Dodaj zdjęcie profilowe

avatarMaria Piękoś

Polska
Nie można mieć wszystkiego... - gdzie byś to ułożył? Chcesz mieć rację, czy być szczęśliwym? Nie wszystko co się opłaca, warto! Trzeba umieć odróżniać sprawy pilne od ważnych.

"Mademoiselle Chanel" czyli fabularyzowany dokument o Coco

2016-01-07 06:26:09

Markę Chanel znają chyba wszyscy, większość kojarzy też zapewne, przynajmniej mgliście, kobietę, która za nią stoi. Stroje, perfumy, biżuteria. Na polskim rynku znajdziemy kilka biografii Coco. Dlaczego więc warto sięgnąć akurat po tę? Chyba najlepszym argumentem będzie fakt, że autor skupił się na życiu uczuciowym Coco. Jej mężczyznach, kobietach, przyjaciołach, kochankach, przygodach a nawet na czymś, co poeci zwykli nazywać miłością.

Kontrargument będzie podobny. Pomimo że w książce znajdują się chronologiczne fakty z życia projektantki, całość czyta się jak z lekka nudnawą powieść obyczajową. Jako historię nieszczęśliwej kobiety szukającej nie tyle swojego miejsca w świecie, ile właśnie miłości odwzajemnionej.

Nieodwzajemniona zresztą się w życiu Coco nie pojawia. Są chwilowe uniesienia, romanse i chłodne kalkulacje przypominające bardziej układ biznesowy niż zażyłość. Na biznesie wszak Chanel znała się świetnie.


W powieści pokazana jest jej trudna droga od przysłowiowego pucybuta do milionerki, ale główna bohaterka ma pewną charakterystyczną cechę - potrafi zjednywać sobie ludzi. Nie zawsze są to relacje łatwe, ale Coco potrafi przywiązywać do siebie kompanów... jest to jednak miecz obosieczny.

Paryż, Cannes, Londyn i nie tylko. Kobieta-legenda i pisarz, który się w nią wciela. Burzliwe życie kogoś, kto nadał cyfrze "5" nowe znaczenie. Czy porywa? Mnie bynajmniej. Lektura mocno mnie zmęczyła i przytłoczyła. Być może dlatego, że fanką powieści obyczajowych nie jestem, ale i w dobrej powieści o uczuciach powinna się znaleźć szczypta akcji.

A tutaj? Leniwe przeskakiwanie od jednego towarzysza w sypialni do drugiego. Ekstrawaganckie obyczaje bohemy, które w dzisiejszych czasach już nikogo nie gorszą a co najwyżej nudzą.

Główna bohaterka co rusz przyznaje w powieści, że "do wszystkiego doszła własną, ciężką pracą". Prawda (mam na myśli tę książkową) jest jednak taka, że gdyby nie uległość w alkowie i podsycanie męskich popędów nie miałaby zaplecza pozwalającego na otwarcie choćby najmniejszego sklepiku.

Dla kogo jest więc ta książka? Chyba dla wielbicieli nieśpiesznej powieści obyczajowej, może fanów Paryża dawnych czasów. Nie wiem, czy zadowoli zatwardziałych wielbicieli Chanel, bo bohaterka wcale nie znajduje się w niej na piedestale. Ma wady i przykry charakter. Mnie jakoś nie udało się zapałać do niej sympatią. Do Coco książkowej oczywiście.

Ukazany został jednak dobrze cały ogrom pracy, który stoi za dobrze prosperującą firmą czy marką. Pracy wielu ludzi i wielu wyrzeczeń. Niewątpliwym plusem lektury jest to, że po przeczytaniu, nie spojrzysz już na flakonik Chanel no. 5 obojętnie. Nawet niechętnemu czytelnikowi jakiś fragment w głowie zostanie. O ile oczywiście zmusi się, by dotrwać do jej końca.

Jesteś na profilu Maria Piękoś - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj