.... Chwilę później miał złożyć wnioski o ukaranie przez komisję polityków PiS - Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Beaty Kempy i Krzysztofa Sońty - za - obraźliwe, zdaniem Platformy - wypowiedzi pod adresem polskich władz dot. katastrofy smoleńskiej.”
Tak brzmi oświadczenie przedstawiciela PO w czasie konferencji prasowej i muszę stwierdzić, że słuchałam tego z satysfakcją.
PiS uważa, że słowa premiera Tuska o tym , iż „nie wszyscy na pewno chcą ujawnienia prawdy” są obraźliwe: a więc ktoś jednak tę ewentualna intencję przypisał sobie i poczuł się obrażony na zasadzie „uderz w stół, a nożyce się odezwą”.
Jeśli bowiem premier pozwolił sobie na takie stwierdzenie - musi być coś na rzeczy; nasza wiedza nie sięga rejonów śledztwa, znanych premierowi, dlatego takie rozumowanie narzuca się samo.
Biorąc rzecz od drugiej strony: jeżeli w czasie obrad Sejmu, w czasie przeznaczonym na zadawanie pytań - organizuje się hucpę polityczną, która ma na celu sponiewieranie premiera i oficjalne oskarżenie Go o zdradę narodową - to jest to czas na adekwatną reakcję ze strony rządu. Nawiasem mówiąc, aż dziwne, że tak długo na to czekaliśmy; „występy” osób, które PO zaskarża do komisji etyki są bowiem świadectwem nieumiarkowana w chamstwie, oraz bezprzykładnym rzucaniem słowami, za które idzie się pod sąd.
Oskarżanie o zdradę narodową tak się bowiem kwalifikuje, bo nie ma cięższego oskarżenia, którym można rzucić w twarz obywatelowi, nie mówiąc już o premierze kraju. To musi być udokumentowane i udowodnione. Na tego rodzaju inwektywy, puszczane w obieg w trakcie oficjalnie uprawianej działalności politycznej, a mające w rezultacie doprowadzić do obalenia
rządu (przecież i takie hasła padają) pozwalają sobie towarzysze partyjni człowieka, który siedząc na trumnie swego brata, usiłuje dorwać się za wszelką cenę do władzy, deprecjonując w opinii publicznej zarówno prezydenta, jak i premiera kraju.
Niektórzy przypisują temu człowiekowi niezwykłą inteligencję, a ja mam tu wątpliwości: analityczny umysł każe przewidywać kilka ruchów do przodu. Pan Kaczyński przewiduje tylko co by było, a czego by nie było - gdyby został premierem (a zapewne równocześnie prezydentem, bo któż jak nie on?).
Nie przewiduje jednak, że ta część społeczeństwa, która nie wyraziłaby zgody na jego rządy - potraktowałaby go wkrótce tak samo, jak on teraz traktuje władze swojego państwa. A może - tego nie wiemy - to państwo też nie jest jego tak, jak nie jego jest premier i prezydent?
W takim przypadku pozostaje powiedzieć - „idźże tedy koziołeczku, szukać swego Pacanowa”. I zabierz ze sobą do podawania herbaty tę osobę, której komuna zapewniła w poprzednim pokoleniu naukę czytania i pisania, ale nie zdążyła wyrobić u niej kindersztuby, bo do tego potrzebne jest kilka pokoleń poza maglem.
Jeśli ktoś w tym momencie wzniesie okrzyk oburzenia, że marszałek Niesiołowski prowadził część obrad nieszczęsnego posiedzenia Sejmu, przerywając po minucie skandaliczny bełkot prezesowych przydupasów - odpowiadam: dobrze zrobił. Tak trzymać; minuta ma 60 sekund i basta. Jeśli nie potrafisz jeden z drugim zadać pytania w tym czasie, to znaczy, że wychodzisz na mównicę, aby robić zadymę. Nie za to wam „panowie” posłowie płacimy.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?