Ceny żywności, spekulanci… i Afryka

2011-04-21 11:40:38

Wzrost cen żywności na światowych rynkach uderza we wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Jest równie dotkliwie odczuwalny w Polsce, jak i we Francji. Może już czas zrewidować Wspólną Politykę Rolną?! Dostosować ją wreszcie do realiów? Na całym świecie, a więc i w UE, dość drastycznie wzrosły ostatnio ceny żywności. Jest to problem na tyle istotny, że premier Donald Tusk (zapewne kierowany nie tylko troską o portfele rodaków, ale i negatywnym wpływem, jaki to zjawisko będzie miało na wynik Platformy w jesiennych wyborach parlamentarnych) apelował do Komisji Europejskiej o to, by niezwłocznie podjęła działania w tej sprawie. Zwrócił przy tym uwagę, bardzo słuszne, jak znaczący wpływ na ceny żywności mają regulacje UE. Choćby ta, określająca poziom importu towarów rolno-spożywczych spoza obszaru Unii. Premier Tusk wskazał jednak tylko jedną stronę problemu.

Antyliberalizm


Problemem są nie tylko wysokie cła zaporowe, które blokują dostęp dla żywności produkowanej w innych rejonach świata- a dopuszczenie jej na rynek skutkowałoby przecież automatycznym spadkiem cen. Potwornym wynaturzeniem zasad liberalizmu gospodarczego, wedle którego powinna działać UE, jest sam system dotacji dla rolnictwa. Nie dość, że pożera olbrzymią część budżetu UE (rzędu 40 procent!), który jest przecież finansowany z naszych podatków, a więc są to wspólne pieniądze obywateli Unii- by wspomagać znikomy ułamek z nich (tylko 19 milionów), jest także zupełnie nieefektywny.

Nie sprawdza się, gdy idzie o utrzymanie sprawiedliwej równowagi między pozwalającymi na godne życie zarobkami rolników a akceptowalnymi dla pozostałych obywateli cenami żywności. Obecnie zdecydowanie faworyzuje tych pierwszych oraz pośredników w jej obrocie, którzy i tak pozyskują olbrzymią część zysków z jej sprzedaży, są głównymi beneficjentami wzrostu cen.

Pośrednicy na rynku krajowym, sprzedawcy, na początku uzasadniali wzrost cen w sklepach wzrostem podatku VAT, co jest oczywiście bzdurą. Jak obliczył pewien profesor ekonomii, gdyby nawet przewieźć np. pieczywo z jednego końca Polski na drugi, wzrost VAT o 1 procent na paliwo w ogóle nie wpłynąłby na cenę np. jednej bułki na końcu tej podróży. Teraz uzasadniają ją ogólnym wzrostem cen na rynkach, gdy gra spekulantów tak mocno wywindowała ceny żywności. To akurat jest prawda, choć ten wzrost można by zamortyzować, nieco obniżając marże.

Pozwólmy działać


Obecnie na świecie nie brakuje żywności, problemem jest tylko jej relokacja. I przede wszystkim, umożliwienie krajom Globalnego Południa jej produkcji na równych zasadach! Bez ceł zaporowych czy dotowania na olbrzymią skalę własnego rolnictwa. O prawdziwy absurd zakrawa fakt, że cywilizacja euro-atlantycka, Europa zachodnia i USA, uznające się za kolebkę wolności gospodarczej i liberalizmu, stosują tak daleko posunięty protekcjonizm, de facto łamiący kręgosłup m.in. rolnictwu wielu krajów Afryki.

Nie musimy się nad nimi litować, zarzucać li tylko pomocą humanitarną, która zostanie (w większej części) rozkradziona, w mniejszej- przejedzona. Stosujmy wobec nich po prostu podstawowe zasady liberalizmu, zasady wolnej konkurencji. Pozwólmy działać, produkować, eksportować. Jest bardzo prawdopodobne, że wówczas nie byłoby problemu ubóstwa w wielu rejonach Afryki, a globalne ceny żywności, w tym ceny w UE i w naszym kraju, byłyby znacznie niższe.

Jesteś na profilu Tomasz Radochoński - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj