Teatralna wizja polskiego zła. Donald w terenówce

2021-07-06 11:14:18

Donald Tusk wrócił do swoich. Z "tłumami" spotykał się przedzielony szczelną barierą niepewnych siebie kolegów i koleżanek partyjnych. Na spotkaniach z nimi nie było widać ani radości, ani spontaniczności. Mógł jedynie grać na złych emocjach. Przemawiał przeciwko blokowi rządzącemu, ale jego marsz zmierza na przedpola Polski 2050 i PSL i tam się może zakończyć. Wszystkie trzy formacje opozycyjne aspirują do centrum, umiarkowanej, light chrześcijańskiej, korporacyjnie liberalnej (dziki kapitalizm) platformy społeczno-politycznej. Ale jak ten skrawek podzielić między trzech królów? Pojawienie się D. Tuska jest większym kłopotem dla swoich, niż dla Zjednoczonej Prawicy.


W sobotę podczas posiedzenia Rady Krajowej PO, Borys Budka zrezygnował z funkcji szefa PO, a z funkcji wiceszefów Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz. Donald Tusk i Borys Budka zostali wybrani na wiceprzewodniczących PO, a zadania szefa Platformy wykonuje Tusk, jako najstarszy wiekiem wiceszef partii, który wyruszył poza Warszawę, by radzić sobie z niezręcznymi pytaniami.


Wyłowienie rybek Hołowni wymaga udania się na terytorium konkurenta. Tusk zapowiedział intensywne spotkania z ludźmi i wzmacnianie partii w powiatach. W planie krajowym chce odbudowy więzi z dawnymi i nowymi koalicjantami. Niemłody współzałożyciel jednego z najtrwalszych, ale chylących się ku upadkowi bytów politycznych w Polsce z entuzjazmem i dziwnym przekonaniem, że ludzie nie pamiętają już jego błędów młodości zakasuje rękawy. Zjednoczona Prawica może mu życzyć powodzenia: im więcej u niego, tym mniej u innych ugrupowań opozycyjnych.


Zapewne sam polityk zakłada, że tuż przed wyborami zbierze dla swojej tonącej partii rozproszony elektorat centrum. Zanim to nastąpi panny na wydaniu będą symulowały autonomię a nawet dystans do pana młodego, by - jak to cnotliwe kobiety - oddać mu się dopiero w noc poślubną. Polityk hejtował PiS i Kaczyńskiego, ale jego prawdziwym i jedynym realnym celem jest przejęcie poparcia dedykowanego Szymonowi Hołowni. Tragifarsa: wszyscy po stronie opozycji obijają się o siebie łowiąc z tego samego akwenu. Atakowanie - w którym dobrze wyszkolony jest komandos z Gdańska - jest teatralne i bardziej przykuwa uwagę elektoratu, o którym mowa. Ma mu zaimponować.


Donald charakteryzuje coś z podwórkowego łobuza, bezczelnego i cynicznego, który promuje się na słabszych i chętnie im dokopuje dworując sobie z nich i ich wyśmiewając. Bez "moherowych beretów", "babć bez dowodu", "wózkowych matek", "nieudaczników, którzy nie wsiedli do pociągu z tabliczką kapitalizm" tego polityka najzwyczajniej nie ma. Chce się wybić na kontraście i rywalizacji z Jarosławem Kaczyńskim, który zręcznie omijał taki pojedynek na osobowości.


Wielu Polakom troszkę zawstydzony przy frazie o nepotyzmie, opanowany, błyskający perłami myśli klasycznej nestor polskiego konserwatyzmu bardziej się podobał, był bardziej autentyczny i … proroczy. Sięgając wzrokiem dużo dalej robił wrażenie, które lider opozycji zepsuł wulgarnym spłaszczaniem przeciwnika. Słysząc z ust Tuska o złu PiS-u Polacy mogli się w duchu zapytywać, czy żyją w tej samej, rozwijającej się, bardziej sprawiedliwej i egalitarnej, dostatniej przestrzeni obywatelskiej co powracający z Zachodu fanatyczny retor. Zażenowanie z tym związane widoczne było u kolegów partyjnych Donalda. Prawdopodobnie opinię tę uważali za przestrzeloną i nie do obrony.


Różnica jakości partyjnej bierze się nie tylko z treści ideowych i programowych – jedna partia jest ojczyźniana, druga aspiruje do powierzchownego blichtru globalistycznego, co przeszkadza jej szczerze i zaangażowanie pilnować interesów polskich. Kaczyński za sprawą osiągniętej spójności ideowej ma zdolność reprodukcyjną, ma duchowe dzieci. W tym sensie Tusk jest bezpłodny, nie ma następców, nikogo kto przeniósłby jego dziedzictwo w przyszłość, bo wizji przyszłości w Platformie po prostu nie ma. Jest za to wielu wilczków, którzy wygryźliby w organizmie partyjnym schedę po Tusku, ale chodzi nie tylko o władzę. Młode pokolenie Platformy Idee praktykuje instrumentalnie, bardziej jako źródło kontroli i powodzenia w medialno-wirtualnym świecie. I niech w tym świecie pozostanie.


Czy karty są w dyspozycji Zjednoczonej Prawicy a opozycja nadal jest reaktywna, odnosi się wyłącznie do działań i słów PiS? Czy goły marketing i kształtowanie wizerunku, które chowają się za wizją dobra, praworządności i uczciwości mogą zastąpić trwałe sukcesy polityczne?


Kto potrafi dynamizować procesy społeczne, transferować wiedzę do polityki i zapewnić konsekwentnie realizowaną, dobrze przygotowaną strategię?

Jesteś na profilu Marcin Stanowiec - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj