Jak co roku obóz wolnościowy organizował swój pochód . Umawialiśmy się pod bramą Stoczni Warskiego ( tak się wówczas nazywała).
Zaopatrzeni w transparenty, flagi narodowe, gadżety związkowe ruszamy w kierunku centrum. Śpiewy, okrzyki, radość, nadzieja. Po przejściu ul Dubois napotkaliśmy pierwsze oddziały milicji. Tzw "pokaz sił". Sznurem stało kilkanaście" dyskotek "i (na każdym rogu)samochody zapatrzone w armatki wodne.
O zomowcach i ormowcach nie wspomnę. Już wtedy zaczął się szturm i rozpędzanie pochodu. Rozbiegliśmy się w kilku kierunkach. Naszym celem było przejście (wkręcenie) w pochodzie oficjalnym przed trybuną.
Spora nasz grupa z flagami Solidarności i narodowymi dotarła między budynkami ul Gontyny w okolice Zakładów "Dana". Około 300 m dalej stała trybuna, a na niej włodarze miasta i przedstawiciele komitetu wojewódzkiego PZPR.
Przedarliśmy się przez kordony milicji. Siły porządkowe były bezradne. Każda interwencja zagrażała uczestnikom pochodu oficjalnego. Wmieszaliśmy się w pochód ... I tak ....z okrzykami Solidarność, Solidarność , nie ma wolności bez Solidarności, palce uniesione w kształcie litery V, przeszliśmy przed nosem oficjeli na trybunie.
Miny mieli nieziemskie, konsternacja. Pochód kończył się w okolicach Kaskady. Musieliśmy zwijać sztandary. Od milicji się roiło. To był 1 Maj, który zapadł mi w pamięci na całe życie. Towarzyszył mi synek Arek, to była dla niego lekcja historii.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?