- Chłopcy dziś wygrali ze zdecydowanym zapasem. Takie konkursy w zasadzie są łatwe, ale w tym roku zwycięstwo nie przyszło tak łatwo jak w poprzednim. Mamy za sobą pewne perturbacje i drużynę składaliśmy do ostatniej chwili - mówił trener. Polska po raz trzeci z rzędu nie dała rywalom żadnych szans w konkursie drużynowym. Takiej dominacji na swojej ziemi może nam pozazdrościć każdy. - Śmialiśmy się, że jak tak dalej będzie to nikt nie będzie chciał do nas przyjeżdżać - przyznał po konkursie Łukasz Kruczek. - To zwycięstwo pokazuje, że podchodzimy poważnie do lata. Mamy fajną, wyrównaną drużynę - cieszył się trener.

W polskiej drużynie wystąpili dziś zawodnicy, którzy dwa lata temu wywalczyli w Val di Fiemme brązowy medal mistrzostw świata. - To jest historyczna drużyna - podkreślał Kruczek. - Zdobyła pierwszy medal mistrzostw świata, wywalczony ponadto w takich okolicznościach jest zawsze rzewnie wspominany. Dziś przede wszystkim byli to jednak najmocniejsi obecnie zawodnicy - dodał.

- Chłopcy dziś wygrali ze zdecydowanym zapasem. Takie konkursy w zasadzie są łatwe, ale w tym roku zwycięstwo nie przyszło tak łatwo jak w poprzednim. Mamy za sobą pewne perturbacje i tę drużynę składaliśmy do ostatniej chwili. Nie wszyscy skakali od razu fajnie. Gorszy okres za sobą ma np. Kamil Stoch i Piotr Żyła. Traktowaliśmy ten start jako najważniejszy - mówił szkoleniowiec.

W polskiej ekipie najmocniejszym punktem był Dawid Kubacki. Nowotarżanin ma za sobą fantastyczny start letniego sezonu, wygrywając oba konkursy Pucharu Kontynentalnego rozegrane w połowie lipca w słoweńskim Kranju. Oprócz tego zdobył dwa tygodnie temu, nomen omen na skoczni w Wiśle, mistrzostwo kraju. Indywidualnie był najlepszym skoczkiem piątkowych zawodów. Naturalnym wydaje się więc pytanie o to, czy jutro może wygrac zawody. - Dawid jest mocnym punktem zespołu i może postarac się tu o najwyższe lokaty. Jutro jest jednak nowy dzień i nowy konkurs - ostrożnie ocenił szanse Kubackiego Kruczek.

Z Wisły dla "Wiadomości24.pl" Dawid Bożek