Dodaj zdjęcie profilowe

avatarBeata Rudnicka

Polska
Obserwuję, co się obok mnie dzieje i piszę o tym.

PiS ciągle dzieli. Tym razem - dzieci

2013-05-27 16:25:34

Fundacja Sternik (nieoficjalnie działająca pod egidą Opus Dei) zajmuje się prowadzeniem placówek przedszkolnych na terenie całej Polski. W miejscowości Przylep, koło Szczecina znajdują się trzy placówki. Są to : koedukacyjne przedszkole oraz dwie szkoły podstawowe - jedna dla dziewczynek, druga dla chłopców. Pierwsze szkoły tej Fundacji powstały w Polsce już 10 lat temu . W planach są osobne gimnazja i licea dla dziewcząt i chłopców. Taki model edukacji już był, np. w Warszawie było liceum im. Tadeusza Reytana dla młodzieńców i liceum im.Narcyzy Żmichowskiej dla młodych dam. Odeszliśmy od tego modelu, co osobiście uważam za słuszne, czemu więc mamy wracać do dziwnych i niczym nie uzasadnionych metod edukacji?
Dzielenie uczniów zależnie od płci, to jedno. Katolicka Fundacja Sternik, posunęła się dalej, jak sądzę, zbyt daleko. Do swoich placówek nie przyjmuje dzieci z niepełnych lub rozbitych rodzin!

Przedszkola i szkoły prowadzone przez katolicką Fundację Sternik wolą dzieci, które mają zarówno matkę, jak i ojca. "Dzieciom z rozbitych domów nie mówimy nie, po prostu pracujemy z całymi rodzinami i dzieciom z niepełnych rodzin jest przykro "- tłumaczą władze placówki.
Oliwy do ognia dolała niedawna wypowiedź posła PiS Przemysława Wiplera, który na Kongresie Rodzin i Kobiet Konserwatywnych miał powiedzieć, że "ludzie z rodzin wielodzietnych to lepsi obywatele, od dziecka uczą się prospołecznych postaw". Jego zdaniem trudno o dzietność w skażonym środowisku, w którym żyją dziś polskie rodziny. Zaznaczył też, że dla swoich dzieci wybrał lepsze otoczenie, czyli prywatne szkoły, gdzie nie spotkają się one z rówieśnikami wychowanymi w niepełnych rodzinach.

Wicedyrektor szkoły dla chłopców, Nawigator, pan Błażewicz, brnie głębiej i tak tłumaczy tę jawną dyskryminację dzieci, których rodzice nie są razem:

"Wypowiedzi o tym, że obcowanie z dziećmi z rozbitych rodzin może być dla innych maluchów traumą, mnie osobiście oburzają - mówi Błażewicz. - Mówimy maluchom o trudnych sprawach, muszą wiedzieć, że jest różnorodność, różne są życiowe sytuacje. Ale w naszym modelu wychowania i uczenia po prostu dzieci, które nie mieszkają na co dzień z mamą lub tatą, mogą się czuć pokrzywdzone. Bo co zrobić, jeżeli robimy wycieczkę ojców z synami w sytuacji, gdy ktoś ojca widuje z rzadka? Dlatego, jeżeli przychodzą samotni rodzice, to mówimy, jak sprawa wygląda"...

Co o tym sądzicie? Mnie osobiście, ta informacja zbulwersowała.

Cały tekst: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,13977664,Do_tego_przedszkola_tylko_dzieci_z_pelnych_rodzin_.html#ixzz2UVCqEP00

Jesteś na profilu Beata Rudnicka - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj