Polska jest rzadkim krajem Europy, w którym nie ma ustawy o in vitro. Minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin, jeden z głównych hamulcowych Platformy w sprawie tej ustawy, nagle stał się niecierpliwy z powodu jej braku. W programie radiowym "Sygnały Dnia" Polskiego Radia, stwierdził, że "polska klasa polityczna od 20 lat chowa głowę w piasek i nie ma odwagi na to, żeby wprowadzić jakiekolwiek rozwiązania prawne dotyczące dosłownie życia i śmierci" – czytamy w serwisie polskieradio.pl.
Nie mogą i nie powinny to być "jakiekolwiek rozwiązania prawne", bo Polskę stać na odważne, nowoczesne - takie rozwiązania, które będą do przyjęcia przez większość społeczeństwa, zwłaszcza większość kobiet, których w pierwszej kolejności ustawa ta ma dotyczyć. Powinny też być "skrojone" na miarę współczesnej cywilizacji Europy i świata. Nie mogą zaś pod żadnym względem stać się wynikiem nacisków hierarchów Kościoła katolickiego, który robi wszystko w swoich teoriach i głoszonych słowach, aby kobieta-matka była całym wielkim złem w tej ustawie, a "dzieci z próbówki" przedmiotem wyklęcia z religii, społeczeństwa i świata żywych.
"To jest po prostu tchórzostwo"
Minister Jarosław Gowin, obwiniając polityków za brak ustawy in vitro, zauważył, że "to jest po prostu tchórzostwo". Ich tchórzostwo – dodajmy. Zapytany w radiu o finał in vitro w Polsce, minister Gowin przyznał, że nie ma pewności, czy w tej kadencji parlamentu politycy dogadają się i dojdą do jakichś rozwiązań. Zdaniem ministra, gdyby to udało się - to zapewne byłby końcowy wybór między projektem pani poseł Kidawy-Błońskiej, a – jak to ujął - "wokół mojego projektu". Dodał, że "te skrajności z lewej i prawej strony, odpadną".
Mówiąc o tchórzostwie polityków zauważył, że jego zdaniem każde rozwiązania w tej sprawie, zawsze będą niepopularne, gdyż będą dzieliły polskie społeczeństwo. Ale – jak podkreślił - nie można tolerować sytuacji, w której w tak ważnej dziedzinie, Polska nie ma przepisów prawnych. W wyniku tego, w naszych klinikach in vitro "dzieją się rzeczy cudowne, bo jak się rodzi dziecko, to jest to zawsze cud". Ale też, jego zdaniem, dzieją się "rzeczy potworne". Jakie? A takie, że ludzkie zarodki "są poddawane jakimś niehumanitarnym eksperymentom naukowym, handluje się nimi, niszczy się je". "Ja bym chciał zachować to, co cudowne, a zapobiec temu, co potworne" - wyjaśnił.
Tylko dla małżeństw czy dla nikogo?
W Sejmie jest obecnie kilka projektów ustawy dotyczącej in vitro, m.in. dwa projekty PO, w tym jeden posła, Jarosława Gowina. Przewiduje on stosowanie zapłodnienia metodą in vitro tylko w przypadku małżeństwa i wprowadza zakaz zamrażania zarodków. Natomiast posłanka, Małgorzata Kidawa-Błońska, proponuje rozwiązanie bardziej liberalne, dopuszczające zamrażanie.
Są też projekty pozostałych klubów: SLD, Ruchu Palikota, Solidarnej Polski oraz dwa Prawa i Sprawiedliwości. Oba projekty PiS, firmowane przez lekarza, posła Bolesława Piechę, przewidują całkowity, bezwzględny i restrykcyjny zakaz stosowania metody in vitro, i proponują za takie zapłodnienie kary więzienia do dwóch a nawet pięciu lat. Po fali krytyki, jaka spadła na PiS za te rozwiązania, wychodzą z jego środowiska sygnały, że partia jest skłonna od nich odstąpić.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ogólnie przyznał, że karanie za in vitro stoi poza granicami absurdu. A ekspert od spraw zdrowia, zdziwiony takim projektem, stwierdził, że nawet w skrajnie fundamentalnym islamie ta metoda jest dozwolona.
Niepłodność jako choroba społeczna
Światowa Organizacja Zdrowia uznała niepłodność chorobą społeczną. Leczenie tej choroby – jak gruźlicy czy raka - jest obowiązkiem każdego na świecie państwa. "In vitro jest jedną z metod leczenia niepłodności" - mówiła na konferencji prasowej w Sejmie, uroposłanka SLD Joanna Senyszyn – podaje polskatimes.pl.
Europosłanka przypomniała, że w Polsce na niepłodność cierpi ponad pół miliona kobiet, czyli milion związków małżeńskich. Jak zauważyła pani europoseł, w naszym kraju jest leczenie in vitro, ale bardzo kosztowne, "więc dostępne jedynie dla tych, którzy mają pieniądze".
Joanna Senyszyn podkreśliła, że w większości krajów Europy zapłodnienie in vitro jest finansowane przez budżet państwa. Dodajmy, że spośród 27 państw Unii Europejskiej, dotychczas ustawowej regulacji prawnej w sprawie stosowania metody in vitro nie mają: Polska, Andora, Cypr, Rumunia i Serbia.
Zwracać się do NFZ, a z odwołaniem – do sądu
W ocenie europosłanki, najlepszym rozwiązaniem dla par zainteresowanych pomocą, jest formalne zwracanie się do Narodowego Funduszu Zdrowia o finansowanie metody zapłodnienia in vitro. "A jeśli ktoś otrzyma odmowę, zaskarżyć taką decyzję do sądu, bo jest to sprzeczne z art. 68 Konstytucji" - podkreśliła pani Senyszyn.
Przypomnijmy, że art. 68 ustawy zasadniczej, czyli Konstytucji RP stwierdza m.in., że "każdy ma prawo do ochrony zdrowia", a ponadto "obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych".
W większości państw unijnych, instytucje publiczne pokrywają koszty zapłodnienia pozaustrojową metodą, in vitro. Pełne, czyli w stu procentach ich pokrycie, obowiązuje w: Belgii, Danii, Francji, Grecji i we Włoszech. Natomiast w stu procentach koszt tego zabiegu pokrywają sami pacjenci dwóch krajów spoza UE - Szwajcarii i Gruzji. W innych krajach Europy państwo pokrywa - od 25 do 70 proc. kosztów in vitro.
Stanisław Cybruch
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?