Myślę, że wiele osób miała w życiu podobny scenariusz. Przychodzi moment, gdy odkładało się coś „na potem”. Bez daty, doprecyzowania, bez osadzenia w czasie. Po jakimś czasie okazuje się, że owo „potem”, nigdy nie nastąpiło. Pozostaje żal. Czy w tej sytuacji można mieć pretensje do samego siebie? Lepiej wyciągnąć wnioski, czyli być bardziej uważnym w dobieraniu kolejnych chwil życia, w które chcemy się zaangażować…
Gdy nadchodzi moment, którego jestem uczestnikiem, można powiedzieć – gram główną rolę, wtedy z oczywistych powodów zainteresowanie wzrasta. Pulsuje jedna myśl: żeby tylko czegoś nie przeoczyć. Uważniej słuchamy, patrzymy, chłoniemy to, co się dzieje. Ale przecież są także sytuacje, które nie zapowiadają nic nadzwyczajnego. Po prostu jedne z wielu codziennych rozmów, spotkań po drodze, czasem wymiana grzeczności.
Chcę zwrócić uwagę na te niewinne, niepozorne wydarzenia. Niektóre z nich mogą stać się kiedyś częścią ważnej całości. Czasami też wybrane momenty naszego życia, stają się samodzielną historią. To trochę jak ze zdjęciami – bywa, że jedno znaczy więcej, niż rozbudowany fotoreportaż.
Gdy już uświadamiamy sobie: ta chwila była wyjątkowa, chce się ja powtarzać. Czy to możliwe? Częściowo tak. Zawsze... w końcu na nasze poczucie szczęśliwości składa się także powtarzalność. Umiejętność powracania.
Cały tekst na stronie Polskiego Radia Rzeszów - "Moment do powtórki".
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?