Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mój stosunek do obecnej rzeczywistości

Tadeusz Śledziewski
Tadeusz Śledziewski
Czasem i zwykły człowiek odczuwa potrzebę odreagowania. Czynię to z ochotą. Mnie przynosi ulgę pisanie. Traktuję to, jakbym się wypowiadał przed gronem, przychylnych mi słuchaczy. Trafiła się okazja, że może ktoś to przeczyta.

Długo wojowałem z tym – jakby to powiedział Herbert - swoim Cogito, zanim zwyciężyło przekonanie, aby napisać. (Nie wiem tylko, kto kogo zwyciężył. Ja jego, czy On mnie. Zrezygnuję z dociekania i pozostawię to bez odpowiedzi. Co za różnica, przecież On jest we mnie a Ja w nim. Zresztą. Tak by to już nic nie zmieniło.)

Wiele racji przeciwnych temu postanowieniu tkwiło w tym gdy stawiałem pytanie: o czym chcę napisać? Co poruszyć? Co piętnować? Z kim i z czym wojować? – Tych „Wiatraków” w naszych czasach namnożyła się przeogromna ilość. Nie wiadomo który zaatakować. A może nie atakować? – To atakowanie to przecież jeden z „Wiatraków”. Ja nie mogę być do nich podobny. Ja mam z nimi wojować. I znów to wojowanie wdarło się do moich poczynań. Co zrobić, żeby się pozbyć wszelkiego rodzaju wojowania, ataków, napadów itp.? – Dla uzmysłowienia wszem i wobec, krzyknę i to głośno: Nienawidzę Wszelkiej Przemocy!

Ja chcę tylko podzielić się swoimi spostrzeżeniami i nie będę, jakby się wydawało – wojował z „Wiatrakami”.

Moje pierwsze spostrzeżenie: - te „Wiatraki” to wcale nie wyimaginowani przeciwnicy wytworzeni przez chorą wyobraźnię błędnego rycerza. Ja bym ,nieśmiało trochę inaczej zinterpretował a może odsłonił prawdziwe obiekty, którym wielki Cervantes nadał miano wiatraków. Co by tak szanowni Państwo powiedzieli, gdybym powiedział, że te wiatraki to nasze ludzkie wady, słabości, przywary. Choćby takie, jak zwyczajna podłość, zarozumiałość, pycha, pogarda, przemoc, nienawiść, agresja, chciwość, pazerność, żądza władzy, niesprawiedliwość i wiele innych cech nie wspominając głupoty, za przyczyną których nabrzmiewają wrzody krzywd, poniżenia, cierpienia. Aby rozlać się buntem, powstaniem czy rewolucją. W następstwie których stworzony zostanie totalitarny system, jedynie sprawiedliwy, jedynie słuszny. Po to tylko, aby ludzie ponownie przeciwko niemu się buntowali.

W konsekwencji wychodzi na to, że jedno i drugie jest nie dobre. Ale oto spod horyzontu wyłania się nowa konstelacja: Demokracja. Niby- znów – najdoskonalsza. Gdy jednak pogrzebiemy w przeszłości to dowiemy się o tym, że w demokratycznych Atenach cztery wieki przed n.e. demokratycznie skazano na śmierć niewinnego człowieka i to jakiego – wielkiego filozofa, którego nauka przetrwała do dzisiaj. Czy dzisiejsza demokracja jest lepsza? O ile wyżej podskoczyła w swojej doskonałości? Czytałem kiedyś, że zdaje się w Babilonie archeolodzy odkryli 25 tys. tabliczek glinianych stanowiących ówczesną bibliotekę. Co było na nich napisane dowiedziano się dopiero po rozszyfrowaniu pisma klinowego. Okazało się, że już wtedy- blisko pięć tysięcy lat temu- piętnowano te same wady, które my dzisiaj piętnujemy.

Co w związku z tym możemy powiedzieć o naszej moralności, sprawiedliwości, uczciwości, w ogóle o naszej etyce? Czy zelżała w nas żądza władzy, zawładnięcia innym człowiekiem. inną grupą ludzi, innym krajem?

Historia podaje, że jeden z władców - zdaję mi się - mongolskich, po zdobyciu któregoś z miast azjatyckich, które stawiało silny opór, wybił wszystkich obrońców, nie oszczędzając nikogo. Trupami zaś wysłał trakt po którym zdobywcy jeździli swoimi wozami. Można by powiedzieć, że takich scen w obecnym świecie się nie spotyka. Co jednak mamy sądzić o komorach gazowych w Oświęcimiu, gdzie niemieccy oprawcy masowo zagazowywali ludzi na śmierć? Co sądzić o łagrach rosyjskich, o zsyłkach na Syberię?

Nie będę wykazywał więcej przykładów pastwienia się jednego człowieka nad drugim. Zrobiono to już tysiące razy i nadal się robi. Można śmiało powiedzieć, że ludzkość zna i jest świadoma swoich wad. A ileż ludzi podejmowało próby aby ograniczyć wpływ tych wad na stosunki międzyludzkie? Czy zauważa się spadek aktywności wad ludzkich na co dzień?

Skoro przetrwały one tyle tysiącleci, to można stwierdzić, że w dziedzinie stosunków, czy relacji międzyludzkich zrobiono postęp niewielki. Jeśli nawet ktoś znalazłby się taki i powiedział, że wcale nie zrobiono postępu to nie wiem czy starczyłoby mi argumentów, które zachęciłyby go do zmiany zdania.

Wychodzi na to, że wszystkie teorie filozoficzne dotyczące stosunków międzyludzkich, ustanawianie zakazów, nakazów, straszenie pośmiertnym potępieniem, czasowym czy nawet wiecznym cierpieniem nie obniżyły trwale aktywności ludzkich wad.

- 2 -
Pominąwszy podobieństwo walki z ludzkimi wadami do walki z wiatrakami, czyż nie można porównać ciągłego tępienia i piętnowania ludzkich wad do kary, jaką bogowie olimpijscy nałożyli na króla Koryntu – Syzyfa.

Wygląda na to, jakbym usiłował przekonywać wszystkich do zaniechania pracy nad doskonaleniem ludzkiej natury. No i proszę. Niechcący użyłem słowa, które wszystko wyjaśnia. Bo jak tu walczyć z naturą. Ona nie jest od nas zależna. To tak, jakby nasze wady tkwiły w nas niezależnie od nas samych.- Genetyk zaraz by powiedział: to tkwi w genach. A wydaje się, że do wyzbycia się ich tak niewiele trzeba. Tak niewiele trzeba aby ten głaz wtoczyć na tę nieszczęsną górę. A jednak….. on wciąż spada.

Cóż więc zostało nam? Mamy usiąść i płakać na tym łez padole? Niektórzy przekonywali w swoich wywodach, że trzeba pogodzić się z tym co jest. Bo to co jest, jest najdoskonalsze. A wszelka zmiana mogła by istniejący stan rzeczy zepsuć, pogorszyć a nie polepszyć.
Gdy znów sięgniemy do przeszłości okaże się, że to dzisiejsze wcale takie nie jest, jak to wczorajsze. Ktoś z boku zauważy, że niewolnictwo, pańszczyzna przeszły do historii. Zagwarantowane zostały międzynarodowymi umowami prawa człowieka.

Muszę się przyznać do niemocy i zagubienia. No bo jak można zaprzeczyć tym, którzy przedstawiają tak poważne i udokumentowane argumenty. Jak by nie patrzył. Usankcjonowanego prawem znęcania się człowieka nad człowiekiem nie ma. Prawo -
prawem a życie – życiem – można powiedzieć. Czy takie skwitowanie pozbawione jest racji bytu? Mało to się słyszy o tyranach rządzących państwami. Gdzie panuje terror a śmierć zbiera obfite żniwo wśród tych, którzy ośmielą się wykazać publicznie swoje niezadowolenie.

Mam przemożną chęć ostatecznego zakończenia tych dywagacji stwierdzeniem: tego kamienia nie da się wtoczyć na szczyt góry. Bo tu nie chodzi o taki czy inny postęp, podniesienie się o jeden czy kilka szczebli po drabinie wiodącej do zagwarantowania praw człowieka.

Chodzi o wyzbycie się wad ludzkich o przewartościowanie odczucia zadowolenia z siebie, odczucia zrealizowania się a nawet celu życia.

Chodzi wreszcie, że tak się wyrażę o skonsumowanie tego odwiecznego i jedynego w swej doskonałości boskiego przykazania: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego! – Czy kiedykolwiek spełnimy to wrzucone rodzajowi ludzkiemu, jak gdyby mimochodem przykazanie? Wydaje się jakby to było w zasięgu ręki. Jednak! Upłynęło już tyle tysiącleci a my wciąż drepczemy w miejscu. Kusi mnie zadanie pytania: czy mamy szansę kiedykolwiek je spełnić? Ja bym się poddał. Bo wydaje mi się, że spełnienie tego przykazania wymaga od człowieka wyzbycia się dwoistości natury. Ta natura! Wraca niczym bumerang. Wszystko, może lepiej zabrzmi, wiele przemawia za tym, że TEN, który tę naturę ludziom nadał zrobił to z całą świadomością skutków jakie ta dwoistość ze sobą niesie. Gdy się rozejrzymy wokoło, to zauważymy występowanie dwoistości we wszystkim co nas otacza. Jest świat bliski i daleki, jasny i ciemny, gorący i zimny, duży i mały, ładny i brzydki.

Takich par nierozerwalnie ze sobą powiązanych i chyba przez pomyłkę zwanych antonimami znajdziemy ogromną ilość. Aż swędzi mnie język aby powiedzieć, że ta dwoistość jest pochodną nadanej przez Stwórcę człowiekowi Wolnej Woli. Bo posiedliśmy Wolną Wolę to powinniśmy posiąść także możliwość wolnego wyboru. Chcąc jednak wybrać, to trzeba mieć z czego wybrać. W moim prostym i małym umyśle wywód taki zda się być wywodem mającym logiczne uzasadnienie. Grząski to jednak grunt. Wystarczy postawić na nim stopę a zaraz człowieka wciąga coraz głębiej. Bo jeśli wywód mój oparłby się krytyce, to kolejny krok prowadzi do obarczenia Boga – jako stwórcy wszechrzeczy – utworzeniem dwóch wielkości określających pozycję na skali zachowań, na skali postaw wobec współużytkowników i wobec dóbr będących a właściwie otrzymanych, może lepiej będzie brzmiało, przekazanych nam – jako tym stworzonym na obraz i podobieństwo Przekazującego. Owa skala kojarzy mi się ze skalą temperatury. A te wielkości to „dobro” – jako plus a „zło” – jako minus.

- 3 -
„Masz babo placek”. Wpadłem z kretesem. Moi współwyznawcy – chrześcijanie- dobiorą mi się do skóry. Bo niby to Bóg miałby stworzyć – „zło” i tym samym Diabła. Co to, to nie. Taka teoria nie przejdzie. Będę się wił i tłumaczył, żeby nie być odsądzonym od czci i wiary. Jeśli mamy do wyboru: dobro i zło a źródłem zła jest diabeł?
- Pozostanę z tym znakiem zapytania. Niestety! Ale czy tylko ja? Pocieszam się, że nie jestem osamotniony w tej niepewności.

Dobrze, że chociaż ta „skala” mi się udała. Bo jeśli powiem, że człowiek może być nieskończenie dobry i nieskończenie zły to pasuje jak ulał. Zapomniałem powiedzieć, że ta skala temperatur to skala Celsjusza, nie Kelwina. Bo Kelwin wymyślił jakąś dziwną skalę na której nie ma minusów. Tylko jest „zero bezwzględne”. – Jakie tam zero, jeśli go nikt jeszcze nie osiągnął. Same na niej plusy – co za dziwoląg! Tak czy owak – skala Celsjusza jeszcze dobrze się miewa i miałem prawo przywołać ją w swoich rozważaniach. Nikt nie powinien się tego doczepić.

Ale do rzeczy. Żebym nie pobłądził, nie zagubił, nie zapamiętał. Wreszcie nie wpadł w samozadowolenie. – O co mi chodzi?

Chodzi mi o zminimalizowanie szkodliwości tych nieszczęsnych „ Wiatraków” na stosunki międzyludzkie. Wszystkie moje ruchy, wkręty i wykręty, napięcia i wysiłki, wyskoki i podskoki; harmoniczne i niepowtarzalne będą się kręcić ruchem ,na pewno nie mającym nic wspólnego z mechaniką klasyczną, wokół centralnej wielkości. Wielu zapewne zechciałoby wyskoczyć mi z pomocą. Albo nawet usiłowaliby wyjąć mi z ust nazwę tej wielkości. Ale i wielu zapytałoby: jaka to jest ta centralna wielkość. – Po głębszym jednak zastanowieniu odpowiedzieliby sami sobie. – Nie ulega wątpliwości, że to: „Prawda”. Niemal powszechnie słyszy się takie obiegowe powiedzenie: „A prawda jest taka”. Ale mnie nie chodzi o prawdę, ani tę zwykłą, ani tę filozoficzną. Ta zwykła może być tylko jedna i ustalana w oparciu o fakty, dowody więc bezdyskusyjna a ta filozoficzna – jest niezgłębiona. Więc gadać o wielkości niezgłębionej to tak jakby gonić nieskończoność. Odpowiadam zdecydowanie wszem i wobec. Prawda nie będzie moją centralną wielkością! Koniec kropka!

Moją centralną wielkością będzie : SPRAWIEDLIWOŚĆ. Ona to zaprząta mój umysł bez reszty. Wywołuje bunt i sprzeciw. Nie tylko chciałbym, ale WOŁAM! Protestuję przeciwko takiemu stanowi rzeczy, jaki panuje obecnie. Cóż to za sprawiedliwość skoro można ją kupić, wpłacając tzw. Kaucję. Odpowiadać za przestępstwa gospodarcze tylko do wysokości kapitału założycielskiego. Nie płacić za dostarczone materiały - ale wykazywać przed sądem dobrą wolę zapłaty.[ Otrzymywać wynagrodzenie nie umotywowane wkładem pracy ani osiągnięciami. Wreszcie bogacić się kosztem innych.]

To są zjawiska pasożytnicze, powszechnie zauważalne ale na pewno nie wszystkie z występujących w środowiskach ludzkich. Pomysłowość pasożytniczych organizmów, które przybrały ludzką postać jest przeogromna, wręcz nieograniczona. Od wysublimowanego oszustwa dokonywanego w białych rękawiczkach do barbarzyńskich napadów i morderstw. Organizmy pasożytnicze mają jeszcze taką cechę: „im bardziej są najedzone tym bardziej są głodne” {zapożyczone z Boskiej Komedii –A. Dante}. Nie trzeba się wysilać aby stwierdzić, że działalność pasożytniczych osobników stanowi zagrożenie dla ludzkości. Bo to nie jest działanie okresowe. A ja pomyliłem się mówiąc, że buntuję się przeciwko stanowi rzeczy, jaki panuje obecnie. Nie ma stanu obecnego. Jest stan ciągły trwały i nie można go ograniczyć od – do. On istnieje od dawna, jak sięga historia ludzkości.

- 4 -
Co ludzkość zrobiła aby przeciwstawić się szkodliwej działalności pasożytów? Czynione są działania stwarzające pozory przeciwstawiania się złu. A zwykły, uczciwy i prawy człowiek nadal czuje się zagrożony, nie doceniony, zastraszony żyjąc a często wegetując w przekonaniu o swojej niemocy. Popada w nędzę. Traktowany jest z pogardą jako osobnik nie przystosowany, nie umiejący się znaleźć w atmosferze wyniszczającej jego zdrowy organizm. Często uznawany jako ostatnie ogniwo „łańcucha pokarmowego”. Taki człowiek naiwnie wierzący w sprawiedliwość z którą to obłudnicy stanowiący „postument, ostoję” pseudodemokraci obnoszą się publicznie, często przyjmując postawy jakoby to oni byli strażnikami prawości. Tym czasem prawo przez nich ustanowione jest tak pokrętne i wieloznaczne, że nawet wytrawni sędziowie mają problemy z jego interpretacją.

Co robić? Co robić? Aby zwykłym, uczciwym, prawym ludziom, szanującym bliźniego - żyło się znośnie. Aby nie czuli się jak roślinożercy wśród drapieżników. Aby populacja ludzka osiągnęła ten poziom świadomości w którym „słaby i silny” w szerokim tych określeń znaczeniu żyliby wespół korzystając z dóbr, które otrzymaliśmy bez wnoszenia opłat.

Ja nie mówię tu o tzw. „równości społecznej” którą to szermują niektóre opcje polityczne, czy też niektórzy filozofowie. Ja mówię o traktowaniu człowieka przez człowieka. O jednakowym traktowaniu ludzi przez instytucje państwowe, niezależnie od posiadanego mienia. O równości wobec prawa.

Prawa przejrzystego, jednoznacznego i sprawiedliwego. Prawa kierującego się zasadą : wyrządziłeś krzywdę komukolwiek - niech to będzie osoba fizyczna czy prawna - musisz ją zrekompensować, naprawić. I nie może tu być mowy o ograniczonej odpowiedzialności. Każdy musi odpowiadać za swoje czyny. Bo za każdą decyzją, za każdym poczynionym krokiem stoi człowiek lub grupa ludzi. Nic nie dzieje się samoistnie. Aby był skutek, musi być przyczyna. I tą przyczyną jest działanie osoby lub osób. Ograniczona odpowiedzialność nie ma nic wspólnego z ”wolnym rynkiem”. To jest wymysł oszustów dla oszustów.

Tu muszę wziąć kolejny, głęboki oddech. I z całą odpowiedzialnością wyznać: nie podołam, nie sprostam wyzwaniu, które trawi moje wnętrzności. Spalam się bez dopływu tlenu. Ogarnia mnie słabość, osamotnienie. Bo jak można spokojnie patrzeć w przyszłość; skoro przyszłość ściąga – ten przeklęty „kamień” – w dół. Opadają człowiekowi ręce. Dręczą pytania: czy jest sens? Czy warto silić się, zużywać energię – bywa – że wystawiać się na pośmiewisko, szyderstwo, narażać się na utratę zdrowia, nawet życia?

Ta wizja przeszłości - ponad pięć tysięcy lat – tyle cierpień, tyle ofiar. Wszystko na nic. Bezowocny wysiłek. Czarnowidztwo - ? Wciąż przed oczami strome zbocze, nienasyconej ludzkiego znoju – "Góry".

Muszę się jednak otrząsnąć, niczym pies po wyjściu z wody. Jeżeli tego nie zrobię, nie będę miał o czym pisać.

Przyszła mi do głowy taka myśl, która – nie poderwała mnie na nogi – co to, to nie. Ale, która pozwoliła – nie mogę wyrazić tak prosto stanu swojego ducha – zobaczyć skrawek nieba, zobaczyć promyk nadziei, „światełko w tunelu”. I tak zdaje mi się, że wszystko to już było powiedziane, że idę już wydeptaną ścieżką. Ale czy to przynosi mi ujmę, czy to jest haniebne? Każdy zaraz chciałby stawiać kroki w przyszłość ścieżką nie skażoną jeszcze ludzką stopą. A przyszłość, po prostu się powtarza. Nikt nie może zaprzeczyć, jeśli powiem, że kilkadziesiąt, może kilkaset lat temu jakiemuś człowiekowi przychodziły te same myśli i że zobaczył ten sam promyk nadziei co ja. Może mam krzyknąć „Eureka” lub wołać – Olśnienie! Olśnienie! Ogarnęło mnie bo doszedłem do wniosku, że pięć tysięcy lat na radykalną poprawę ludzkości to wcale nie tak dużo. Ale to wcale nie jest takie głupie. Bo kto jest w stanie powiedzieć: ile upłynęło lat, zanim człowiek stanął na dwóch nogach? Jle, zanim zaczął mówić, czy też osiągnął świadomość. A tak na boku – to nie wiem czy zastosowałem właściwą kolejność - ? Może pierwej powinienem zapytać o świadomość a potem o mowę?

Fakt, pozostaje faktem! Opadła ze mnie pomroka niemocy i zwątpienia. Trzeba iść! Choćby to wydawało się dreptaniem w miejscu. Nie zrażać się wydeptaną przez tysiące ludzi ścieżką.

Więc wołam ponownie i zalecam kolejnym pokoleniom: Sprawiedliwość!

- 5 -
Sprawiedliwość może nas uratować od kolejnych rewolucji. Od niszczenia, skromnego a może nikłego dorobku w dziedzinie wzajemnego współistnienia.

Nie dziwiłbym się gdyby popełniano błędy w sprawach trudnych, zawiłych, zagmatwanych. Tak jak nie dziwiłbym się, jeśli ktoś nie wie ile wynosi pierwiastek z dwóch. Jeśli jednak ktoś nie wie ile jest dwa razy dwa, to zdziwienie może człowieka ogarnąć.

Tak też w prawie musi być powiedziane jasno i zdecydowanie:
- ukradłeś – musisz rzecz ukradzioną lub jej równowartość zwrócić. Jeśli nie możesz tego uczynić musisz zarobić, odpracowując pod nadzorem wyznaczonych do tego celu służb. Nie odsiedzieć w celi bezużytecznie na koszt społeczeństwa.
- Wyrządziłeś krzywdę – musisz naprawić, zrekompensować wyrządzone szkody, utrzymać dzieci, jeśli zabiłeś ojca lub matkę. Niezależnie ,czy chcący czy niechcący. Na trzeźwo czy pod wpływem środków odurzających.

Nie będę silił się na tworzenie nowego kodeksu karnego. Nie to jest moim celem. Zaprzeczę jednak samemu sobie i wrócę do tego kodeksu. Nie mogę pozostawić bez echa takich spraw jak: środki masowego przekazu, czy wyzywająco jawne i powszechnie stosowane wykorzystywanie społecznych pozycji do pomnażania swoich dóbr materialnych. Otóż istnieje – moim zdaniem – konieczność uregulowania a wręcz zakazu pokazywania a wielokrotnie wręcz delektowania się przemocą, zwyrodnieniem, okrucieństwem, brutalnością, rozwiązłością, rozpustą. Nie mogę pogodzić się z tym, ażeby sława i uznanie twórców była wprost proporcjonalna do wielkości rozmiarów okrucieństwa zawartego w ich dziełach. Przecież, nawet w animowanych obrazach filmowych pokazuje się postacie nawzajem rozrywające się na strzępy.

Jeszcze tylko o tych; proszę mi wybaczyć, że tak marudzę – ludziach stojących na wyższych stopniach w hierarchii społecznej. Zaznaczam, że zdaję sobie sprawę z ich nieprzeciętności, że mają wyższy iloraz inteligencji, że – w końcu ich wydajność w tworzeniu szeroko pojętych dóbr jest powyżej przeciętnej. Itd. Itd.

Ale, na miłość Boską! Oni są tylko ludźmi! Więc tym samym, ich też muszą obowiązywać zasady współżycia przyjęte w obrębie gatunku, czy też ludzkiego rodzaju.

- 6 -
Dlatego nie mogą mieć miejsca takie dysproporcje aby jeden człowiek osiągał wynagrodzenie stukrotnie większe od
drugiego. I wcale tu nie chodzi o ich jednakowej wielkości żołądki. Chodzi o zwykłą przyzwoitość. Świadomie nie użyję tu określenia „ludzką” i nie będę się tłumaczył dlaczego. Zaraz zarzucono by mi, że nie wierzę w ludzi. Że źle oceniam prawidłowości panujące w demokratycznym systemie Państwa. A ja się zapytam tylko, czego jest skutkiem, że ten człowiek zarabia furę pieniędzy? – Jego umiejętnościom w dziedzinie tworzenia dóbr, czy też jego umiejętnościom w wykorzystywaniu umiejętności innych ludzi aby tworzyli te dobra. Subtelna różnica. Ktoś powie; i tak to jego zasługa. Potrafił sobie zorganizować zespół – to ma. W takiej ocenie i powszechnym uznaniu poprawności takiej oceny tkwi podstawowy błąd. Błąd, przez duże B, tak duże, jak ogromna jest nasza ziemska czasoprzestrzeń. Co zrobić? – Znów to pytanie. A może jestem w mniejszości? A może w całkowitym odosobnieniu? Mniemając, że trzeba w ogóle coś robić. Może wszystko jest w porządku. A ja mam tylko chorą wyobraźnię nie dającą mi spokojnie żyć. Choć te zjawy buntów i rewolucji to nie są li tylko moje urojenia.

I chciał nie chciał trzeba mieć na względzie coraz większą dostępność do środków masowego rażenia. Kto wie co może się stać gdy dostaną się w ręce zdesperowanej grupy ludzi?

Może jednak warto zastanowić się nad tym natrętnym, jak głodna mucha w upalny dzień, pytaniem. Lepiej zabrzmi jak powiem nad odpowiedzią na to pytanie.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto