Skarby Armenii - część II

2010-05-22 22:10:17

Nie można być w Armenii i nie zobaczyć klasztoru Tatew. Prawie każda nowo poznana osoba w tym kraju, tubylec czy obcokrajowiec, pyta mnie czy tam byłam. Teraz mogę już odpowiedzieć, że tak. Obiekt położony jest na wysokości ok. 2000 m. Nie polecam tego miejsca osobom o słabych nerwach lub mającym lęk wysokości. Wprawdzie do celu dojedzie się samochodem, ale droga cały czas wije się na skraju gór. Widok przeraża, a zarazem uwodzi swym pięknem. http://zangezur.tripod.com/zangezur/zangezur.html" rel="external">Góry Zangezurskie w tym miejscu porośnięte są lasami lub swego rodzaju kosodrzewiną.



Na szczycie głębokiego wąwozu, gdzie w dole szumi rzeka http://www.britannica.com/EBchecked/topic/632916/Vorotan" rel="external">Worotan, kopuła katedry wyłania się spośród otaczającej ją zieleni. Położenie klasztoru na wysuniętej półce skalnej, sprawia wrażanie niemożliwej do zdobycia twierdzy.


Budowa została zapoczątkowana w IX stuleciu, kiedy to powstała największa świątynia klasztoru, katedra św. Piotra i Pawła. Do kompleksu należą jeszcze dwa kościoły: surp Grigor (świętego Grzegorza) i surp Astawacacin (Matki Bożej). Zachowały się także refektarz, komnaty mieszkalne, dzwonnica.


http://www.tatev.org/" rel="external">Tatew był jednym z najważniejszych klasztorów średniowiecznej
Armenii. Rozwijano tam nie tylko nauki teologiczne, ale także sztukę miniatury malarskiej, rękopisu, nauki humanistyczne. Rozkwit ośrodka przypada na XIV i XV w. Klasztor stanowił także znaczącą siłę polityczną. W XIII w. pod jego władzą było sześćset osiemdziesiąt wiosek w księstwie http://pl.wikipedia.org/wiki/Prowincja_Sjunik" rel="external">Sjunik.


Na przestrzeni wieków poszczególne zabudowania były niszczone w wyniku trzęsień ziemi. W 1931 r. roku zapadła się kopuła w katedrze św. Piotra i Pawła. Zdołano ją odbudować, a w 1998 r. zakończyła się renowacja kompleksu.

W klasztorze do dziś trwa życie duchowne, choć oczywiście na nieporównywalnie mniejszą skalę niż pięć wieków temu. Na dziedzińcu spotykamy ormiańskiego kapłana. Ubrany w długą sutannę, z nakryciem głowy zwanym kamelaukionem. Mieszka tam od trzech lat i opiekuje się zakonem. Każdy dzień rozpoczyna pięciogodzinną modlitwą od szóstej rano.


- Odwiedza nas sporo ludzi z Polski - mówi ormiański ksiądz po uzyskaniu informacji skąd jesteśmy. - Są to raczej indywidualne osoby. Francuzi! Ci to przyjeżdżają autobusami - opowiada o turystycznym zainteresowaniu klasztorem. Na czarnym tle jego ubioru połyskuje srebrny i jak się wydaje ciężki, ormiański krzyż kwitnący.

W kościołach wschodnich ludzie palą świece w swoich intencjach. W Armenii w każdej świątyni stoją specjalne stoliki wypełnione piaskiem lub wodą, gdzie stawia się cienkie, długie, zazwyczaj żółte świeczki. Mówi się, że aby prośba została spełniona należy samodzielnie zapłacić za świeczkę.

- Ludzie tak twierdzą, ale to nie prawda - uśmiecha się duchowny. Znika za ołtarzem, a po chwili przynosi plik żółtych patyczków. Przy okazji dostaję także obrazki z wizerunkiem ormiańskiej Maryi z Dzieciątkiem i św. Grzegorza Oświeciciela, twórcy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego.


Na terenie klasztoru można rozstawić namiot i przenocować. Jest to dobre miejsce, aby siedząc w zaciszu potężnych średniowiecznych murów, chłonąć piękno otaczającej nas przyrody.

- Uczcie się ormiańskiego - zachęca na pożegnanie kapłan. A my odpowiadamy jeszcze po rosyjsku: Do zobaczenia!

Jesteś na profilu Anna Rosińska - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj