Dodaj zdjęcie profilowe

avatarPatrycja

Polska
To jest mój krzyk, mój głos, moje życie, w tych słowach chcę słyszeć serca bicie...

"Shrek Forever", czyli ostatnie spotkanie z ogrem

2010-07-11 10:40:15

Od piątku na ekranach polskich kin wyświetlana jest ostatnia część przygód zielonego ogra - "Shrek Forever". Każdemu z nas czasem życie wydaje się nudne i monotonne. Codziennie to samo - szkoła lub praca, dom, obowiązki, sen i tak w kółko. Takie odczucie nie ominęło tym razem Shreka. Od tego właśnie wszystko się zaczęło.

Shrek rozczarowany swoim życiem, rutyną jaka się w nim pojawiła i spragniony odrobiny adrenaliny, spotyka na swej drodze Rumpelstickina, niezbyt przychylnie nastawioną do niego postać. Podpisuje z nim umowę, dzięki której na jeden dzień staje się takim ogrem, jakim poznaliśmy go w części pierwszej. Strasznym, ryczącym, ale zadowolonym ze swojego życia.

Jak często w życiu bywa, Shrek nie przeczytał umowy dokładnie - bo któżby przejmował się małym druczkiem na końcu strony? Rumpelstickin w zamian za ten dzień odbiera mu inny. Taki, którego ogr nie pamięta, bo był mały i niewinny. Dzień jego narodzin... Od tej chwili Shrek ma 24 godziny na ocalenie swego życia.

Żeby móc zerwać umowę (tak jak Fiona w pierwszej części zaklęcie) musi zdobyć pocałunek prawdziwej miłości. Ale czy będzie to łatwe w sytuacji, gdy przyjaciele go nie poznają, Fiona z wieży uwolniła się sama i została przywódczynią zastępu ogrów, a z Puszka zrobił się monstrualnych rozmiarów kot salonowy?

Film, jak każda poprzednia część przygód ogra, powala na kolana śmiesznymi tekstami (szczególnie Osła), choć w porównaniu z innymi wydaje się mniej zabawny (dla mnie i tak żadna część nie była lepsza niż Shrek 1). Oczarowało mnie zachowanie Puszka, mamy tu także wiele nawiązań do pozostałych przygód zielonego ogra. Chwile grozy mieszają się ze wzruszeniem, przegryzane są humorem, a wszystko to na tle dość dobrej muzyki (to, jak wiemy, zależy już od gustu).

"Shrek Forever" w bajkowy sposób uświadamia nam prawdę, którą większość z nas już dobrze zna. Dowiadujemy się, że coś co kochamy staje się wartościowe dopiero, kiedy to stracimy.
Film na pewno godny polecenia, ja bawiłam się na nim świetnie, a sądząc po reakcji sali kinowej, pozostali widzowie też. Jeśli komuś podobały się inne przygody Shreka, ta zapewne też przypadnie do gustu.

Jakie wnioski nasuwają się po obejrzeniu "Shrek Forever"? Uważajmy czego sobie życzymy (bo może się spełnić) i spróbujmy docenić to, co mamy - wszak zawsze może być gorzej...

Jesteś na profilu Patrycja - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj