Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Minister Kalemba: "Wykorzystamy całą procedurę odwoławczą"

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikipedia, Autor: Boston9
Polacy czuli wielką radość, gdy premier informował, że wywalczył w Brukseli 400 mln na rozwój Polski, do roku 2020. Dziś czujemy straszny zawód, bo trzeba zwrócić 80 milionów. Zrzucimy się wszyscy pospołu, aby oddać to, co żąda Bruksela.

Był czas, kiedy słyszeliśmy od naszych rządzących, chwalebne i godne mocnego przyklaśnięcia naszej ekipie, zdobycie w zwycięskich i wyczerpujących negocjacjach w Brukseli, wysokiej kwoty 400 mln na rozwój Polski, w latach 2014-2020. Wtedy prezes Kaczyński zarzucał premierowi Tuskowi, że załatwił zbyt małą kwotę na rolnictwo, bo polskim rolnikom należy się więcej.

Teraz musimy bardzo dużo oddać. Prezes PiS siedzi cicho. Nic dziwnego – według rzecznika partii – szykuje się do przejęcia władzy w Polsce. Nim ją zdobędzie, usłyszy zapewne jeszcze nie jeden raz, że ma również swój "wkład" w dzieło wymuszenia przez KE, zwrotu 80 mln euro, przyznanych polskim rolnikom.

Spór dotyczy "nawet miliarda euro"

Minister rolnictwa Stanisław Kalemba, wrzuca na ruszt gorącej dyskusji i fali krytyki polityków opozycji, kierowanej pod adresem rządu: możemy stracić jeszcze nawet miliard euro dotacji unijnych w rolnictwie. Czy to znaczy, że po woli zaczniemy zwracać wszystko to, co w okresie 10 lat otrzymaliśmy z brukselskiej kasy? Zapewne tak źle nie będzie. Jednak to, co się teraz dzieje z walką o 80 mln euro, nie świadczy zbyt dobrze o urzędnikach ekip rządzących i o rządach kilku ekip.

Zwrot przez Polskę 80 milionów euro dotacji na rolnictwo, może być "wierzchołkiem góry lodowej" – ostrzega minister Kalemba. I otwarcie przyznaje, że obecnie rząd Tuska spiera się z Komisją Europejską "o fundusze sięgające nawet miliarda euro", o czym donosi Bankier.pl.

Na początku maja 2013 r. biurokracja w Brukseli nakazała Polsce zwrócić 80 milionów euro, bo uznała, że niedostatecznie kontrolowano u nas wnioski o przyznanie wsparcia z unijnych funduszy, rolnym gospodarstwom niskotowarowym. Dodajmy - takim, których roczny dochód nie przekracza 20 tysięcy złotych.

Minister znał wcześniej groźbę utraty 80 milionów

Minister Stanisław Kalemba, na konferencji prasowej w Sejmie, przyznał, że kierowany przez niego resort, toczy spory z urzędnikami w Brukseli, o kwoty o wiele większe niż 80 mln euro. Dotyczy to kilkanaście postępowań. A suma wniosków spornych, które się rozgrywają w trybie odwoławczym, "nie przekracza miliarda euro". Jednak – jak przyznał minister - w latach 2002-2013, Polska wykorzystała około 160 miliardów złotych przekazanych z Brukseli.

Minister Kalemba przekonywał też dziennikarzy, że dotychczas Polska robiła wszystko, aby nie stracić unijnych funduszy. Powtórzył kolejny raz, że spór zakończy się w Trybunale Sprawiedliwości, bo rząd polski zamierza bronić unijnego programu wsparcia dla małych gospodarstw i chce zaskarżyć decyzję Komisji Europejskiej.

Stanisław Kalemba przyznał również, że już przed dwoma laty, ówczesny minister rolnictwa Marek Sawicki z PSL, wiedział o zastrzeżeniach Brukseli wobec Polski i groźbie utraty 80 milionów euro. Nie ujawnił, jakie kroki podjął ówczesny minister, w kierunku ochrony ewentualnie zagrożonych milionów euro.

Kontrole? "To Polska to realizowała"

Wtedy, kiedy KE zwróciła uwagę, w jaki sposób powinny być prowadzone kontrole wykorzystania środków unijnych, "to Polska to realizowała". Dlatego – jak mówił w TVP Info, w programie "Minęła dwudziesta", minister Kalemba - "stoimy na stanowisku, że jednak realizowaliśmy ten program zgodnie z przepisami UE i będziemy się odwoływali; uważam, że w dużej części skutecznie", czytamy w TVP Info - Wykorzystamy całą procedurę. Zapewnił, że w czasie odwołania, w pełni "wykorzystamy całą dostępną procedurę".

Zdaniem ministra, "w zasadzie w 2009 roku Komisja Europejska zdecydowała, co do wysokości kary". "Była podana Polsce 16 czerwca 2011 roku" - przyznaje. "A cała procedura trwała. Wnioski były przyjmowane w latach 2005 – 2007. Zdaniem Komisji tutaj zostało popełnionych najwięcej błędów, jeżeli chodzi o wstępną kontrolę, weryfikację i podpisywanie czy zatwierdzanie biznesplanów" – wyjaśnia minister. I dodaje: Natomiast po trzech latach była przeprowadzona kontrola. Taki był obowiązek Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR).

Na tym koniec wyjaśniania procedury postępowania biurokracji ARiMR, i ani słowa o podjętych ewentualnych działaniach urzędników resortu. Można, zatem słusznie domyślać się, że żadnych kontroli ministerialnych nie było, a prowadzone przez pracowników ARiMR mogły być powierzchowne, lub tylko na papierze.

Minister próbuje tutaj delikatnie zaczepić kogoś odpowiedzialnego z wysokiej "góry", ale robi to tak subtelnie, że aż razi jego lęk przed tym, by przypadkiem "góra" nie zawaliła się jemu na głowę. Mówi, więc w TVP Info: i wtedy te gospodarstwa, które spełniały warunki, otrzymały jeszcze dodatkowe finansowanie. Natomiast zastrzeżenia są, co do weryfikacji, systemu szkoleń, które było ośmiogodzinne i oczywiście systemu kontroli. Natomiast, kiedy KE zwróciła uwagę, w jaki sposób powinny być prowadzone kontrole to Polska to realizowała.

Minister Kalemba przekonywał w TVP Info

Trudno nie zauważyć, jak bardzo zależy ministrowi na tym, aby wybłyszczyć zalety biurokratycznego "systemu kontroli" (zapewne resortowej) i "systemu szkoleń", który bez czepiania się, powinniśmy traktować w tym całym bałaganie za najważniejszy. W każdym razie wydaje się, że minister tak to właśnie traktuje. Dlatego – mówi w TVP - "stoimy na stanowisku, że jednak realizowaliśmy ten program zgodnie z przepisami UE i będziemy się odwoływali; uważam, że w dużej części skutecznie".

Minister Kalemba przekonywał ponadto, w TVP Info, iż "strona polska od początku stoi na swoim stanowisku". A na czyim ma stać, chciałoby się zapytać, lecz byłoby to co najmniej nie na miejscu pytanie. W kolejnym zdaniu mamy wyjaśnienie, gdzie w tym czasie stoi Komisja Europejska, gdy chodzi o stanowisko w przedmiotowej sprawie. Otóż, gdy strona polska stoi na swoim stanowisku, to "jest ono odmienne od stanowiska Komisji Europejskiej" - słyszymy.

Dalej pan minister Kalemba zapewnia: Procedura trwa. 23 kwietnia Polska oprotestowała to stanowisko. Natomiast Komisja Europejska podjęła decyzję, i od niej będziemy się bardzo mocno odwoływać. Mamy na to argumenty. Wykorzystamy całą procedurę – zapowiedział i wielokrotnie zapewniał minister.

Jedno w tym wszystkim jest pewne: rolnicy, w związku z potrzebą zwrotu przez Polskę, do kasy unijnej nienależnych 80 mln euro, mogą spać spokojnie. Nikt im nie będzie wydzierał pobranych pieniędzy z Brukseli. Nie może jednak – w przeciwieństwie do rolników - mieć spokoju minister finansów. Te 80 milionów euro, jeżeli przyjdzie termin spłaty, będzie musiał wyjąć z kasy budżetu państwa Jacek Rostowski i wpłacić. Problem w tym, skąd je weźmie, skoro kasa pusta, a jej dno ma ogromną dziurę.

Stanisław Cybruch

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto