Jadwiga Rudnicka

avatarJadwiga Rudnicka

Polska
Z wykształcenia jest magistrem teologii oraz doradcą życia rodzinnego. Z pasji: malarką i poetką. Maluje przede wszystkim kwiaty i krajobrazy farbami olejnymi na płótnie. Należy do Polskiego Stowarzyszenia d/s Kulktury i Integracji we Frankfurcie nad Menem oraz do APAJTE - Stowarzyszenia Autorów Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie. Od 2004 r.mieszka w Niemczech.

„Księżycowe pole” i inne karnawałowe swawole

2019-02-21 21:08:18

Początki tej tradycji sięgają starożytności. Średniowiecze nadało nieco inny wymiar obrzędom. Otóż po zażegnaniu tragicznej w skutki epidemii zarazy, wybuchy radości, połączone ze śpiewem i tańcami manifestowały wdzięczność ludu za ustanie śmiertelnego żniwa. W Niemczech karnawał znany jest jako „Fasching”. Już od adwentu odbywają się tu posiedzenia, w czasie których członkowie różnych stowarzyszeń intensywnie obradują nad scenariuszem karnawałowej zabawy, oraz parady - wieńczącej ten czas radości. Przedstawienia karnawałowe prowadzi tu wodzirej, ubrany w charakterystyczną kogucią czapeczkę. Poszczególne regiony mają swoje zawołania, np: „Helau”, na Bawarii albo „Alaaf”w Kolonii. Wszyscy uczestnicy karnawału są poprzebierani w specjalnie do tego celu uszyte kostiumy. Dowcipy, nawiązujące do lokalnej społeczności opowiadane są w miejscowej gwarze. Waśnie sąsiedzkie, przyjacielskie nieporozumienia, sprzeczki małżeńskie, czy pokazy mody zawsze przedstawiane są w sposób tak humorystyczny, że można ze śmiechu boki zrywać. Młode dziewczyny, poubierane w piękne jednakowe stroje, prezentują tak wymyślne układy taneczne, że aż dech w piersi zapiera z zachwytu. Na ich twarzach maluje się przy tym duma, że mogą uczestniczyć w tych karnawałowych popisach . Ponieważ w to wszystko zaangażowany jest też kościół, imprezy odbywają się często w domach parafialnych, a dowcipy dotyczą również lokalnych władz kościelnych. Na jednym z występów mężczyzna przebrany za księdza opowiadał anegdotę o kocie. Ma to swoje uzasadnienie w niemieckim powiedzeniu: „Alles für die Katz”. W dosłownym tłumaczeniu słowa te oznaczają: „wszystko dla kota”, ale jest to idiom, który należy rozumieć „wszystko nadaremnie”. A sens tego dowcipu był taki, że kot proboszcza przyszedł do kościoła i okazało się, że tylko on jeden słuchał kazania. W czasie takich karnawałowych spotkań ludzie jedzą lokalne potrawy, piją piwo i poruszają się w takt śpiewanych słów refrenu, siedząc na swoich miejscach i trzymając się za ręce. W ostatnią niedzielę i poniedziałek następuje apogeum tego święta. W wielu miastach i wsiach odbywają się pochody karnawałowe, z muzyką, z wozami pełnymi przebierańców, rzucających do tłumu cukierkami. Nawet księża głoszą w niektórych kościołach wierszowane kazania, a na głowach też często mają zabawne czapeczki. Zwłaszcza w tym czasie, aż do Środy Popielcowej, dosłownie wszyscy ludzie są poprzebierani. Ci, którzy spacerują, ekspedientki w sklepach, urzędnicy, dzieci i dorośli, a nawet staruszki, wszyscy kogoś albo coś reprezentują. Cała otaczająca nas rzeczywistość staje się wtedy kilkudniową baśnią. W ostatni karnawałowy czwartek, (Weiberfastnacht) kobiety zaopatrzone w nożyczki obcinają mężczyznom krawaty, jeśli tylko jakiś zdołają wytropić. Ogólnie panuje radosny, pełen podniecenia, zabawowy nastrój. I ta karnawałowa tradycja jest tak silnie wkorzeniona w mentalność niemieckiej ludności, że niemożliwe jest, żeby ktoś nie uczestniczył w jakikolwiek sposób w zabawie. Więc ja też, jako truskawka, w „Księżycowym polu” (nazwa miejscowości) byłam , piwo piłam i jedząc zwykłą bułkę z serem wspaniale się bawiłam. Czego i Wam wszystkim , kochani, życzę, kończąc tradycyjnym zawołaniem - Alaaf!!! Co podobno ma oznaczać: „małpy za burtę!”

Jesteś na profilu Jadwiga Rudnicka - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj