Dodaj zdjęcie profilowe

avatarStefan Górawski

Polska
Urodziłem się dość dawno, ponad pół wieku temu. Piszę, od kiedy pamiętam, przez wiele lat także wiersze, opowiadania i felietony. Jeszcze nie uwierzyłem, że jestem artystą, i dlatego właśnie wierzę, że to, co najlepsze, dopiero napiszę.

Zezem z półobrotu, czyli demokracja plus, demokracja minus

2018-04-25 23:07:49

Dotychczas istotą demokracji wydawała się zasada, że każdy obywatel ma jeden, tyle samo ważący głos. Mylne i przestarzałe przekonanie! Po zrównaniu praw wyborczych kobiet i mężczyzn, ktoś wreszcie upomniał się o nieletnich i milusińskich. Tym samym powiedzenie „dzieci i ryby głosu nie mają” może odejść do lamusa, bo nasze pociechy cieszyć się będą takimi samymi uprawnieniami, jakie przysługują dorosłym. Ryby jeszcze poczekają.

Kolejny Przewrót Kopernikański
Na polskiej ziemi budzi się następny przewrót kopernikański, tyle że nie dotyczy astronomii, a życia społecznego. Zgłoszona przez wicepremiera rządu RP propozycja uprawnień wyborczych dla nieletnich jest bowiem milowym krokiem w rozwoju demokracji. Sprawę świetnie i obrazowo wytłumaczył w studiu telewizyjnym wiceprzewodniczący partii Porozumienie, przyrównując tę inicjatywę do dawnej walki kobiet o prawa wyborcze. Nie zrozumiałem dokładnie, czy znaczy to, iż polityk stawia na tym samym poziomie świadomość dajmy na to dwulatka i dorosłej kobiety, czy tylko tak mu się rypło. Ale porzućmy taką dociekliwość, wszak najważniejsza pozostaje idea. Wiemy już, jak rozstrzygnąć dylemat, kiedy rodzice mają skrajnie różne poglądy: na każde dziecko zarówno ojciec i matka będą mieli tzw. mały głos (1/2 dorosłego). Słyszałem to na własne uszy z własnych ust w/w dżentelmena! Pięknie i ślicznie, ale co w sytuacji, kiedy ojciec nieznany albo w toku sprawa o zaprzeczenia/ustalenie ojcostwa? I od którego miesiąca życia młody obywatel Rzeczypospolitej może decydować o losach ojczyzny? Bo jeśli dajmy na to przyznamy głos siedmiomiesięcznemu wcześniakowi, to jak potraktować kobietę w ośmiomiesięcznej ciąży? Desperacja ludzka nie zna granic, a nuż przyjdzie komuś do głowy – dla uzyskania małego, acz niekiedy bardzo ważnego głosu – sztuczne wywołanie porodu?! A co z dziećmi pozbawionymi czasowo prawnych opiekunów? Nie dość, że doświadczone przez los, to jeszcze bez prawa decydowania o losach kraju? A zarodki in vitro czym są gorsze?

Bądźmy odważni śmiałością wyzwań!!
Ale takie zagwozdki to pikuś, powiedziałbym nawet mały pikuś. O swoje mogą bowiem upomnieć się jeszcze inni: płacący wyższe podatki, obszarnicy, rodacy z ponadprzeciętną IQ, posiadający tytuły naukowe, członkowie partii sprawującej przewodnią rolę, funkcjonujący w szkodliwych albo szczególnie stresujących warunkach… Ale nie mnóżmy trudności. Odwrotnie! Przeprowadźmy odważną szarzę, powtórzmy (polityczną) Somosierrę ku chwale współczesnych i przyszłych pokoleń!!! Niech o nas mówią na świecie! Bądźmy odważni śmiałością wyzwań!!Osobiście sprawę załatwiłbym hurtem, gardząc ewolucyjnymi zmianami, a drogą rewolucyjnych zmian wyborczych zasad! Połączyłbym to z dekomunizacją, deplatformizacją i depeeselizacją i deeseldelizacją. Ale wracam do uprawnień wyborczych. Sprawę załatwiłoby ustalenie taryfikatora głosów, tzw. obywatelopunktów (skrócie obpkt.) przysługujących poszczególnych osobnikom rasy polskiej (lub mieszanej) upoważnionym do głosowania. Wiem, to przypomina trochę kastowość, ale jest to kastowość prawa i sprawiedliwa.
Niewielki fragment takiego taryfikatora mógłby wyglądać przykładowo tak:

I. TARYFA PODSTAWOWA I WYJŚCIOWA:
Polak standard – 1.00 obywatelopunkt na człowieka
Kryteria: IQ w przedziale 68-110 pkt., dorosłe dzieci, poglądy zgodne ze wskazanymi. Krótko mówiąc szara masa.

II. TARYFA POLAK DEMOKRACJA PLUS:

1. Polak z IQ poniżej 60 pkt. – 1.5 obywatelopunkt
Chodzi o wyrównanie szans, coś na wzór niegdysiejszych punktów za pochodzenie

2. Polak prawdziwy – 2 obywatelopunkty
Certyfikat „prawdziwego Polaka” przyznawałyby Społeczne Komisje Taryfikacyjne, powoływane, inspirowane i nadzorowane przez ministra sprawiedliwości. Podstawowym kryterium byłyby oczywiście wyznawane wartości i czystość. Obywatelska czystość.

3. Obywatele dzieciaci – wielkość własna i suma obywatelopunktów posiadanych i dzieci
Taryfa osobista + połowa wartości za dziecko przez siebie spłodzone i urodzone albo oczekujące na urodzenie. Rodzicowi z certyfikatem Prawdziwego Polaka przysługiwałby zatem dodatkowy 1 obpkt (drugiemu w zależności do jakiej kasty przynależy).

Przykład: Rodzina składa się z męża i żony oraz trójki dzieci. Mąż jest prawdziwym Polakiem, zatem przysługują mu dwa obpkt, ale żona, była działaczka SLD (zdarzają się takie nieszczęścia!) po deeseldelizacji ma tylko 0.75 obpkt. Rodzice dysponują więc 2.75 obywatelopunktami. Teraz za dzieci. Ojciec: ½ normy własnej na każde dziecko, co daje dodatkowe 3 obpkt; matka: ½ normy własnej na każde dziecko, czyli razem 1.125 obpkt. W sumie głosowanie takiej rodziny miałoby siłę 6.875 obpkt. A gdyby oboje należeli do najbardziej uprzywilejowanych, ich uprawnienia równoważyły głosy 40. zdeplatformowanych singli nieciężarnych.
I warto byłoby politykom dbać o rodzinę? Pewnie, że tak!

III. TARYFA POLAK DEMOKRACJA MINUS

1. Polak pochodzenia niepolskiego i niewłaściwej proweniencji – 0.75 obywatelopunktu
Innostrańcy, innowiercy, ateiści, zasymilowani uchodźcy, mniejszości seksualne.

2. Polak zdekomunizowany, zdepeeselowany i zdeeseldowany – 0.75 obywatelopunktu
Elita przedostatniego ustroju i postprzedostatniego.

3. Polak zdeplatformowany – 0.25 obywatelopunktu
Elita ostatniego ustroju.

Przykład:
Uchodźca z Ukrainy otrzymuje nasze obywatelstwo i żeni się z Polką podlegającą w momencie zajścia w ciążę deplatformizacji, po czym rodzi im się troje dzieci. Sprawę wyjaśnia proste równanie: 0.75 + 0,25 + 3(0.75:2) + 3(0.25:2). Zachowując kolejność działań wychodzi nam, że taka rodzina dysponuje przy urnie siłą 2.5 obywatelopunktu, czyli równoznaczną z lesbijką w ciąży mnogiej (bliźniaczej) wychowującą już samotnie trójkę dzieci albo zamężną Polką standard w ciąży z trojaczkami. Ma też o jeden punkt mniej od Polki prawdziwej w ciąży solowej.
Działa na wyobraźnię? Działa! Oczywiście wiele spraw należałoby jeszcze dopracować, ale nie takie rzeczy w 24 godziny potrafimy zrobić!
Taki taryfikator podlegałby oczywiście modyfikacji, zwycięzcy każdych kolejnych wyborów wprowadzaliby poprawki, skutkujące przesunięciami w kastach wyborczych. Po kolejnych wyborach lud być może upomni się o depisalizację itepe, itede.

I serio na koniec.
Nie ma całkiem bezmyślnych ludzi, czasami mają po prostu słabsze momenty: stres, wyczerpanie, niewyspanie, przepracowanie, meteopatia, dolegliwość „after day”... Bzdurzyć ludzką jest rzeczą. Zatem i wybaczać trzeba. Także tym z Partii Nieporozumie… Eeee… Porozumienie, chciałem napisać.

Jesteś na profilu Stefan Górawski - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj