Zresztą swój kraniec świata mieli też ci, którzy wierzyli, że świat jest okrągły – Grecy. Leżał on za tzw. Słupami Herkulesa, czyli dwoma skałami po obu stronach Cieśniny Gibraltarskiej.

Właściwie wszystkie wielkie odkrycia geograficzne – zarówno przed Magellanem, jak i po nim – można by nazwać wyprawami na kraniec świata. Erę największych zapoczątkuje oczywiście Kolumb (choć ponoć Amerykę już wcześniej odkryli Wikingowie). Końca należałoby upatrywać zaś gdzieś na przełomie XVIII i XIX wieku. Ówcześnie to James Cook, brytyjski podróżnik, żeglarz stworzył dokładne mapy Australii, opływając jej wybrzeża. Niedługo potem – na początku XIX wieku – odkryty został ostatni z kontynentów – Antarktyda.

Świat został zbadany, opisany, dzięki internetowi skurczył się do niewielkich rozmiarów, a dzięki nowoczesnym środkom transportu jest cały w naszym zasięgu. Efektem tego stało się umasowienie turystyki – to druga najprężniej rozwijająca się gałąź gospodarki na świecie. Ale są i skutki uboczne – brak miejsc, w które zmęczony miastem, tłumem i hałasem turysta, nie mówiąc już o odkrywaniu nieznanego, mógłby na chwilę uciec. Podróż na kraniec świata stała się dzisiaj prawie niemożliwa. Bo czy istnieje jeszcze jakiś kraniec świata? Jak do niego dotrzeć?

Kwestia wyobraźni
Nikt nie powiedział jednak, że nie możemy próbować go znaleźć, czy też ustanowić. Można na przykład polecieć w kosmos, choć na razie to rodzaj turystyki dla wybranych. Jeśli zatem nie kosztowny prom kosmiczny to może wystarczyłby nam samolot. Wzniesienie się do poziomu stratosfery to też pewnego rodzaju kraniec. Taki efekt oderwania odczuwa się pozytywnie podczas pierwszych podróży lotniczych. Z czasem niestety to doświadczenie, jak wszystko, powszednieje. Nie lubiącym latać, bądź stąpającym twardo po ziemi, można polecić wyprawę na wertykalne krańce, jakimi są górskie szczyty. Najlepiej wybrać coś ambitnego, nieudeptanego przez turystów. Elbrus, Mount Blanc, Mount Everest... Kto by wolał jednak horyzontalnie poszukiwać krańców temu pozostaje na przykład Hel. Mało wyraziste? To może przylądek Roca w Portugalii, najdalej wysunięty na zachód punkt Europy. Ewentualnie Ziemia Ognista w Ameryce Południowej. Ostatecznie Antarktyda, ale tutaj należałoby się spieszyć, bo wraz z ocieplaniem klimatu i ten kraniec świata może niedługo zniknąć z powierzchni ziemi.

Brzmi to wszystko może i nieco żartobliwie, ale sprawa jest poważna. Podróżując, urlopując po prostu depczemy sobie po piętach. Walczymy o przestrzeń nawet w czasie wolnym. Niekiedy w sposób tragikomiczny, czego przykładem jest rozsławiony ostatnio parawaning. Ogólnie rzecz ujmując, zaczyna brakować miejsc odludnych, odosobnionych, dzikich.

Modne Bieszczady
Ze smutkiem należy stwierdzić, że pod turystyczną stopą padł ostatni bastion dzikości w Polsce, zadeptany został polski kraniec świata, za jaki uważane były jeszcze do niedawna Bieszczady. Po drugiej wojnie światowej, a dokładniej po wysiedleniach w wyniku akcji Wisła, tereny te były niemal bezludne. Kto chciał doświadczyć głuszy przybywał właśnie tutaj, a wieść o niezwykłości Bieszczad niosła się coraz dalej. Do tego stopnia, że góry te z mitycznych stały się po prostu popularne, czy zwyczajnie modne. Z pewnością służy to rozwojowi regionu, ale na pewno nie wrażeniom podczas wędrówek. Na szlakach i szczytach ludzi tyle niemal co w przejściach podziemnych w centrum Warszawy. By minąć się na wąskich drożynach, jedna z dwóch nacierających na siebie osób musi ustąpić. Za plecami i przed sobą, zwykle w odległości kilku, luksus jeśli kilkunastu metrów – ma się turystów. Bywa dość głośno, niektórzy trąbią przez telefon, transmitując na żywo wędrówkę. Na obwodnicy bieszczadzkiej zaś chwilami ruch jak na A2. O kontemplacji nie ma mowy.

Poza tym, bardzo miłym zwyczajem jest, wymiana uprzejmości podczas spotkania na szlaku. Może to być nieco kłopotliwe. Dobre wychowanie wymaga przynajmniej odpowiedzi na powitanie, co oznacza podczas wędrówki na bardziej uczęszczanym szlaku około kilkaset razy wypowiedzianych „cześć” i do tego kilkadziesiąt „dzień dobry”. Dobrze, że jednocześnie nikt nie wymyślił, by zbliżając się wypowiadać „dzień dobry”, a oddalając dodatkowo „do widzenia”. Dziwnym trafem, trzeba zauważyć, że już po zejściu ze szlaku, na przykład w Wetlinie czy Ustrzykach Górnych, nikt nie wymienia uprzejmości.

Mimo wszystko
Wracając do zasadniczego tematu, wędrowanie w Bieszczadach nadal w pewien sposób sprzyja poczuciu, że jest się na krańcu świata. Jest się w najdalej wysuniętej na południowy wschód części Polski. Idąc z Halicza przez Rozsypaniec szlakiem czerwonym zbliżamy się do granicy, a widok rozciąga się na Ukrainę. Zresztą sama nazwa 'Ukraina', oznacza tereny krańcowe. Wędrując z kolei z Ustrzyk Górnych na Kremenaros szlak biegnie przez kilka ostatnich kilometrów dosłownie granicą polsko-ukraińską. Docieramy zaś do trójstyku Polski, Ukrainy i Słowacji. Niezwykłe miejsce.

Okoliczności geograficzne zatem sprzyjają. Ale by wśród pielgrzymującego tłumu, poczuć, że jest się na krańcu świata, potrzeba wspomóc się znacząco wyobraźnią.

***
Gdzie w Polsce można poczuć się jeszcze jak na krańcu świata? Gotowych do podzielenia się własnymi cennymi odkryciami, zapraszam do komentarza.

Warto przeczytać:
Hotel bez cenzury. Gdzie można wyspać się jak Wałęsa?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto