Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje dwa miesiące w gazecie Wiadomości24.pl

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
fot. arch. autor
fot. arch. autor
Niedawno minęły dwa miesiące odkąd zarejestrowałem się w serwisie Wiadomości24.pl. Czego oczekuję po pisaniu dla gazety internetowej? Co mnie zaskoczyło? Czego się nauczyłem? Krótko mówiąc: pamiętnik raczkującego niemowlaka.

A tak to się zaczęło...

Pod koniec września do mojego liceum przybył Tomasz Kowalski. Już na początku lekcji wzbudziła moją uwagę obca postać w klasie. – Co ten facet tutaj robi – pomyślałem, jednak już po chwili moje wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Mężczyzna przedstawił się, po czym wypisał na tablicy wielkimi literami: Wiadomosci24.pl

Z początku sądziłem, iż ma on pewnie tylko jakąś formułkę do wypowiedzenia, mającą na celu zachęcić nas do odwiedzenia strony. Jakież było moje zdumienie, kiedy słowa Tomka zaciekawiły nie tylko mnie, ale i innych. Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy, perspektywa umieszczania swoich tekstów w Internecie wciągnęła mnie tak bardzo, że postanowiłem spróbować. Napiszę jeden, może dwa teksty, co mi szkodzi. Z tym przekonaniem poprzez słowa redaktora Kowalskiego poznawałem istotę Wiadomości24.pl. Nie sądziłem nawet, jak bardzo się mylę.

Wciągająca siła W24

Po opublikowaniu pierwszego tekstu poczułem olbrzymią satysfakcję, ale również małą dezorientację. Co ja tu będę robił? Czego ode mnie oczekują? Nękany przez tego rodzaju pytania brnąłem w nieznane. Chęć pisania na W24 była jednak tak wielka, że z każdym dniem wpadałem w coraz większe uzależnienie. Uzależnienie - w pozytywnym wydźwięku tego słowa. Każdy tekst inicjował kolejny, z radością, ale też lekkim przerażeniem patrzyłem na powiększające się liczby w profilu. Z czasem przyzwyczaiłem się do próbowania swoich sił w serwisie na tyle, że dzień bez udziału w życiu Wiadomosci24.pl był dniem niepełnym.

Pomocna krytyka

Radość po publikacji kolejnych tekstów szybko zmąciła jednak lekcja pokory. Coraz częściej w uwagach do materiału czytałem o błędach ortograficznych, językowych, czy wreszcie zwykłych literówkach. Jestem wdzięczny wszystkim osobom redagującym moje teksty za przesyłanie tych uwag. Poważnie. I dziwie się, jeśli ktokolwiek żywi z tego powodu do redakcji jakąkolwiek urazę lub czuje się niesprawiedliwie potraktowany. Pamiętając, że póki co, daleko mi do dziennikarskiego rzemiosła, starałem się nie pozostawiać bez echa krytycznych słów ludzi mądrzejszych ode mnie. Wszak im również zależy na coraz lepszej jakości tekstów zamieszczanych w serwisie. Przecież od tego tu są, żeby uczyć, poprawiać, podpowiadać. Przyjmujmy więc krytykę otwarcie, eliminując wytknięte nam błędy.

Punktowe rekordy czy samorealizacja?

Nie mogę nie zaznaczyć, co nader zdziwiło, a wręcz zdenerwowało mnie po pewnym czasie aktywności na W24. Niezdrowa rywalizacja, jaka niekiedy rodziła się między autorami, sztuczna walka o punkty, które są chyba sprawą
drugorzędną, a także rzucanie się sobie do gardeł z powodów błahych. Nie chciałbym tu roztrząsać poszczególnych problemów, lecz ogarnia mnie przerażenie, kiedy widzę, jak różnych rzeczy oczekują autorzy po pisaniu do wiadomosci24.pl. Niektórzy na dobre zatracili już zdrowy rozum, poddając się wyścigowi szczurów, dążąc do osiągnięcia jak największej liczby punktów. Kwestia punktacji pojawiała się już niejednokrotnie podczas wszelkich dyskusji, kolegiów itp., itd. Ja pragnę jedynie spytać: po co piszemy do W24? Dla punktów? Dla zwiększającej się liczby plusów pod naszymi artykułami? A czy nie są one tylko (aż!) swego rodzaju zobrazowaniem poparcia innych i oceną ich przekonań co do danego tekstu? Niestety, dla niektórych stały się rzeczą priorytetową, w tyle zostawiając samorealizację, doskonalenie sztuki pisania, radość ze współtworzenia Wiadomosci24.pl...

Po dwóch miesiącach spędzonych w gazecie internetowej Wiadomosci24.pl, mogę z całą świadomością i pewnością stwierdzić, że bycie cząstką serwisu może być powodem do dumy. A jeśli nie dumy, to wielkiego zadowolenia, radości z kształcenia dziennikarskiego (jak to poważnie brzmi!). Cieszę się, iż jestem świadkiem rozwoju W24, swoimi tekstami, lepszymi czy gorszymi, współtworzę w jakiś sposób to wspaniałe zjawisko, codziennie niemal poznaję nowych, ciekawych ludzi, którzy z chęcią dzielą się ze mną swymi przemyśleniami i uwagami. Jak już zaznaczałem, na początku swojej przygody z gazetą Wiadomości24.pl nie przypuszczałem nawet, na jak długo zagoszczę w tym serwisie i czym on dla mnie będzie. Teraz już wiem. Podoba mi się, więc zostanę jeszcze trochę. Jeśli pozwolicie:)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Moje dwa miesiące w gazecie Wiadomości24.pl - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto