- To bardzo trudna skocznia i ktoś kto skacze na niej tylko podczas zawodów, mając w dodatku trzy skoki treningowe, bardzo trudno znaleźć na nią patent - powiedział po sobotnim konkursie w Wiśle podwójny mistrz olimpijski. Kamil Stoch, choć nie stanął dziś na podium konkursu indywidualnego w Wiśle, jest bardzo zadowolony z początku sezonu. - Cały weekend jest dla mnie na plus. Powoli wchodzę w takie dobre skakanie, znalazłem właściwy system, na którym mogę teraz bazować - powiedział.

Polacy byli podczas zmagań w Wiśle absolutnie poza zasięgiem. W piątek bez żadnych przeszkód zwyciężyli w konkursie drużynowym, natomiast w sobotę Dawid Kubacki i Piotr Żyła stanęli na podium, a w sumie czterech reprezentantów Polski uplasowało się w czołowej dziesiątce. Według Stocha receptą na sukces było to, że skocznię w Wiśle biało-czerwoni znają jak własną kieszeń. - Jest bardzo trudna i ktoś kto skacze na niej tylko podczas zawodów, mając w dodatku trzy skoki treningowe, bardzo trudno znaleźć na nią patent. My mamy ją opanowaną, dlatego tak dobrze sobie radzimy - podkreślił.

Piąty zawodnik konkursu indywidualnego w Wiśle przyznał, że nie jest zaskoczony zwycięstwem swojego byłego kolegi z kadry A: - Dawid wygrał dziś zasłużenie. Mam nadzieję, że utrzyma tę formę przez cały sezon i obudzi drzemiący w nim potencjał.

Przed rozpoczęciem letniego sezonu dużo kontrowersji przyniosło wprowadzenie nowych przepisów, które wymuszają kontrolę wymiarów skoczka jeszcze przed startem. Stoch był jedynym polskim skoczkiem, który negatywnie odnosił się do tych regulacji, ale zdaje się, że po zawodach w Wiśle zmienił zdanie. - Te kontrole nie są dla nas uciążliwe. Wszystko odbywa się zgodnie z określoną procedurą. Na początku trochę się tego bałem, myślałem, że sam pomiar będzie trwał długo, ale widzę, że idzie to sprawnie. Ja sobie to chwalę - stwierdził Kamil.

Z Wisły dla "Wiadomości24.pl Dawid Bożek