Dodaj zdjęcie profilowe

avatarBogdan Miklusz

Polska
Zajrzyj na http://miklusz.com

Na początku był... Adam!

2011-03-31 09:06:02

Cała Polska pożegnała Małysza. Mieszkaniec Wisły stał się symbolem narodowym, wizytówką polskiego sportu, bohaterem. Jak mało kto pokazał, że ciężką pracą można przekroczyć wiele granic. Wielu poniosło szaleństwo, staliśmy się świadkami wąsatych kobiet i dzieci, z łatwością pozbyliśmy się własnej tożsamości na rzecz Mistrza. Obrazki z Zakopanego dały do myślenia.
Wydarzenie sportowe stało się dobrą okazją do socjologicznej dyskusji - o granice autorytetu, świadomości społecznej i indywidualnej, sile mediów i trendów we współczesnym świecie.

Z drugiej strony wydarzenia wokół odejścia polskiego skoczka z udziału w profesjonalnych zawodach uświadomiły, jak bardzo społeczeństwu potrzebne jest przeżywanie święta. Mamy tu jednak do czynienia nie tyle z celebrowaniem religijnych wydarzeń, ile z celebrowaniem ludzkiej siły i sukcesu. W dzisiejszych czasach to nie Bóg jest najważniejszy, lecz człowiek. Widać to na przykładzie świąt Bożego Narodzenia, gdzie głównym celem stają się zakupy - prezenty dla bliskich są o wiele ważniejsze niż historyczna prawda o narodzinach Chrystusa.

Świętujemy, gdy spotka nas jakieś szczęście - organizujemy prywatki i spotkania towarzyskie przy okazji zdanego egzaminu, awansu, urodzenia dziecka, zaręczyn, wygrania dużej sumy w lotka, otrzymania ważnego odznaczenia czy nagrody. Święto jest efektem sukcesu, przeżywanego na różnych poziomach i w różnym natężeniu. Małysz dla wielu jest przykładem człowieka, któremu się udało - ciężką pracą, skromnością i uczciwością doszedł na sam czubek lodowej góry - stał się nadzieją, że i nas na coś w życiu stać. I to nas podnieca i krzepi.

Symbole chrześcijańskie tracą swoją wartość, niesienie krzyża z widokiem na zmartwychwstanie jest dzisiaj niemodne. Mamy dość cierpienia, niepowodzeń, kłopotów i krzywd. Potrzebujemy nowych nadziei. Małysz dla wielu stał się jedną z nich. Sportowiec uświadomił nam, że stać nas na wiele. Że ciężką pracą i wiarą w siebie możemy góry przenosić. Od lat uczą nas tego poradniki sukcesu, które głoszą zwycięstwo człowieka nad swoją niedoskonałością, dodają sił do walki w karierze i życiu rodzinnym. My jednak wolimy żywe przykłady, namacalne dowody, widoczne rezultaty.

W minioną sobotę z Adamem Małyszem było nie tylko całe Zakopane, tysiące wiernych fanów z całej Polski i z zagranicy oblegających trybuny, prezydent czy przedstawiciele różnych partii politycznych. Z Adamem Małyszem była cała Polska i ci przed telewizorami, i ci, którym obowiązki nie pozwoliły zajrzeć na chwilę do polskiego skoczka. Wielu z pewnością zapamięta obrazek z telewizyjnego spotkania - przy stole same znakomitości świata sportu i mediów, a w rogu chuda, wątła postać sportowca, wyraźnie speszonego, z pewnością pozbawionego cech celebryty, skromnego mieszkańca Wisły, który stał się bliski milionom Polaków. Tak, trudno udźwignąć taki ciężar sławy.

Jesteś na profilu Bogdan Miklusz - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj