Jak (nie) zrazić do siebie ludzi? Recenzja spektaklu "Plotka"

2012-03-20 13:18:55

Plotka jest prawie tak stara jak świat. Spektakl o tym samym tytule w Teatrze Syrena w reżyserii Wojciecha Malajkata nie pozostawia złudzeń, że tematyka dotycząca płci jest nam tak samo ludzka, jak i obca. Zwykło się mówić, że plotka może tylko zaszkodzić, nigdy pomóc. Jak na ironię, dla głównego bohatera "Plotki" ("Le Placard"), mała manipulacja rzeczywistością wywołuje niekontrolowaną lawinę wydarzeń i sporą rewolucję w życiu zastanego przedsiębiorstwa.

François Pignon (Tomasz Sapryk) to nudny, "szary" księgowy w fabryce prezerwatyw, który od dwudziestu lat rytualnie wykonuje te same czynności. W firmie - popychadło, w życiu prywatnym - porzucony przez apodyktyczną żonę i ignorowany przez nastoletniego syna. Gdy grozi mu zwolnienie z posady, za podszeptem swojego sąsiada-emeryta (który twierdzi, że "w telewizji i tak nie ma nic ciekawego"), upublicznia zdjęcia wskazujące na swoją odmienną orientację seksualną. Dalej machina plotki toczy się już sama, poczynając od współpracownic Pignona, panny Bertrand (Joanna Trzepiecińska) i Arianne, poprzez homofobicznego kadrowego o etykietce macho (doskonały Piotr Szwedes), na hiszpańskojęzycznym szefie (przezabawny Piotr Polk), kończąc. W ten oto prosty sposób powstaje wzajemna sieć zależności i domysłów, która paradoksalnie pozwala poczciwemu Pignonowi zatrzymać posadę, a nawet zdobyć ogólne poważanie wśród kolegów i respekt zbuntowanego syna.

Orientacja Pignona, o którym powiedzieć można wszystko, z wyjątkiem tego, że szuka uwagi, staje się osią, wokół której toczy się życie pracowników, a w pewnym sensie także faktem, od którego zależy być albo nie być, niektórych bohaterów. Homoseksualizm głównego bohatera jest z jednej strony tabu, a z drugiej - ta odmienność budzi powszechną konfuzję i coraz bardziej dezorganizuje życie przedsiębiorstwa.

Czytaj więcej -->

Z Pignonem-gejem, wszyscy obchodzą się jak z jajkiem, nie szczędząc mu dowodów sympatii, bo przecież szef fabryki produkującej prezerwatywy nie chce "mieć na karku środowiska gejów i lesbijek", a pewny siebie kadrowy, który najchętniej wręczyłby Pignonowi wypowiedzenie, musi pokazać, jakim jest tolerancyjnym człowiekiem, choćby miało go to wiele kosztować. Do czasu, kiedy machina plotki nie wymknie się spod kontroli...

Scenariusz "Plotki" do tej pory znany był z filmu wybitnego francuskiego reżysera i scenarzysty Francisa Verbera, twórcy m.in "Kolacji dla palantów" ("Le dîner de cons", 1998) - obrazu, w którym głównym bohaterem jest właśnie Pignon. Sztuka doskonale portretuje środowisko firmy, w której każdy, w obliczu sytuacji nieznanej, próbuje ugrać coś dla siebie. Każda z postaci jest charakterystyczna, zagrana z charyzmą, którą odnajdziemy nawet w "nijakości" Pignona. "Plotka" to świetnie zagrana komedia ubrana w formę współczesnego kostiumu. Dialogi celnie komentują paradoksy, w jakie wpędziły nas obecne czasy, a jednocześnie są pełne dystansu oraz uniwersalnego humoru wobec otaczającej nas rzeczywistości. Uwagę należy zwrócić również na doskonałe tłumaczenie sztuki, które przydaje jej dodatkowego waloru na poziomie komizmu słownego. Na wyróżnienie zasługuje także niezwykle oszczędna, ale niesamowicie funkcjonalna scenografia, która doskonale oddawała specyfikę korporacyjnego środowiska. Zatem, niech najlepszą rekomendacją "Plotki" będą słowa francuskiej aktorki, pisarki i piosenkarki Amandy Lear: "Nie cierpię rozsiewać plotek, ale co innego można z nimi robić?".

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts" rel="external">Znajdź nas na Google+

Jesteś na profilu Anna Władyka - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj