Wycieczka po historii kuchni polskiej w książce Łozińskich

2012-12-15 13:56:56

Pszenne rogaliki królowej Jadwigi, obżarstwo Bolesława III Brzeskiego, fajfy dwudziestolecia międzywojennego czy prosiak noworoczny na bankiecie MSZ-u. Słowem najciekawsze anegdotki dotyczące ewolucji tego, co nazywamy dziś polską kuchnią przeczytamy w najnowszej książce państwa Łozińskich. Zapraszam na wycieczkę w przeszłość. Poznawać w jej trakcie będziemy historię i ewolucję tego, co dziś nazywamy kuchnią polską, a naszymi przewodnikami będą Maja i Jan Łozińscy. Samo pojęcie kuchni polskiej dla wielu ludzi jest czymś innym. Nic dziwnego - w przeszłości też tak bywało. Rej sławił kuchnię zwykłego wiejskiego dworu i dla niego była to kuchnia polska. Krytykował jednocześnie możnowładców, którzy przeszczepiając na nasz grunt nowinki kulinarne tworzyli nowe jej oblicze. Dla tych drugich kuchnia Reja nie była zbyt atrakcyjna. Obie jednak strony miały rację i obie tworzyły podwaliny naszej współczesnej kuchni.

Nie zamykaliśmy się na obce smaki, z powodzeniem wprowadzając je na nasze stoły i kultywując jednocześnie tradycyjne potrawy. Osiągnęliśmy w tym niemały sukces. Kawa z polskich dworków, sławiona przez Mickiewicza, czy polski chleb, o którym pisali przybysze z Zachodu, były naprawdę godne uznania.

W XVIII wieku, jeszcze przed wykształceniem się tego, co dziś uznajemy za kuchnię staropolską, udało się pogodzić na królewskim stole baraninę, która była uważana za mięso podlejszego gatunku, z ostrygami. Król sławił kuchnię lekką i smaczną, a moda promowana przez króla przyjmowała się i w innych stanach. Od tej pory kuchnia polska ewoluować będzie w stronę zasady „tanio, szybko, zdrowo”, porzucając sarmackie przyzwyczajenia do wielogodzinnych biesiad i pijatyk.

Samą książkę kończy upadek kuchni polskiej w czasach peerelowskich, spowodowany właśnie specyfiką ustroju. Dzisiaj kuchnia nasza się odradza i co zasługuje na uwagę, zaczyna przeszczepiać na nasz rodzimy grunt potrawy obce.
Zaletą książki Łozinskich jest sam styl pisania. Bogato okraszona wieloma anegdotami i ciekawostkami powoduje, iż czytamy ja jednym tchem. Ilustracje jedynie mogą zachęcić nas do lektury.

Jednak nie same rodzynki tkwią w cieście. Czytelnik wydanej kilka lat temu książki Krystyny Bockenheim „Przy polskim stole” będzie nieco zawiedziony historią polskiego smaku. Zawód ten jednak nie będzie do końca sprawiedliwy. Bockenheim stworzyła bowiem rzecz aspirującą do miana pracy naukowej, czyli do czegoś, co wielu z nas uważa za rzecz mało strawną. Na tym tle więc Łozińscy napisali książkę uniwersalną. Taką, którą z przyjemnością przeczyta i pracownik naukowy uniwersytetu i gospodyni domowa. I ta uniwersalność szczególnie jest cenna.

http://www.wiadomosci24.pl/rejestracja/" rel="external">Zarejestruj się i napisz artykuł
https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts" rel="external">Znajdź nas na Google+

Jesteś na profilu Adam Kraszewski - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj