Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mój pradziadek ratował całe rodziny przed zagładą w obozie

Redakcja
Oświęcim
Oświęcim
Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat. Postawa mojego pradziadka i innych wspaniałych ludzi podczas okupacji hitlerowskiej świadczy o tym najlepiej.

Oświęcim. Druga wojna światowa. Pięcioletni chłopiec bawi się w żołnierza. Rzuca kamieniami w wyznaczone przez siebie obiekty. Nagle trzask. Malec uderza kamieniem prosto w szybkę samochodu gestapo rozbijając ją. Drzwi się otwierają i wychodzi z auta masywnie zbudowany mężczyzna w ciemnym mundurze. Oficer SS. Prosi chłopca o ponowne uderzenie w szybę. Dziecko nie trafia. Niemiec prosi o adres zamieszkania. Przerażony pięciolatek pokazuje oficerom dom. Niemcy wpadają do mieszkania, policzkując kilka razy ojca dziecka. Zakazują wychodzić z domu. Rodzina zamiera. Strach o życie. W głowie jedna myśl: wezmą nas do obozu. Niemcy wracają po chwili z workiem cukierków i wręczają go malcowi. - Będziesz dobrym żołnierzem. Masz celne uderzenie - chwalą chłopca po niemiecku i wychodzą. Gdyby gestapowcy wiedzieli, że ojciec malca systematycznie pomaga więźniom w ucieczce z KL Auschwitz, zabiliby całą rodzinę.

Grać na nosie hitlerowcom

Historię tę znam z opowieści mojej babci - Anny, która do tej pory podchodzi do niej z dużym ładunkiem emocjonalnym. Małym chłopcem był mój wujek. Ojcem, mój nieżyjący już pradziadek, Józef Wanat, który całe swe życie poświęcał innym. Pradziadek był kolejarzem, ale podczas wojny nie pracował w zawodzie. Był idealistą z niezłomnym charakterem i twardymi zasadami moralnymi. Nie mógł patrzeć na cierpienie. Nie oszczędzał się. Podczas wojny pomagał Żydom i innym nacjom uniknąć tragicznego losu. Wyrzucał z pociągów nieraz całe rodziny. Podczas kolejnych transportów wraz z kilkoma kolegami robili przysłowiowe "zadymy". Nie wiem czego używali, bo się na tym nie znam. W każdym razie gestapowcy zatrzymywali pociąg, bo przed oczami widzieli tylko mgłę. Pradziadek wykorzystywał tę chwilę nieuwagi wiele razy, otwierał drzwi załadowanego ludźmi pociągu i pomagał im w ucieczce. Więźniów ukrywał po piwnicach domów. Ludzie w czasie wojny bardzo sobie pomagali. Mieszkańcy Oświęcimia solidaryzowali się. W piwnicy u pradziadka ukrywano nieraz całe rodziny. Podczas rewizji hitlerowców i przeszukań zasypywali więźniów węglem i ziemniakami. Nigdy żaden Niemiec nie wykrył prawdy. Pradziadek wiele miał do stracenia. Młoda żona i czworo małych dzieci na utrzymaniu. A mimo to nie bał się ryzyka. Powtarzał zawsze, że tak trzeba. Nie wiem ilu więźniów pradziadek uratował. Nie pytałam o to. Ale czy to ważne? Jego postawa napiera mnie dumą. Według Talmudu: "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat". Dla wielu rodzin odzyskanie zaginionego członka rodziny, ojca, matki, córki niemal graniczyło z cudem. Gdyby nie mój pradziadek i inni wspaniali ludzie, te rodziny byłyby osierocone. Nocami wraz z grupką przyjaciół i innymi mieszkańcami podkradał się do obozu dostarczając jedzenie. Aż dziw, że tak wyczuleni gestapowcy nie połapali się mając pod swym nosem grupkę młodych mężczyzn. Widać nie zawsze byli wyjątkowo czujni. Dzięki odważnym oświęcimianom wiele rodzin się połączyło.

Zapomniani bohaterowie

Zdarzało się, że ucieczki więźniów z samego obozu organizowane były przy ścisłej współpracy z członkami przyobozowego ruchu oporu. Uciekinierów przy pomocy miejscowej ludności przerzucano w bezpieczniejsze rejony, z dala od obozu, gdzie zapewniano im schronienie lub umożliwiano wstąpienie do oddziałów partyzanckich. Polacy organizowali konspiracyjne punkty dożywiania dla więźniów pracujących poza obozem, pośredniczyli w ich tajnej korespondencji z rodzinami, dostarczali lekarstwa i ciepłą odzież. Mojego pradziadka wielokrotnie bito i torturowano, by wskazał rodziny, które ukrywały Żydów. Nie ugiął się. Ale mój pradziadek nie był przecież wyjątkiem. Ludzi dobrej woli było wielu. Ci zwykli prości ludzie, dla których honor, patriotyzm, ojczyzna i rodzina były priorytetem, byli bohaterami. Pomagali jak umieli nie zważając na ryzyko i śmierć. Być może nawet nie zdawali sobie sprawy ze swej odwagi i poświęcenia. Wielu oświęcimian pomagało anonimowo. Nigdy już nie poznamy ich nazwisk. Ale nie można pozwolić na to, by świat zapomniał o ich postawie. Po wyzwoleniu Oświęcimia w 1945 r. dzielili się tym co mieli nawzajem. Nie było ważne czy pomagają Polakom, Żydom, Rosjanom, Francuzom czy Romom. Wszystkich łączyła jedna wspólna idea. Pomagały również dzieci.

Nie dajmy się antypolskiej propagandzie

Dlatego dziś słysząc o tym, jak mało Polacy zrobili podczas wojny dla Żydów, zapewne wielu oświęcimianom się serce kraje. A ci co odeszli już z tego świata zapewne przewracają się w grobach. Niektórzy bohaterowie może żyją do dziś i pamiętają z jakim poświeceniem ratowali więźniów i ryzykowali własnym życiem. A tu taka spotyka ich nagroda. Obłuda mediów, domniemany antysemityzm, chichot historii, ironia losu. Nie twierdzę, iż nie było ludzi czyniącym innym krzywdę. Pokazuję tylko drugą stronę medalu, tę szlachetną. Nie można wrzucać ludzi do jednego worka. Pokazując i nagłaśniając niechlubne karty naszej historii, warto pamiętać o tych wspaniałych ludziach i wydarzeniach. Są one bowiem dla nas powodem do dumy. Nic nie jest tylko białe i czarne. Warto również dodać iż spośród ponad 20 tys. uhonorowanych medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata (stan z 1 stycznia 2006 roku) ponad 1/4 stanowią Polacy, bo ok. 5941 osób. Polaków jest najwięcej wśród przedstawicieli 27 państw.

Przydatne linki:

http://www.auschwitzmemento.pl/

http://www.chsro.pl/

http://www.auschwitz-muzeum.oswiecim.pl/

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto